Edward (Sebastian Stan) choruje na nerwiakowłókniowatość. Choroba zdeformowała mu twarz i wysłała na margines społeczeństwa. Jego życie nie jest zbyt ekscytujące – bierze udział w spotach społecznych, próbując rozruszać karierę aktorską, a wolny czas spędza na samotnym przesiadywaniu w mieszkaniu. Światełko w tunelu pojawia się wraz z nową sąsiadką – Ingrid (Renate Reinsve), aspirującą dramatopisarką. Edward zakochuje się w mgnieniu oka. Nie widząc jednak nadziei na związek w obecnym stanie zdrowia, mężczyzna poddaje się eksperymentalnej terapii, która ma uwolnić go od choroby i zagwarantować nową twarz. „Potencjalne ryzyko warte jest potencjalnej nagrody” – powtarzają doktorzy.
Jeżeli miałbym strzelać, to powiedziałbym, że ulubioną baśnią Aarona Schimberga jest Piękna i Bestia, a filmem formacyjnym – Człowiek słoń Davida Lyncha. Amerykański reżyser obsesyjnie powraca w swojej twórczości do tematu piękna i brzydoty, społecznego postrzegania i wykluczenia osób naznaczonych chorobą. W poprzednim filmie – Uwięzionych Schimberg pokazywał, jak cienka granica leży między sztuką a eksploatacją. Nawiązując do Dziwolągów Browninga i Nawet karły były kiedyś małe Herzoga analizował relacje między fizycznie zdeformowanymi członkami ekipy wcielającymi się w pacjentów szpitala a piękną gwiazdą filmową graną przez Jess Weixler. W długiej sekwencji sennej partner sceniczny bohaterki – Rosenthal (Adam Pearson) w magiczny sposób odzyskiwał zdrowie. Dzięki nowej twarzy mógł porzucić aktorstwo i zacząć wykonywać wymarzony zawód – zostać kelnerem. A Different Man jest do pewnego stopnia fabularnym przedłużeniem wspomnianej sekwencji sennej: spełnionym marzeniem, które zamienia się w koszmar. Edward odzyskuje gładką skórę, ale traci integralność własnej tożsamości. Czy to na pewno wygląd decyduje o szczęściu i życiowym powodzeniu? – zdaje się pytać reżyser, zrzucając na swojego bohatera coraz cięższe bomby.
W drugiej połowie filmu Schimberg wprowadza na ekran Oswalda (znów wybitny Pearson). Bohater stanowi ucieleśnienie ambicji Edwarda: jest utalentowanym aktorem, który prowadzi bogate życie towarzyskie, łatwo nawiązuje znajomości, mimowolnie zarażając ludzi swoją charyzmą i entuzjazmem. A jednocześnie jest zdeformowany, chory na dokładnie tę samą przypadłość, która zamknęła Edwarda w mieszkaniu i wpędziła w kompleksy. Oswald krok po kroku zagarnia przestrzeń należącą do bohatera. Zabiera mu rolę w przedstawieniu, zabiera dziewczynę, zabiera stare mieszkanie. Stopniowo przejmuje tożsamość i historię, których Edward wyrzekł się po udanej operacji, przekonany o tym, że nowa twarz oznacza nową, całkowicie czystą kartę. Bardziej mylić się nie mógł.
Film Schimberga, wyprodukowany przez prominentne studio A24, to współczesna baśń z klarownym morałem, a jednocześnie naprawdę udana i zabawna czarna komedia. Pod względem konstrukcji postaci oraz poczucia humoru reżyserowi blisko do Kristoffera Borgliego – twórcy Dream scenario i Chorej na siebie. Elementy komediowe wyrastają tu z życiowych niepowodzeń bohatera, są wynikiem jego nieskoordynowanych działań i błędnych decyzji. Niczym w klasycznej greckiej tragedii Edward sam buduje pułapkę, w którą wpada – ślepo przekonany o tym, że dąży do lepszego, szczęśliwszego życia. Tak jak u Borgliego: nasze uczucia względem bohatera wahają się między współczuciem a moralnym obrzydzeniem (na ostateczną korzyść tego drugiego). Aby było jeszcze zabawniej, A Different Man cierpi nawet na podobne problemy narracyjne co Chora na siebie. Są w nim błyskotliwe pomysły na poszczególne sceny – całość sprawia jednak miejscami wrażenie zbyt luźnej dramaturgicznie, lekko rozciągniętej i, zwłaszcza pod koniec, chaotycznej.
Uwięzionych Schimberg otwierał długim cytatem z Pauline Kael, w którym amerykańska krytyczka pisała o ekranowej hegemonii piękna. „To niezwykła zaleta aktorów i aktorek; piękno daje im większe możliwości ekspresji i szersze pole do manewru. Im są piękniejsi, tym więcej ról otrzymują. Rozpoczynają z niewiarygodną przewagą, bo kochamy na nich patrzeć”. Chyba nigdzie nie widać tego tak wyraźnie, jak podczas festiwali filmowych, na których bogowie zstępują z Parnasu, krocząc zamaszystym krokiem po czerwonych dywanach. A jednak: A Different Man jest zrealizowany jakby na przekór twierdzeniu Kael. Fizyczne piękno wcale nie pomaga Edwardowi. Jego gwiazda blednie w starciu z naturalnym talentem Oswalda, wymarzone życie u boku Ingrid oddala się permanentnie. Przemiana zewnętrzna nie równa się przemianie wewnętrznej – tego bohater bardzo długo nie potrafi zrozumieć i zaakceptować. Pod koniec filmu to wciąż ten sam, choć niby inny człowiek: bestia o aparycji księcia.