search
REKLAMA
Recenzje

9 KOMPANIA

Darek Kuźma

13 lipca 2018

REKLAMA

“Broń to największe piękno, jakie stworzyła ludzkość. Był w epoce odrodzenia malarz – Michał Anioł. Spytali go, jak tworzy swoje rzeźby. To proste. Biorę kamień i usuwam wszystko, co zbędne. Piękno jest wtedy, kiedy nie ma niczego zbędnego. Żadnych bajerów. Na wojnie jest tylko życie i śmierć. Nie ma nic zbędnego. Wojna to piękno…”

Kadr z filmu "9 kompania"

Młodzi, pełni nadziei, dopiero wchodzą w dorosłe życie. Niedoświadczeni, pełni ideałów, pełni niewinności, przyszłość narodu. Idealiści, romantycy, kryminaliści, patrioci. To ochotnicy armii rosyjskiej, którzy zostaną wysłani do Afganistanu na wojnę – wojnę, której nie rozumieją. Na wojnę rozpoczętą i prowadzoną przez polityków. Nic już nie będzie takie samo, nic już nie będzie warte po powrocie. Pchają się tam z różnych powodów; a to żeby uciec przed długami, a to żeby udowodnić coś dziewczynie, a to żeby udowodnić coś sobie. Pozbawieni zostaną wszelkich cech, które ich wyróżniały w “normalnym życiu” – tylko godności nikt im nie zabierze. Najpierw trafią do obozu ćwiczebnego w Tadżykistanie, który jawi się piekłem na ziemi. Tam wyzbędą się wszelkich indywidualnych cech i staną się jedną masą. Przynajmniej w założeniu, bo nie da się w człowieku stłamsić iskry życia, wcześniej nie zabijając go. Tam też staną się grupą przyjaciół. Nie ma to jak mieć przyjaciela, który cię osłania, kiedy każdy cień poruszający się w mroku chce zabrać ostatnie tchnienie. Wytrenowani i pouczeni przekroczą granicę z Afganistanem – tam nic nie jest tym, czym się wydaje, wszelkie zasady i reguły przestają się liczyć. Tam rządzi Islam. Tam rządzi śmierć. Część trafi do słynnej 9 Kompanii, która nie boi się niczego, żadnego zadania. Tak więc młodzi stacjonują na nieznanej ziemi. Tydzień. Miesiąc. Trzy miesiące. Pół roku. Stacjonują, zabijają, giną. I po co to wszystko? Dla wojny, która do niczego nie prowadzi. Dla celu, którego chyba nie ma. Młodzi patrioci walczący z przekonania za Mateczkę Rosję, z nadludzkim poświęceniem bijący się o jakieś zapomniane hasła. Krew, brud, strach, pożoga. Ci, co wrócą będą pić, aż zapomną to, co widzieli. Ci, co polegną nie będą musieli przełykać goryczy porażki, kiedy Związek Radziecki się rozpadnie. Bezsens i szaleństwo zawarte w tej wojnie, jak i w innych wojnach XX wieku, pokazane surowo i bezwzględnie.

Kadr z filmu "9 kompania"

Rosyjskie kino nie zalicza się dzisiaj do światowej czołówki, nie stanowi też dla nas Polaków większej atrakcji, a przecież jeszcze nie tak dawno, jakieś dwie dekady temu, kino rosyjskie było w Polsce kinem dominującym. Teraz nieco podupadło, ale coraz częściej słychać o nowych dokonaniach Rosjan, że tylko wspomnę te ostatnio najgłośniejsze: Powrót i Nocną Straż. Omawiana tutaj 9 Kompania jest na chwilę obecną najbardziej kasowym filmem kinematografii rosyjskiej. Obraz Fedora Bondarchuka zarobił w samej tylko Rosji dziesiątki milionów dolarów (nie wiem, ile to rubli…), a na całym świecie stał się niemałą sensacją. Niesamowicie nagłaśniany przez rosyjskie media, promowany wszędzie film, trafia wreszcie do Polski. I co tu dużo mówić, możemy się od naszych sąsiadów uczyć, jak robić porządne kino wojenne. 9 Kompania opowiada o końcówce kilkuletniej wojny, którą Rosja toczyła w latach osiemdziesiątych z Afganistanem, a która stała się bolesną nauczką dla ówczesnego, jeszcze, Związku Radzieckiego. Nauczką wspominaną po dziś dzień. Film świadomie skupia się na historii życia grupki rekrutów, którzy są przygotowywani, a później wysłani do kipiącego od walk Afganistanu. Śledzimy ich losy, słyszmy ich historie, widzimy, jak powoli zagłębiają się w świat, który zmieni wszystko, w co do tej pory wierzyli; świat, który ich zniszczy. Bo pomimo tego, że traktowani byli jak bezimienna masa, która pójdzie bezboleśnie na odstrzał, kiedy decyzję podejmie najwyższe dowództwo, nie wyrzekli się podstawowych wartości. Kino poruszające, porażające surowością wymowy. I trzeba dodać, że to nie kompletny wymysł jakiegoś maniaka, tylko historia oparta na faktach. 9. Kompania naprawdę istniała i rzeczywiście wykonywała zadanie na wzgórzu 3234. Oparta, bo film od prawdziwej historii różni kilka rzeczy, m.in. liczba poległych wtedy żołnierzy, tak rosyjskich jak afgańskich. Jednak celem nie było dokładne odtworzenie faktów.

REKLAMA