search
REKLAMA
Recenzje

1899. Łamigłówka, od której lasuje się mózg

Oceniamy nowy serial twórców “Dark”.

Przemysław Mudlaff

19 listopada 2022

REKLAMA

„To niemożliwe!” – jest najprawdopodobniej najczęściej wypowiadaną frazą w najnowszym 8-odcinkowym serialu Netflixa, 1899. I ja, podczas oglądania produkcji Barana bo Odara i Jantje Friese, co jakiś czas wykrzykiwałem te słowa. To bowiem niemożliwe, że twórcom słynnego Dark znów udało się skutecznie wciągnąć widzów do swoich labiryntów pełnych skomplikowanych symboli, dziwacznych koncepcji, psychodelicznych dźwięków i postaci, które skrywają tajemnice nawet przed sobą. Czy jest to przyjemne doświadczenie? To już zupełnie inna sprawa.

Fabuła

Akcja serialu 1899 rozgrywa się w głównej mierze na pokładzie parowca o nazwie Kerberos, który to w zaledwie 7 dni ma przetransportować emigrantów ze Starego Kontynentu do Nowego Świata. Pasażerowie oraz załoga statku to prawdziwy tygiel społeczno-kulturowy. Na Kerberosie mieszają się bowiem różne statusy społeczne, języki, przekonania i zachowania. Emigrantów łączy zaś pragnienie ucieczki. Ucieczki przed problemami, tragediami oraz traumami z przeszłości. Nadzieja na lepszą przyszłość pasażerów i załogi Kerberosa zostaje zachwiana w momencie, gdy na horyzoncie pojawia się zaginiony cztery miesiące wcześniej bliźniaczy parowiec, Prometeusz. Powyższy opis fabuły 1899 to właściwie zaledwie tło dla wydarzeń, które są głównym tematem produkcji Barana bo Odara i Jantje Friese. Od momentu spotkania Kerberosa i Prometeusza 1899 przemienia się bowiem w pojechaną łamigłówkę, od której lasuje się mózg.

Tajemnica kontra bohaterowie

Baran bo Odar oraz Jantje Friese bardzo wysoko postawili sobie poprzeczkę za sprawą Dark. Każda kolejna produkcja tego duetu będzie z pewnością przyrównywana do tego niespodziewanego hitu Netflixa z lat 2017–2020. 1899 pod względem zagmatwania, nagromadzenia symboli czy filozoficzno-kulturowych nawiązań jest serialem, który z pewnością dorównuje Dark, gorzej wypada jednak w kontekście zaangażowania widza w losy jego bohaterów. Wydaje się bowiem, że zabawa tajemnicą, którą wraz z pasażerami Kerberosa pragniemy rozwikłać, przysłoniła twórcom odpowiedni rozwój postaci. W rezultacie serial pod względem fabularnym wciąga odbiorcę bez reszty niczym morska otchłań, ale trudno mu zrozumieć zachowania i motywacje jego bohaterów. Nawet godna pochwały decyzja o umożliwieniu aktorom mówienia w ich ojczystych językach na nic się tu nie zdała. Postacie stają się więc jedynie pionkami na niezwykle skrupulatnie skonstruowanej, eleganckiej planszy Stwórców (pozostając przy serialowym nazewnictwie). Szkoda to tym większa, że gra aktorska w 1899 zasługuje na najwyższe uznanie. Przypominająca jednocześnie Nicole Kidman i Amy Adams, Emily Beecham w roli neurolog Maury Franklin dwoi się i troi, abyśmy współodczuwali jej ból i dezorientację, a słynny Nieznajomy z Dark, czyli Andreas Pietschmann robi, co potrafi, żeby widzowie pojęli, co kieruje kapitanem Eykiem Larsenem podczas podejmowania często kontrowersyjnych decyzji. Warto w tym miejscu wspomnieć o polskim akcencie w 1899, czyli Olku granym przez Macieja Musiała. Po kilku mało istotnych epizodach w zagranicznych produkcjach Musiał otrzymał u bo Odara więcej ekranowego czasu i w moim przekonaniu wywiązał się z zadania solidnie.

Serial dla cierpliwych

W czasach, gdy platformy streamingowe stawiają na to, aby ich użytkownik jak najprędzej rozpoczął kolejny odcinek serialu (przyciski NASTĘPNY ODCINEK lub POMIŃ WSTĘP), bo Odar oraz Friese idą w przeciwną stronę i inwestują przede wszystkim w klimat oraz rzetelne budowanie fabuły. Mam na myśli na przykład to, że każdy zakończony cliffhangerem odcinek 1899 zilustrowany jest rockowym przebojem, którego słowa w jakiś sposób nawiązują do tego, co dzieje się właśnie na ekranie, więc natychmiastowe przerwanie go wyborem kolejnego epizodu psuje odbiór. Dodatkowo, niewiele jest obecnie produkcji pozwalających sobie na trwającą trzy odcinki ekspozycję. Przypomnę tylko, że 1899 liczy sobie osiem części. Piszę o tym, ponieważ mam wrażenie, że powyższe rozwiązania stwarzają ryzyko „odbicia się” od nowego tworu Netflixa. To zatem serial dla widza cierpliwego, lubiącego powoli wsiąkać w niekoniecznie przyjemny klimat, uważnego, z otwartą głową i zamiłowaniem do rozwiązywania zagadek. 1899 nie ułatwia sobie sprawy również ze względu na fakt, że stanowi dość specyficzny gatunkowy miszmasz. W pewnych momentach jest bowiem kostiumowym horrorem, w innych thrillerem sci-fi, a w jeszcze innych pokręconym romansem. Dodatkowo, twórcy serialu serwują nam twist za twistem, a gdy wydaje nam się, że zaczynamy coś z tego wszystkiego rozumieć, otrzymujemy kolejny zaskakujący zwrot akcji.

Trójkąty i kwadraty

To, co najbardziej spodobało mi się w Dark i również miało miejsce podczas oglądania 1899, było „zmuszanie” mnie do sięgania po inne teksty kultury, które pozwoliłyby mi lepiej zrozumieć ich fabułę. Mnogość symboli i nawiązań do mitologii, filozofii, chemii, historii, geografii, literatury, astrologii itd. w najnowszej produkcji Netflixa rozbudza chęć rozwijania wiedzy, co w moim odczuciu jest absolutnie genialne. Dzięki takim rozwiązaniom obcowanie z serialem trwa zdecydowanie dłużej, aniżeli osiem godzin przed telewizorem. Weźmy na przykład występującą w produkcji nazwę „Kerberos”. Specjalnie nie nazywałem go wcześniej cerberem, czyli mitycznym trójgłowym psem strzegącym wejścia do świata zmarłych, ponieważ mam wrażenie, że wykorzystanie tej nazwy w serialu posiada również znaczenie… informatyczne.

W kontekście symboli ukazywanych w tytule bo Odara i Friese należy także wspomnieć o cudownej pracy scenografów. Trójkątne elementy odzieży i ozdób bohaterów, wzory na wykładzinie, kształt lamp i jeszcze mnóstwo innych rzeczy, których zapewne nie zauważyłem po pierwszym seansie 1899, to prawdziwy scenograficzny majstersztyk rozbudowujący klimat i tajemnicę.

Werdykt

Baran bo Odar i Jantje Friese w mistrzowski sposób budują fabułę 1899 i co ważniejsze, mają pełną kontrolę nad narracją od początku do końca serialu. Mając za tło przepiękną scenografię i świetną muzykę bawią się oczekiwaniami widza, zwodząc go i serwując serię zupełnie niespodziewanych twistów. Jednocześnie tworzą rzecz bardziej przystępną niż ich wcześniejszy Dark. Jedynym, ale przy okazji niezwykle poważnym problemem 1899 jest brak możliwości odpowiedniego zaangażowania się odbiorcy w losy bohaterów. Pozostaje mieć nadzieję, że to, co utracone, w kolejnych sezonach produkcji zostanie odnalezione.

Przemysław Mudlaff

Przemysław Mudlaff

Od P do R do Z do E do M do O. Przemo, przyjaciele! Pasjonat kina wszelkiego gatunku i typu. Miłośnik jego rozgryzania i dekodowania. Ceni sobie w kinie prawdę oraz szczerość intencji jego twórców. Uwielbia zostać przez film emocjonalnie skopany, sponiewierany, ale też uszczęśliwiony i rozbawiony. Łowca filmowych ciekawostek, nawiązań i powiązań. Fan twórczości PTA, von Triera, Kieślowskiego, Lantimosa i Villeneuve'a. Najbardziej lubi rozmawiać o kinie przy piwku, a piwko musi być zimne i gęste, jak wiecie co.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA