16. Millennium Docs Against Gravity. KTO ZABIŁ SEKRETARZA GENERALNEGO ONZ?
Dag Hammarskjöld był szwedzkim ekonomistą oraz dyplomatą, który w 1953 roku zaczął pełnić funkcję sekretarza generalnego ONZ. Ku niezadowoleniu wielu wpływowych osób polityk nie okazał się nieasertywnym skandynawskim biurokratą, na jakiego wyglądał. Hammarskjöld wziął sprawy w swoje ręce i rozpoczął intensywną pracę na nowym stanowisku. Odegrał m.in. kluczową rolę w rozwiązaniu kryzysu sueskiego w 1956 roku. Publicznie popierał dążenia niepodległościowe nowo powstałych państw afrykańskich, czym naraził się przede wszystkim Brytyjczykom, którzy planowali utrzymać nad tymi terenami kontrolę. We wrześniu 1961 roku Hammarskjöld wybrał się w podróż do Ndoli, gdzie miał spotkać się z Moisem Czombe, liderem nieformalnego państwa Katangi, w celu zażegnania krwawego kryzysu kongijskiego. Sekretarzowi nie dane było jednak dotrzeć na miejsce narady – jego samolot rozbił się około trzynastu kilometrów od płyty lotniska.
Wszyscy pasażerowie, łącznie z Hammarskjöldem, zginęli na miejscu. Oficjalny powód katastrofy? Błąd pilota spowodowany złym odczytaniem wysokościomierza. W tę wersję nie wierzy Mads Brügger – popularny duński dziennikarz oraz dokumentalista. Rozpoczyna więc prywatne śledztwo, w którym asystuje mu Göran Björkdahl – człowiek zajmujący się sprawą Hammarskjölda od wielu lat.
Szybko okazuje się, że w katastrofę niemalże na pewno były zamieszane osoby trzecie. Wszyscy odnalezieni po latach bezpośredni świadkowie zdarzenia są zgodni w zeznaniach – słyszeli i widzieli nie jeden, ale dwa samoloty. Zdobyte informacje potwierdza Charles Southall – były pracownik NSA, który feralnej nocy 1961 roku odebrał komunikat radiowy odnoszący się do dwóch samolotów nad lotniskiem w Ndoli. Brüggerowi udaje się również wejść w posiadanie zdjęć zrobionych tuż po katastrofie, na których za kołnierzem koszuli sekretarza ONZ znajduje się tajemnicza karta do gry. Jest to as pik – symbol śmierci. Czy w takim razie statek powietrzny, którym podróżował Hammarskjöld, został zestrzelony? A jeżeli tak, to kto stał za tym morderstwem? Kto je zlecił, a kto pilotował myśliwiec i pociągnął za spust? Po nitce do kłębka mężczyźni docierają do niejakiego Instytutu Morskiego – tajnej organizacji, która może być odpowiedzialna za zamach na sekretarza generalnego ONZ.
I w tym momencie dzieje się rzecz niezwykła, która jest domeną dokumentów wybitnych. Temat filmu Brüggera ewoluuje – teraz w centrum wydarzeń nie znajduje się już Dag Hammarskjöld, ale tajna organizacja, którą dziennikarz na spółkę z Björkdahlem zaczyna krok po kroku rozpracowywać. Analogiczna sytuacja miała miejsce chociażby w oscarowym Ikarze, który początkowo opowiadał jedynie o skutkach zażywania zakazanych substancji w trakcie zawodów sportowych. Po wybuchu rosyjskiej afery dopingowej temat filmu znacznie się rozrósł, przekroczył pierwotne założenia.
Trop prowadzi Brüggera i Björkdahla do niejakiego Keitha Maxwella – postaci absolutnie kluczowej dla całej sprawy. Duński dokumentalista nazywa go wprost „największym antagonistą swojego filmu”. Maxwell miał piastować jedno z ważniejszych stanowisk w Instytucie Morskim. Był człowiekiem niesamowicie tajemniczym – zawsze ubierał się na biało (jedynie na specjalne okazje zakładał XIX-wieczny mundur brytyjskiej marynarki wojennej), wielokrotnie podawał się za lekarza, choć nigdy nie ukończył medycyny, a swoje wspomnienia spisał w formie fikcyjnej powieści zatytułowanej, jakże oryginalnie, The Story of My Life, której część przekazał niedługo przed śmiercią znajomemu dziennikarzowi.
Postać Maxwella otwiera dwójce poszukiwaczy zupełnie nowe drzwi. Okazuje się bowiem, że mężczyzna był gorącym zwolennikiem supremacji rasy białych na kontynencie afrykańskim. W związku z tym we wspomnianym Instytucie Morskim miał zostać opracowany plan eksterminacji czarnoskórych mieszkańców Afryki za pomocą fałszywych szczepionek na AIDS, w których tak naprawdę znajdował się gotowy do ataku wirus HIV. Wiem, brzmi to jak okropnie tandetna teoria spiskowa mogąca bez cieni wstydu stanąć w jednym rzędzie z poglądem, jakoby to Żydzi byli odpowiedzialni za atak na World Trade Center. Brügger i Björkdahl zdobywają jednak kolejne dowody, rozmawiają z kolejnymi świadkami – z czasem najważniejsze elementy układanki zaczynają łączyć się w logiczną całość, a widzowie w kinie mogą tylko przecierać oczy ze zdumienia.
Bohaterowie napotykają na swojej drodze oczywiście całą masę przeszkód. Poszukiwania zakopanego przed laty wraku samolotu, którym podróżował Hammarskjöld, zostają uniemożliwione przez władze Zambii. Część z ich rozmówców wymiguje się od odpowiedzi na niewygodne pytania lukami w pamięci, inni natomiast, w trosce o własne bezpieczeństwo, w ogóle nic nie mówią – ucinają konwersację w zarodku. W końcu, po utknięciu w niezliczonej liczbie ślepych uliczek, udaje się Brüggerowi i Björkdahlowi dotrzeć do niejakiego Alexandra Jonesa – człowieka podającego się za byłego członka Instytutu Morskiego. Mężczyzna potwierdza dotychczasowe odkrycia duetu dotyczące Maxwella, Hammarskjölda oraz spisku, w którego centrum znajdował się wirus HIV. Uzupełnia luki w teoriach badaczy, a także dodaje od siebie mnóstwo nowych, szokujących informacji, związanych m.in. z bestialskim, nigdy niewyjaśnionym morderstwem Dagmar Feil – kobiety, która w latach dziewięćdziesiątych zamierzała upublicznić tajemnice Instytutu.
Ile dokładnie jest prawdy w rewelacjach ujawnionych przez Brüggera i Björkdahla? Trudno powiedzieć. Faktem jest, że syntezujący zebrane informacje dokument wywołał na świecie niemałe poruszenie. Odnieśli się do niego m.in. dziennikarze “The New York Times”, częściowo polemizując z wizją dwójki Skandynawów (LINK do artykułu). Dowody zebrane przez Björkdahla zostały wzięte pod uwagę w trakcie oficjalnego śledztwa, które jakiś czas temu, po wielu latach zastoju, zostało wznowione. Obraz Brüggera udowadnia więc, że dokument może mieć moc sprawczą, wpływać na zastaną rzeczywistość, prowokować pytania oraz inicjować poszukiwanie odpowiedzi. Pod tym względem Kto zabił sekretarza generalnego ONZ? przypomina chociażby sławną Cienką, niebieską linię, która w latach osiemdziesiątych doprowadziła do uwolnienia niesłusznie skazanego na dożywocie mężczyzny. Brügger swoim filmem nikogo z więzienia nie wyciągnął, nikogo też do niego nie posłał, uruchomił natomiast szeroką dyskusję nad sprawą, która zdawała się raz na zawsze utknąć w martwym punkcie.