Najlepsze FILMY FANTASY wszech czasów
25. Jumanji
To film tak przebojowy i oryginalny, że nie potrzebowałby nawet charyzmatycznego Robina Williamsa w roli głównej, by zdobyć zasłużoną renomę i rzeszę fanów. Sukces filmu Joe Johnstona wynika z kreatywnego połączenia świata gry z rzeczywistością. Generuje ono multum wyzwań, niebezpieczeństw i przeszkód, ale jest także studium charakteru Alana Perrisha. Główny bohater w trakcie rozgrywki musi skonfrontować się ze swoimi demonami z przeszłości: uratować i ułożyć swoje życie od nowa. Myślę, że właśnie ta bardziej przyziemna płaszczyzna filmu (oparta na interesująco napisanych, targanych emocjami, dynamicznych postaciach) sprawia, że Jumanji cieszy się niesłabnącą popularnością. Rodzinne fantasy z sercem. [Maciej Niedźwiedzki]
24. Constantine
Był to pierwszy film wyreżyserowany przez twórcę teledysków Francisa Lawrence’a, który stworzył historię o piekle, niebu oraz ziemi, wypełnioną po brzegi grozą i strachem. Gdy zobaczyłam go pierwszy raz w kinie, stwierdziłam, że straciłam dwie godziny z życia. Ale 15 lat później cofam te słowa. Produkcja ta to hybryda pomiędzy materiałem komiksowym a filmem noir, gdzie wszystko przesiąknięte jest zapachem siarki i papierosów odpalanych prawie co 5 sekund. Mamy więc prostą, ale jakże efektywną w przekazie historię, bohaterów, w których wcielają się niezwykle utalentowani aktorzy, i atmosferę pełną niezrównoważonych postaci po stronie ciemności i światła. Praktycznie każdy z bohaterów ma tu swoje racjonalne pobudki. I ja to kupuję. Oczywiście CGI po tylu latach samo w sobie jest przerażające, jednak, gdyby się zastanowić głębiej, to obraz nędzy i rozpaczy jest dużo lepszym zabiegiem niż tworzenie z piekła wielobarwnego miejsca pełnego kolorowych postaci. No i w głównego bohatera wciela się Keanu Reeves, więc tym bardziej powinniśmy bardziej doceniać tę produkcję. [Gracja Grzegorczyk]
23. Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa
Proza C.S. Lewisa to – zaryzykuję – obok Władcy Pierścieni Tolkiena i Harry’ego Pottera Rowling najbardziej rozpoznawalne i cenione fantasy przygodowe. Pierwszy rozdział tej historii w postaci właśnie Lwa, Czarownicy i starej szafy w końcu godnie został przeniesiony na kinowy ekran w 2005 roku. To rozpalające wyobraźnię, mądre i wciągające widowisko, z którego Hollywood ma prawo być dumne, bo do filmu do dziś z przyjemnością można wracać. Nie tylko dla wspaniałej Tildy Swinton jako demonicznej, tytułowej wiedźmy czy aksamitnego głosu Liama Neesona jako lwa Aslana. [Filip Pęziński]
21. Zielona mila [ex aequo]
Powtórzę po raz kolejny – dla mnie Stephen King to przede wszystkim władca czytelniczych umysłów, a dopiero później twórca horroru. W Zielonej mili wątek społeczny, dotykający wrażliwej kwestii kary śmierci, wysuwa się zdecydowanie na plan pierwszy, podczas gdy elementu horroru jest tam jak na lekarstwo. Występuje jednak czynnik fantastyczny, który zapewnił filmowi Franka Darabonta zasłużone miejsce w tym zestawieniu. John Coffey (znakomita rola Michaela Clarke’a Duncana), skazany na śmierć za morderstwo dwóch dziewczynek, dysponuje niezwykłym darem – potrafi leczyć choroby. Oczywiście mało kto mu wierzy, dopóki nie przekona się o tym na własnej skórze – jak jeden z jego strażników, Paul Edgecomb (Tom Hanks). Coffey „połyka” chorobę, wysysa ją z cierpiącego człowieka, a potem pozwala jej odejść. Darabont ukazał ten proces bardzo dosłownie i pomimo że jest to wątek całkowicie zdominowany przez bardziej „przyziemne” – zasadność kary śmierci, realia więzienne, ludzka natura w obliczu władzy nad inną istotą – ma jednak swoje znaczenie i miejsce w fabule filmu. [Agnieszka Stasiowska]
21. Gwiezdny pył [ex aequo]
Film fantasy, nawet jeżeli bazuje na wątkach komediowych, musi być uporządkowany od początku do końca. W końcu tylko otaczająca nas rzeczywistość okazuje się niepoukładana. W klasycznej konstrukcji fantasy mamy głównego bohatera, który musi wykonać zadanie, by uzyskać pożądaną nagrodę, jednak coś staje mu na drodze. I tak też jest w przypadku Gwiezdnego pyłu, który do listy dodaje też magię, wątek romantyczny, Brytyjczyków, Michelle Pfeiffer oraz spadającą gwiazdę. Najbardziej zabawnym elementem jest jednak kapitan Szekspir, grany przez Roberta De Niro, który jest transwestytą, a jednocześnie kieruje piracką bandą łapiącą pioruny. W filmie jest wiele bardzo dobrych elementów, jednak trzeba pamiętać, że Gwiezdny pył zmierza bardziej w stronę wodewilu aniżeli klasycznego dzieła fantasy, gdzie poszczególne kawałki składają się w jedną niesamowitą całość. [Gracja Grzegorczyk]
20. Mumia (1999)
Mając 11 lat i kilka produkcji Hammera za sobą, byłam pewna, że Mumia będzie totalną klapą. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że produkcja jest filmem przygodowym z prawdziwego zdarzenia, który ładnie włącza do tego gatunku elementy fantasy. Po dzień dzisiejszy czuję głód tego typu produkcji. Film ma bowiem jedną ogromną zaletę – nie pozwala się nudzić, a każda minuta czasu ekranowego powoduje, że widz ma banana na ustach i czeka, co spotka głównych bohaterów, których nie sposób nie lubić. Scenariusz, reżysera, gra aktorska i nawet sama mumia są skrojone idealnie. A przygody naszych bohaterów sprawią, że każdy z nas znajdzie w sobie żyłkę awanturnika. [Gracja Grzegorczyk]
19. Jeździec bez głowy
Patrząc na artystyczny poziom prezentowany przez ostatnią dekadę przez Tima Burtona i Johnny’ego Deppa, można nieomal zapomnieć, jak elektryzujący był to swego czasu duet, stanowiący swoisty gwarant jakości zarówno przed, jak i za kamerą. Z czasów niekwestionowanej chwały obydwu panów pochodzi Jeździec bez głowy, fenomenalna groteska fantasy, bawiąca się konwencjami amerykańskiego gotyku, grozy i mystery crime. Jeździec to przede wszystkim wspaniale wykreowana sceneria demonicznego miasteczka i surrealistyczno-turpistyczny klimat – rzecz Burtonowska w najlepszym gatunku. Nieszablonowa oprawa historii z przywodzącymi na myśl Edgara Allana Poe wątkami niesamowitymi to doskonały przykład kreatywnego przetworzenia wyobraźni na język filmu, umożliwiającego kreację nawet najbardziej wymyślnych i niezwykłych konceptów. [Tomasz Raczkowski]
18. Kingsajz
Kingsajz to bez wątpienia jeden z najbardziej pomysłowych filmów w historii polskiego kina, uwielbianych przez kolejne pokolenia widzów, pomimo upływu lat. I trudno się dziwić, bo dzieło Juliusza Machulskiego to nie tylko stosunkowo lekka i sympatyczna, wciągająca opowieść o niby baśniowym, ale jednak mocno swojskim klimacie pełnym wpadających w ucho kwestii i niezapomnianych bohaterów. To przede wszystkim fantastyczna alegoria ustroju komunistycznego ubrana w krasnoludkowe fatałaszki. I to jak zrealizowana! Za wybitną scenografię, świetną reżyserię i niezapomniane role aktorskie (zwłaszcza fenomenalnego Jerzego Stuhra) należą się po prostu pokłony. [Dawid Konieczka]
17. Hobbit: Niezwykła podróż
Po ogromnym – komercyjnym i artystycznym – sukcesie trylogii Władcy Pierścieni włodarze studia zwrócili swój wzrok ku niepozornej książce dla dzieci, którą J.R.R. Tolkien napisał jeszcze przed swoim opus magnum, a która wprowadzała nas w świat Śródziemia. Postanowiono zamienić ją w równie wielkie widowisko filmowe, a na stanowisko reżysera powrócił – dość niechętnie i nie od razu – stojący za sukcesem Władcy… Peter Jackson. Miało być pięknie, ale z perspektywy czasu filmowy Hobbit okazał się rozwleczonym i niepotrzebnym dodatkiem, który wizualnie nie dorastał do poprzedniego projektu reżysera. Nie zmienia to faktu, że dwie pierwsze części (czyli też Niezwykła podróż) to wciąż bardzo dobre kino przygodowe, które zachwyca rozmachem, cieszy galerią świetnych bohaterów i na kilka godzin potrafi przenieść wciąż mimo wszystko w wyjątkowy świat. [Filip Pęziński]
16. Excalibur
Legendy arturiańskie zawsze były solidną pożywką dla X muzy. Przed epickim widowiskiem Johna Boormana traktowano je jednakże mocno po macoszemu, nigdy nie wykorzystując w pełni ich potencjału (o czym świadczy chociażby humorystyczny… musical z 1967 roku, pod tytułem Camelot). Nakręcony na początku lat 80. Excalibur ma jednakże wszystko, czego po takim kinie można by się było spodziewać – rozmach, doborową obsadę (kto dostrzeże Liama Neesona?), fantastyczną muzykę, świetne zdjęcia, wspaniałą, spowitą mistyką i tajemnicą atmosferę oraz, co najważniejsze, pełny realizm świata przedstawionego. Tu i ówdzie jest w tym trochę może odrobina ekranowej teatralności, niemniej trudno jakkolwiek wyobrazić sobie dzisiaj gatunek fantasy bez tego dzieła. Klasyka jak się patrzy. [Jacek Lubiński]