search
REKLAMA
Plebiscyt

NAJLEPSZE filmowe MOTYWY MUZYCZNE. Ranking czytelników

REDAKCJA

17 listopada 2019

REKLAMA

39. Amelia (2001) – Y. Tiersen

Yann Tiersen stworzył muzykę niesamowitą. Nie przy pomocy orkiestry, bez zbędnych chórków, bez żadnych nowoczesnych wstawek naśladujących nieudolnie współczesną muzykę rozrywkową. Zagrał za to na akordeonie, wibrafonie, fortepianie, mandolinie i kilku jeszcze innych instrumentach, które wydają się być czymś jakże archaicznym w świecie muzyki filmowej. Tutaj ten archaizm buduje wspaniały klimat. Klimat Montmartre, jego ciasnych starych uliczek, po których przechadza się Amelia Poulain. Jest to muzyka francuska i czuć to w każdym momencie. Kiedy gra akordeon, to nie rubasznie, na modłę rosyjską, ale pięknie, romantycznie, subtelnie budując francuski nastrój filmu. Słuchając go, możemy się poczuć, jakbyśmy siedzieli w nastrojowej kawiarni na jednej z paryskich ulic. [Rafał Oświeciński]

38. Psy (1992) – M. Lorenc

Kameralny, nastrojowy, dramatyczny motyw przewodni jest jednym ze znaków rozpoznawczych tego kultowego dzieła. Nie bez powodu Michał Lorenc, nazywany niegdyś polskim Morricone, uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Główny motyw, czyli Kołysanka, rozbrzmiewa w filmie w momencie, kiedy widzimy głównego bohatera – Franza Maurera, opuszczającego budynek komisji weryfikacyjnej. Stare, dobre czasy właśnie odchodzą w zapomnienie – idzie nowe, niepewne, nieznane. Psy, czyli dawni ubecy, a obecni policjanci będą musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ale nie każdemu będzie to dane – niektórzy nie przejdą weryfikacji i zostaną z dnia na dzień wyrzuceni na bruk. Mimo, że mają na sumieniu sporo, kibicujemy im, bo widzimy w nich ludzi. Przejmująca trąbka Kołysanki idealnie oddaje nastrój tych przejściowych momentów. To muzyka do wódki, deszczu i ciemnego, chłodnego wieczoru.  [Szymon Skowroński]

37. RoboCop (1987) – B. Poledouris

Znakomity, heroiczny temat przewodni, czyli słynne fanfary rozpisane na mocarną sekcję dętą, smyczki i syntezatory, z jakże charakterystycznym podkładem „stukania w kowadło”, to zarazem wizytówka RoboCopa, jak i wisienka na torcie całej ilustracji. Kompozytor dobrze wyczuł klimat ruchomego obrazu Paula Verhoevena i dał mu dokładnie to, czego ten potrzebował – na poły drapieżną, po części „brudną”, przesiąkniętą industrialną atmosferą muzykę, która bez problemu odnajduje się w zdeprawowanym Detroit przyszłości. To muskularne granie okraszone zjadliwą elektroniką, która w przeciwieństwie do wielu innych pozycji z tej „różowej” epoki prawie w ogóle się nie zestarzała. Nie powinien zatem dziwić fakt, że temat ten jest już od dawna klasyką gatunku. [Jacek Lubiński]

36. Titanic (1997) – J. Horner

Nuta, której nie sposób pomylić z żadną inną. Jest w niej wszystko – nadzieja na spokojny rejs i bezpieczną przystań, niepokój wielkiej przygody i lekki posmak nostalgii za tym, co pozostawione na brzegu. Końcówka niesie ze sobą ponurą świadomość dramatu wielu ludzkich istnień i głuchy spokój, którego zbyt wcześnie zaznały na dnie oceanu. Kiedy milkną ostatnie tony, chce się zawołać: „zostawcie Titanica!” Niech zostanie tam, gdzie leży – potężny, monumentalny, tragiczny. Hymn to the Sea to bolesny w swojej urodzie utwór, równie wyjątkowy jak dzieło ludzkich rąk, które go zainspirowało. [Agnieszka Stasiowska]

35. Incepcja (2010) – H. Zimmer

Ten niepozornie rozpoczynający się kawałek szybko przemienia się w zabójczy pocisk, z hukiem przebijający się przez kolejne formacje dźwięku, aby w wielkim finale wybuchnąć potężnym brzmieniem dęciaków, wspomaganych pięknie pulsującymi skrzypcami. Już na samej płycie utwór ten robi niesamowite wrażenie, a w połączeniu z obrazem po prostu wgniata w fotel, wywołując ciarki na całym ciele. Te agresywne, mocne dźwięki, głównie sekcji dętej, to zresztą jeden ze znaków rozpoznawczych Incepcji, w której używane są często, acz konsekwentnie. [Jacek Lubiński]

34. Okręt (1981) – K. Doldinger

W wypadku wszelkich wyróżnień, jakie spadły na obraz Petersena, pominięto jednak pracę wykonaną przez Klausa Doldingera – kompozytora muzyki. Nie ulega wątpliwości, iż słynny motyw muzyczny jest jednym z tych elementów filmu, który potrafi wyróżnić się na tle innych i silnie oddziaływać na widza. Motyw ten poniekąd zaczął później żyć własnym życiem. W latach dziewięćdziesiątych niejaki Alex Christensen, twórca muzyki techno, pod wpływem fascynacji obrazem Petersena, założony przez siebie zespół muzyczny nazwał U96 – na cześć filmowego okrętu. Jego najsłynniejszy utwór ­– Das Boot – jest właśnie efektowną przeróbką głównego motywu muzycznego filmu. [Jakub Piwoński, fragment recenzji filmu]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA