TOM CRUISE I KOKAINA NA POKŁADZIE. Jest zwiastun KRÓLA PRZEMYTU
Pilot, który stracił licencję, genialny przemytnik narkotyków i informator CIA, który zginął z rąk płatnych morderców. Trudno uwierzyć, że historia Barry’ego Seala dopiero teraz doczekała się filmu. W sierpniu do kin wchodzi Barry Seal: Król przemytu z Tomem Cruise’em w roli tytułowej. Właśnie pojawił się pierwszy oficjalny zwiastun.
Oglądając go odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z radosną, niemal komediową opowieścią o pełnym uroku facecie potrafiącym zagadać nawet śledczych i świetnie dającym sobie radę z największymi bandziorami na świecie. Niestety każdy, kto zna historię Pablo Escobara lub oglądał Narcos, wie, że z szefem kartelu z Medellín nie było żartów. Boleśnie przekonał się o tym również Barry Seal.
[NASTĘPNY AKAPIT MOŻNA POTRAKTOWAĆ JAKO SPOILER FILMU!]
Podobne wpisy
W latach 60. i 70. uchodził za bardzo zdolnego pilota. Latał między innymi Boeingiem 747. Już w tym czasie lubił sobie „dorabiać”, bo przyłapano go na przemycie broni dla walczących z reżimem Castro. Stracił licencję pilota, a po kilku latach postanowił zarobić prawdziwie pieniądze. Sam zgłosił się do ludzi Escobara i zaproponował swoje usługi. Zorganizował całą flotę, potrafił oszukiwać system stosowany do namierzania samolotów. Ponoć za jeden kurs otrzymywał nawet milion dolarów. Wszystko szło doskonale przez dwa-trzy lata. W końcu złapało go DEA. Wybór był prosty: 60 lat więzienia lub współpraca ze służbami, którą zresztą sam zaproponował. Jedna z akcji z jego udziałem na terenie Nikaragui pogrążyła przedstawicieli tamtejszego rządu i zakończyła ich współpracę z kartelem Escobara. Nic dziwnego, że ten się wściekł. Wyznaczył milion dolarów nagrody za doprowadzenie przed jego oblicze Barry’ego Seala. Połowę mniej Seal kosztował martwy. 19 lutego 1986 roku zginął z rąk płatnych zabójców.
Czy Tom Cruise jest w stanie nadać jego postaci dramatyczny rys? A może producenci liczą, że jego szeroki uśmiech i urok osobisty przyciągną do kin widzów spragnionych kina rozrywkowego? Miejmy nadzieję, że reżyser Tożsamości Bourne’a, Pana i Pani Smith czy Fair Game zaproponuje nam więcej, niż prezentuje sam trailer. Ten zapowiada raczej luzacką historię niż dramat z polityką w tle. Dramatyczna rola z pewnością przydałaby się również Tomowi Cruise’owi, który od dłuższego czasu raczy nas przede wszystkim kolejnymi częściami Mission: Impossible z przerwami na Jacka Reachera, Niepamięć czy Na skraju jutra. No i nie zapominajmy o Top Gun 2!
Nie mam nic przeciwko komediowym akcentom. Wiadomo, że tragedia z komedią zawsze się przeplatają. Po prostu liczę, że ten zwiastun nieco “ściemnia”.