Jeszcze czekamy na premierę jego dokumentu Voyage of Time, a na przyszły rok zapowiedziany jest kolejny film pt. Weightless z Ryanem Goslingiem i Natalie Portman w rolach głównych. Ale już teraz wiadomo, jaki obraz planowany jest na rok 2018. Jego roboczy tytuł brzmi Radegund, i wychodzi na to, że będzie to kino wojenne – tak przynajmniej zapowiada producent, Philip Lee, w udzielonym wywiadzie dla gazety „The Hollywood Reporter”.
Wiadomo także, jaka historia wzięta zostanie na warsztat. Akcja osadzona zostanie podczas II wojny światowej, a dokładnie w 1943 roku. Przybliżona zostanie postać Franciszka Jagerstattera, austriackiego rolnika i kościelnego, który jako wytrwały katolik zasłynął tym, że podczas wojny odmówił wstąpienia do Wehrmachtu. Za ten czyn, uznany za „sabotowanie wysiłku obronnego”, został skazany na karę śmierci poprzez ścięcie na gilotynie. Z kolei po latach, za sprawą dekretu Benedykta XVI, męczennik Jagerstatter został beatyfikowany.
Znana jest także obsada filmu. Tym razem reżyser postawił na mniej znane, acz wyraziste, europejskie nazwiska. W głównej roli zobaczymy niemieckiego aktora Augusta Diehla (szerszej publiczności znanego z Bękartów wojny). Na dalszym planie z kolei podziwiać będziemy m.in. Matthiasa Schoenaertsa, Michaela Nyqvista, Jürgena Prochnowa i Bruno Ganza – ich chyba przedstawiać nie trzeba.
Film będzie pewnie siłą rzeczy porównywany do Cienkiej czerwonej linii, wcześniejszego filmu Malicka fabularnie osadzonego w II wojnie światowej. Mam jednak wrażenie, że Radegund o wiele więcej wspólnego będzie mieć z filmem Przełęcz ocalonych Mela Gibsona. Ten sam rodzaj heroizmu, będącego wynikiem wyjątkowego uduchowienia, jest w nim bowiem uwypuklony. A dla Malicka, pierwszego kaznodziei Hollywood, jest to temat wręcz wzorcowy. Czekam zatem.
korekta: Kornelia Farynowska