TAK ZŁE, ŻE AŻ NIEDOBRE. Znamy nominacje do Węży 2018

Co łączy artystyczne wynurzenia Katarzyny Rosłaniec, filmo-polo Patryka Vegi, ostatni film małżeństwa Krauzów i dwa filmy z Jessicą Chastain? Tak, tak. Każda z tych produkcji ma szansę na zdobycie najbardziej niechcianej nagrody filmowej w Polsce. Poznaliśmy nominacje do tegorocznych Węży.
Chciałem napisać, że każdy z nas – przynajmniej od czasu do czasu – lubi obejrzeć kiepski film. Otóż nie, nie każdy. Autor powyższych słów oświadcza, że programowo unika filmów, o których wiadomo, że są złe. No chyba że warto napisać o nim na film.org.pl. Co innego, gdy owe filmy są tak złe (i bezpretensjonalne), że aż dobre. Przykładem przepiękny The Room. Obejrzałem go sam i zawsze polecam znajomym, namawiając ich – na razie nieskutecznie – do wspólnego seansu. Nawet po The Disaster Artist jakoś nie chcą. Ich strata.
Dopiero pierwszy akapit, a ja już odbiegam od tematu. Może i bym się tym przejął, gdyby nie fakt, że ten krótki tekst dotyczy filmów, które też zwykle odbiegają od… wszystkiego, co w filmach dobre.
Rok temu niekwestionowanym zwycięzcą Węży okazał się Smoleńsk zmarłego niedawno Antoniego Krauzego. Ogromna szkoda, że ten reżyser zamknął swoją filmografię takim gniotem, będącym nie tylko filmem złym, ale też ze wszech miar szkodliwym, bo kolejny raz dzielącym i tak mocno podzielonych Polaków.
I tu płynnie – z niemal niewidocznym cięciem montażowym – przechodzimy do tegorocznych antynagród. Jednym z niekwestionowanych faworytów jest bowiem kolejny szkodliwy film – zdobywca 10 nominacji, napisany przez Ducha Świętego Botoks. Jak czytamy w uzasadnieniu zaprezentowanym przez Popkulturową Akademię Wszystkiego (dawniej Akademię Węży) opus magnum Patryka Vegi, na które tylko w 2016 roku dało się nabrać 2,3 mln widzów (kolejni dadzą się nabrać na serial i na właśnie wypuszczone DVD z filmem) nominację otrzymało za: „bezwstydny produkt, żerowanie na niskich instynktach i sprzedawanie starych dowcipów jako faktów”. Ton uzasadnienia niby żartobliwy, ale jego wydźwięk – zdecydowanie poważny.
Tymczasem najbardziej pokąsanym przez Węże filmem roku ma szansę zostać PolandJA – zdobywca 11 nominacji. Nie oglądałem i nie zamierzam. Choć hasło reklamujące tę superprodukcję brzmi tak zabawnie, że będziecie się śmiać do Wielkanocy, to z ciężkim sercem, ale jednak podziękuję. A że twórcom udało się zgromadzić na planie znakomitą obsadę, nie dziwi, że aż troje aktorów ma szansę na zdobycie statuetki za występ poniżej talentu. Romie Gąsiorowskiej i Januszowi Chabiorowi ostatnio często się to zdarza, ale żeby Jerzy Radziwiłowicz…
Podobne wpisy
Cóż tam jeszcze mamy w najważniejszej kategorii? Labirynt świadomości (dwie nominacje) – „za zebranie w jednym filmie mnóstwa świetnych składników kina klasy C(amp) a potem nakręcenie z nimi nudnego snuja”; kolejną, zapewne przezabawną „komedię” Na układy nie ma rady wyróżnioną w sumie ośmioma nominacjami choćby „za dzieło równie finezyjne, subtelne i zabawne jak jego tytuł”.
Jest i czołowa przedstawicielka kina moralnej pretensji, a więc Katarzyna Rosłaniec i jej, kolejne nieudane dziecko. Oj, męczył się recenzujący ten film Damian Halik. Co prawda pani Katarzyna nie ma szans na nagrodę za reżyserię, ale PAW ewidentnie dostrzegła cechy charakterystyczne jej kina, bo Szatana każącego tańczyć wyróżniła „za poszukiwania kina artystycznego, które tak bardzo nas nie przekonuje, i nieustające próby rozbierania głównej bohaterki”.