QUENTIN TARANTINO wyciął z “Pewnego razu… w Hollywood” swoją ulubioną scenę. “Byliśmy we łzach”
Quentin Tarantino wciąż promuje książkową wersję Pewnego razu… w Hollywood, w której znalazły się sceny niewidziane w samym filmie. Przy okazji rozmowy z ReelBlend reżyser zdradził, że jego ulubiony fragment nie znalazł się w kinowej wersji produkcji.
Chodzi o scenę rozmowy Ricka Daltona (Leonardo DiCaprio) i dziecięcej aktorki Trudi Fraser (Julie Butters). Jej fragmenty widzimy w zwiastunie książki opublikowanym kilkanaście dni temu. Tarantino powiedział:
To moja ulubiona scena ze scenariusza, więc myśl, że nie będzie jej w filmie była niepojęta. Myślę, że to była też ulubiona scena Leo. Byliśmy cali we łzach. To był jedyny raz… Czasem zdarzało mi się mieć wilgotne oczy, ale tutaj… Julii ciekły łzy po każdym skończonym ujęciu.
Już po premierze filmu producent David Geyman mówił o tym, że Butters miałaby nominację do Oscara, gdyby scena rozmowy została w montażu, jednak fragment ten “nie służył filmowi” i wybijał z rytmu. W nowym wywiadzie Taratino dodał, że nieraz zdarza się, że w ostatecznym kinowym montażu nie znajdują się niesamowite sceny, jeśli nie wpisują się w oś czasu. Reżyser tłumaczył:
[Scena] sprawiała wrażenie zakończenia filmu, co było w porządku na poziomie scenariusza – tam wszystkie wydarzenia z lutego wpisują się w trzyaktową strukturę, a noc morderstwa ma charakter epilogu. Gdy zaczęliśmy montować film, okazało się jednak, że to zdarzenia z sierpnia działają jak trzeci akt i musimy patrzeć na nie w ten sposób. To Spahn Ranch kończy część z lutego i po tej scenie musimy prędko przejść do sierpnia.
Fragment rozmowy telefonicznej można znaleźć w książkowej wersji Pewnego razu… w Hollywood, która ukazała się w zeszłym tygodniu. Z powieści dowiadujemy się też więcej o przeszłości Cliffa Bootha.