Marvel obawiał się reakcji amerykańskich widzów na nieanglojęzyczny prolog SHANG-CHI

Wczoraj pisaliśmy o wypowiedzi Kevina Feigego, prezesa Marvel Studios, który na łamach „The Hollywood Reporter” wspominał o tym, że filmu superbohaterskie powinny bardziej liczyć się na Oscarach. Mówił to w kontekście Shang-Chi i legendy dziesięciu pierścieni, jednej z tegorocznych odsłon MCU. W tym samym wywiadzie Feige wspomniał o obawach twórców na temat tego, jak amerykańscy widzowie odbiorą sceny, które nie zostały zagrane w języku angielskim.
W prologu filmu widzimy, w jaki sposób poznali się rodzice tytułowego bohatera, Wenwu (Tony Leung) oraz Ying Li (Fala Chen). Ich sceny grane są w języku mandaryńskim, w związku z tym na ekranie wyświetlane są napisy. To właśnie wywoływało niepokój twórców. Feige wspomina:
Zawsze byliśmy gotowi na ewentualność, że widzowie odrzucą to na pokazach testowych i zastanawialiśmy się, czy będziemy musieli reagować. Destin [Daniel Cretton, reżyser] wierzył w to, że publiczność to zaakceptuje i faktycznie tak było. Nie było żadnych wątpliwości. Myślę, że taki początek filmu dodał autentyczności.
Krok dalej posunął się teraz Steven Spielberg w swojej adaptacji West Side Story – słynny reżyser postanowił w ogóle nie dodawać napisów do nieanglojęzycznych kwestii wypowiadanych w filmie.
Ostatecznie Shang-Chi spotkał się z pozytywnym odbiorem ze strony krytyków i widzów, a także zarobił 432 miliony dolarów na całym świecie. Już potwierdzono, że powstanie sequel, za który ponownie odpowiedzialny będzie Destin Daniel Cretton.