search
REKLAMA
News

JUDI DENCH JAKO KRÓLOWA WIKTORIA. Jest trailer, będą Oscary?

Szymon Pewiński

1 czerwca 2017

REKLAMA

Niektórzy powiedzą, że za wcześnie na tytułowe pytanie. Ale pierwszy trailer Powiernika królowej, najnowszego filmu Stephena Frearsa, zapowiada nam solidną dawkę brytyjskiej ironii, nieco moralizatorski wydźwięk i świetne aktorstwo – zwłaszcza w wykonaniu odtwórczyni roli głównej. Ogląda się go miło, choć przy całym szacunku do Jej Wysokości Judi Dench ten krótki urywek wspomagany wzniosłą muzyką aż krzyczy: dajcie chociaż nominację!

Victoria and Abdul czyli Powiernik królowej

Stephen Frears udowadniał już, że świetnie czuje się w kinie „dworskim” i potrafi w nie tchnąć drugie życie, a w trailerze Powiernika królowej Judi Dench jako królowa Wiktoria wypada znakomicie. Być może dzięki jej roli ujrzymy nieco inne oblicze monarchini uchodzącej za – delikatnie mówiąc – osobę niezwykle surową. To właśnie ona jest ponoć autorką „złotej rady wszech czasów”, udzielonej córce na krótko przed jej nocą poślubną.

Tymczasem królowa Wiktoria w najnowszym dziele Stephena Frearsa może okazać się całkiem miłą, choć na pozór oschłą starszą panią, która zaprzyjaźnia z młodym, indyjskim służącym, z potem jej sekretarzem – Abdulem Karimem (Ali Fazal). W ciągu trzech minut dowiadujemy się, że nie tylko dla królowej stanie się on nauczycielem tolerancji, spojrzenia na drugiego człowieka nie przez pryzmat jego pochodzenia, pozycji społecznej, a przez pryzmat osobowości. Hollywood uwielbia takie klimaty. Właściwie o tym samym opowiadał przecież oscarowy Jak zostać królem Toma Hoopera z Colinem Firthem w roli Jerzego VI, Goeffreyem Rushem jako jego logopedą (bez dyplomu) i Heleną Bonham Carter jako królową Elżbietą, matką Elżbiety II.

A propos Elżbiety II, to Królowa – także wyreżyserowana przez Frearsa – przyniosła przecież (całkiem zasłużonego) Oscara Helen Mirren. Tam również mogliśmy zajrzeć za kulisy pałacowego życia i pospacerować z monarchinią i jej ulubionymi pieskami. Ten film świetnie pokazał wyzwania, jakie w dzisiejszym świecie stoją przed królową i monarchią, kiedy muszą odnajdywać się we współczesnej, bardzo medialnej rzeczywistości. To zderzenie zadziałało.

Oscary w ogóle lubią królowe Elżbiety. Swoją pierwszą nominację za Elizabeth Shekhara Kapura otrzymała przecież Cate Blanchett (wracając do tej w roli w Elizabeth: złotym wieku), a ze statuetką za najlepszą rolę drugoplanową wychodziła z gali właśnie Judi Dench. Jedni uznają jej kilka minut w Zakochanym Szekspirze za jeden z najlepszych filmowych epizodów wszech czasów, inni twierdzą, że ta rola po prostu uratowała ten bardzo średni film, słusznie wymieniany w gronie oscarowych wpadek. Tak czy inaczej Oscar po prostu się Judi Dench należał.

Dlaczego tyle o Oscarach w kontekście jej nowej roli? Ponieważ 82-letnia dziś aktora ma na swoim koncie aż pięć nominacji za pierwszy plan. Występy w filmach Jej wysokość Pani Brown, Iris, Pani Henderson, Notatkach o skandalu i Tajemnicy Filomeny nie okazały się „godne” statuetki Złotego Rycerza. Czy wejście w buty kolejnej angielskiej monarchini przyniesie jej szczęście? Dowiemy się za kilka miesięcy. Wcześniej, bo 15 września przekonamy się, czy film Frearsa dorasta do poziomu aktorstwa odtwórczyni roli królowej Wiktorii.

REKLAMA