CO BYŁO PRZED GORĄCZKĄ? Michael Mann opowie nam więcej
„Nie przywiązuj się do niczego, czego w ciągu trzydziestu sekund nie będziesz w stanie na zawsze porzucić, gdy zrobi się gorąco”. Każdy szanujący się miłośnik kina sensacyjnego zna tę sentencję. To oczywiście znana z Gorączki dewiza Neila McCauleya – jednego z najbardziej zdyscyplinowanych i opanowanych przestępców, jakich dało nam kino. Z drugiej strony barykady stał Vincent Hanna – furiat, były marines, wielokrotny rozwodnik. Obaj skuteczni do bólu. Tyle wiemy z seansu najlepszego filmu w dorobku Michaela Manna. Pytanie, czy chcemy dowiedzieć się o nich więcej?
Reżyser obrazu zajmującego w filmowych rankingach czołowe miejsca stwierdził, że stworzy prequel tej historii. Tym razem – przynajmniej do czasu, bo w Hollywood nigdy nic nie wiadomo – Mann, który pracuje nad serialem o wojnie w Wietnamie, nie dał się porwać modzie na filmowe kontynuacje i razem z Reedem Farrelem Colemanem napisze jedynie książkę opartą na życiorysach bohaterów Gorączki.
Nie ukrywam, że mam względem tego projektu bardzo ambiwalentne uczucia. Z jednej strony bardzo chciałbym poznać ich historie. Mogę się założyć, że już pisząc scenariusz Gorączki Mann miał w głowie całą opowieść. Po prostu jestem ciekaw, jak widział swoich bohaterów. Kim dla niego byli? Jak stali się tymi ludźmi, których poznajemy w filmie z 1995 roku?
Idąc trzy kroki do przodu pomyślałem, że w filmowej wersji (w końcu Hollywood ostatnio kocha sentymentalne powroty) De Niro mógłby zostać zastąpiony przez Ryana Goslinga, a Pacino – przez Jake’a Gyllenhaala. Oczywiście, od ponad dwudziestu lat jakie upłynęły od premiery Gorączki poprzeczka wisi bardzo wysoko i być może nawet tej dwójce nie udałoby się jej przeskoczyć. Ale chyba nikt nie wątpi, że Gosling potrafiłby zagrać opanowanego profesjonalnego przestępcę (nawet bez kurtki i wykałaczki), ani też nie sądzi, że Gyllenhaal miałby jakikolwiek problem, by wcielić się w rolę policjanta – furiata. Inna sprawa, że gdy ukaże się książkowy prequel autorstwa Manna i Colemana, obaj wspomniani aktorzy będą skreślali w kalendarzach czwarty krzyżyk. Choć może w tym przypadku ich wiek nie byłby przeszkodą.
Troszkę się rozpędziłem w tych pomysłach, ale nie zapominajmy o drugiej stronie medalu. Bohaterowie filmu Michaela Manna tworzyli jeden z najbardziej intrygujących filmowych duetów w historii kina sensacyjnego w dużej mierze dzięki towarzyszącej im aurze tajemnicy. McCauley i ścigający go Hanna do końca pozostali dla widzów zagadką. A ci na własny użytek mogli dopisywać ich życiorysy. Niektórych tajemnic po prostu się nie zdradza. Michael Mann chyba o tym zapomniał.