BLOOD DRIVE. Nimfomanki, kanibale i krew, czyli nowy serial stacji SyFy
Stacja SyFy nie przestaje eksperymentować z produkcjami ukierunkowanymi na wąskie grupy odbiorców. Dowodem niech będzie zapowiedziany właśnie serial Blood Drive. Czy wypali? Zobaczymy, ale z pewnością wśród fanów nie zabraknie Quentina Tarantino i Roberta Rodrigueza, którzy byli dla Jamesa Rolanda inspiracją do stworzenia tego potworka. Zapowiada się przynajmniej tak ciekawie, jak Grindhouse na kwasie!
Podobne wpisy
Blood Drive garściami czerpie ze stylistyki popularnych w latach osiemdziesiątych filmów nurtu gore – i chyba właśnie w tej dekadzie powinniśmy się usadowić mentalnie, by serial trafił do nas jak należy. Akcja toczy się w alternatywnej wersji roku 1999, nazwanego “odległą przyszłością”, znacznie odbiegającej od tego, czego świadkami byliśmy 18 lat temu. Mamy bowiem do czynienia z małym post-apo, które uwiło sobie gniazdko gdzieś między światem przedstawionym w Grindhouse: Planet Terror Rodrigueza a smutnym losem ludzkości w Mad Maxach George’a Millera, ale bez walk o paliwo. Co prawda jego niedobór doprowadził do spustoszenia cywilizowanego świata, jaki znamy, ale znaleziono mu zastępstwo. Zamiast jednak postawić na “zieloną energię”, ludzkość skorzystała z energii… krwistoczerwonej. Dosłownie. Oficjalny zarys fabuły brzmi tak:
Akcja toczy się w Los Angeles, w zniszczonym świecie przyszłości, gdzie woda jest gęsta jak olej, a temperatura w cieniu przekracza 45 stopni Celsjusza. Arthur Bailey jest ostatnim dobrym gliną, który chce walczyć z szerzącą się przestępczością. Nasz bohater musi wziąć jednak udział w morderczym wyścigu samochodów, napędzanych ludzką krwią. Jego jedyną nadzieją jest pomoc tajemniczej femme fatale – Grace.
Widać więc znacznie szersze inspiracje, niż wspomniane już tytuły. Trzeba też przyznać, że SyFy się nie cacka, jakby włodarzom stacji przyświecało motto: oglądalność jest ważna, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
We wspomniany rolach zobaczymy Alana Ritchsona (Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia, Wojownicze Żółwie Ninja) oraz Christinę Ochoa (znana głównie z seriali i roli w krótkometrażowym Stay with Me Chada McCorda). Obsada nie powala, ale kto by się tym przejmował, skoro najważniejszym elementem Blood Drive ma być grindhouse’owa stylistyka? Właściwie wszystko, co trzeba wiedzieć przed seansem, mówi nam już trailer:
Serial ma liczyć trzynaście odcinków, jednak mało prawdopodobne, by miał zamkniętą formę. Stacja SyFy zapewne bacznie będzie śledzić wyniki oglądalności, bo będąca miksem filmów typu gore, czarnej komedii i wątków nasuwających skojarzenia z The Walking Dead historia ma olbrzymi potencjał na kontynuację. Czy powoływanie się na Grindhouse w połączeniu z dużą liczbą nimfomanek, kanibali, potworów, sekt i hektolitrów przelanej krwi wystarczą? Zobaczymy.
Cytując fragment zwiastuna: “Panowie, Panie, Lunatycy” – Blood Drive zadebiutuje 14 czerwca.
Serial ma potencjał, lecz łatwo go zmarnować. Gatunek gore sam w sobie jest mocno przerysowany, ale w myśl zasady “co za dużo, to niezdrowo” zdaje się, że jedynym, co może zaszkodzić produkcji, jest… nadmiar głupoty na ekranie. Póki co mam tylko jedno zastrzeżenie: skąd w roku 1999 wzięło się Mitsubishi Lancer Evo 8, które do produkcji weszło dopiero cztery lata później?