Kapitan Ameryka jest prawiczkiem? MECENAS SHE-HULK rozwiewa wątpliwości, choć nie wiem PO CO
Promocja nowego serialu platformy Disney+ Mecenas She-Hulk nie słabnie. Widowisko miało swoją premierę w czwartek, 18 sierpnia, ale ciągnięci za język twórcy wciąż dostarczają nowych powodów do zapoznania się z nim. Wśród nich są kwestie związane z życiem intymnym bohaterów uniwersum Marvela.
Jak ujawniła showrunnerka nowego serialu, Jessica Gao Kevin Feige, prezes Marvel Studios, zaskoczył wszystkich otwarcie ujawniając szczegóły dotyczące odwiecznego dylematu wielu fanów Marvela. Dylemat ten dotyczył… rzekomego dziewictwa Kapitana Ameryki.
Kwestia ta wyjaśnia się w pilotażowym odcinku Mecenas She-Hulk. W pewnym jego momencie bohaterowie wdają się w dyskusję dotyczącą tego, czy Kapitan Ameryka jest prawiczkiem, czy nim nie jest. Jennifer Walters, kuzynka Hulka i główna bohaterka produkcji, naciska na niego w dyskusji chcąc wydobyć, kiedy, jak i czy w ogóle Steve Rogers stracił dziewictwo. Nie mogąc odeprzeć natarczywych pytań, Bruce Banner w końcu odpowiada:
Steve Rogers nie jest prawiczkiem. Stracił dziewictwo z dziewczyną w 1943 roku podczas trasy USO.
Ponoć pomysł na rozwiązanie tego dylematu wyszedł z głowy Kevina Feige, który tak jak Hulk, zdał sobie sprawę z tego, iż kwestia ta nie jest interesująca tak długo, jak długo nikt o nią nie zapyta. Podczas spotkania ze scenarzystami sam zaproponował, jak rozwiązać ten problem. Gao wspomina:
Nie mogłam uwierzyć, że musimy definitywnie rozwiązać ten problem raz na zawsze.
Showrunnerka She-Hulk podkreśliła, że planując serial Disney+, zespół myślał nie tylko o tym, co miało być zabawne w oczach fanów. Ich intencją było także oddanie takiego rodzaju rozmów, jakie fani faktycznie prowadzą między sobą.
Ok, wiemy już, czy Kapitan Ameryka uprawiał seks, możemy spać spokojnie. Pytanie, jakie kłębi się w mojej głowie od czasu ujawnienia tej rewelacji brzmi: do czego ma nam służyć ta wiedza?
Nie od dziś wiadomo, że kwestie związane z orientacją seksualną bohaterów wielkich widowisk, w tym widowisk Marvela, stanowią istotną część stylu tworzenia scenariuszy i rozpisywania profili postaci. Rozumiem, że fani komiksów i filmów Marvela czują tak silny związek ze swymi ulubionymi bohaterami, że interesują ich przeróżne kwestie związane z ich życiem prywatnym i intymnym. Nie rozumiem jednak, dlaczego twórcy ulegają tej ciekawości.
Czy słowo “niedosyt” lub “niedopowiedzenie” coś jeszcze w kinie znaczy? Czy naprawdę musimy zaglądać naszym bohaterom do łóżek? Twórcy starają się jak mogą, podchodzić do tematu subtelnie, ale nie da się ukryć, że dziś relacje seksualne bohaterów i to, czy i z kim chodzą do łóżka, a jeszcze ważniejsze – z przedstawicielem jakiej płci – wydaje się być tematem istotniejszym, od tego jaki dana postać ma charakter, sposób bycia, upodobania.
Nie wiem, czy świadczy to źle o nas, którzy czekają na ujawnienie tych rewelacji, czy też świadczy to źle o twórcach, usilnie sugerujących, że seksualność postaci to temat wagi nieprzeciętnej. Trudno powiedzieć, czy w istocie jest to złe, bo patrząc z dystansu, można uznać to za niewinną ciekawostkę. Jest to jednak działanie wpisujące się w szerszy kontekst, którego motywacja jest dla mnie, póki co, niezrozumiała.
Serio, żeby uczynić Kapitana Amerykę bardziej ludzkim, nie musimy wchodzić z butami do jego łóżka.