16. dzień FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy. 1/8 finału. Zagłosuj!
Kolejne pojedynki 1/8 finału przed nami! Dziś starcia drużyny Niemiec i Szwajcarii oraz Anglii i Szwecji. Czy wśród tych ekip jest wasz faworyt? Nie zapomnijcie wesprzeć go swoim głosem!
WYNIKI 15. DNIA FME:
DANIA – HISZPANIA 35:8
HOLANDIA – FRANCJA 19:28
FME Dzień 16. Mecz: Niemcy – Szwajcaria
Niemcy wyrastają na głównego faworyta naszej imprezy. W meczach grupowych nie zaznali jeszcze goryczy porażki, a i wynik meczu 1/8 finału ze Szwajcarami wydaje się z góry przesądzony na ich korzyść! Dopóki jednak piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
NIEMCY – Nosferatu – symfonia grozy (1922)
Są takie filmy, które każdy kinoman powinien obejrzeć – i to jeden z nich, nawet z tym nie dyskutujcie. A już obowiązkiem miłośnika horroru jest zapoznanie się z arcydziełem Murnaua, jednego z najwybitniejszych niemieckich twórców. Wbrew pozorom nie jest to pocieszna ramotka kina niemego, w której każdy element jest przestarzały i z tego powodu budzący wesołość. To jest doskonale poprowadzona historia z początków kina, wspaniale zagrana przez Maxa Schrecka w tytułowej roli, przepięknie sfotografowana, uzupełniona znakomitą muzyką – całość jest odpowiednio klimatyczna, tak że nie sposób tego nie docenić.
W przyszłym roku mija 100 lat od premiery – kto nie widział, ten zwyczajnie musi obejrzeć, tym bardziej, że dostępny jest legalnie w wielu źródłach! [Rafał Oświeciński]
SZWAJCARIA – Heidi (1952)
Film, który wspominam bardzo ciepło jako jeden z najfajniejszych, jakie poznałem jako dziecko dzięki – nie dam sobie ręki uciąć – Stanisławowi Janeckiemu i jego cyklowi W starym kinie. Na ten tytuł trafiłem, przeglądając filmy uważane przez samych Szwajcarów za ich najważniejsze, najlepsze w ich kinematografii, co w sumie nie dziwi, bo z tego co pamiętam – głównie emocje – blisko Heidi do filmów Capry, a to już skojarzenia niebagatelne. [Rafał Oświeciński]
FME Dzień 16. Mecz: Anglia – Szwecja
To będzie olśniewające widowisko! Szlagier, o którym będziemy mówić jeszcze długo po ostatnim gwizdku. Która z tych świetnych drużyn awansuje do ćwierćfinału FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy?
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
ANGLIA – Przekręt (2000)
Z Guyem Ritchiem w podróż w głąb barwnego londyńskiego półświatka wybraliśmy się po raz pierwszy już dwie dekady temu, lecz Przekręt wydaje się nic nie tracić ze swojej świeżości. Wartka intryga i szorstki humor przekładają się na niepowtarzalny klimat i, w tym przypadku nie będzie to nadużycie, kultowy już status. Kto nie pamięta do dziś ról Jasona Stathama czy Brada Pitta (bez mrugnięcia okiem odnajdującego się po drugiej stronie Atlantyku)? Przekręt zainspirował cały szereg nawiązań, naśladowań czy wręcz zrzynek nawet na poziomie plakatu – to zasługa ponadczasowej angielskiej jakości. [Tomasz Raczkowski]
SZWECJA – Siódma pieczęć (1957)
Siódma pieczęć to jedno z najwybitniejszych i najważniejszych dzieł Ingmara Bergmana, a także szwedzkiej oraz europejskiej kinematografii. Film powstał na bazie skromnej jednoaktówki, stworzonej przez Bergmana dla studentów szkoły teatralnej przy Teatrze Miejskim w Malmö. Siódma pieczęć to fabularny traktat egzystencjalny, moralitet. Zainspirowany różnorodnymi tekstami kultury Bergman, filozof, za sprawą starannej kompozycji czarno-białych kadrów, niezwykłej gry światłem i mnóstwa zbliżeń maluje dostojną, arcyciekawą, symboliczną opowieść o sprawach najważniejszych dla każdego człowieka. Mowa tu o wierze, Bogu, cierpieniu, przemijaniu i oczywiście śmierci. Już od ponad 60 lat Siódma pieczęć stanowi źródło inspiracji dla wielu filmowych twórców, którzy chętnie zapożyczają z arcydzieła Bergmana przeróżne motywy. [Przemysław Mudlaff]