search
REKLAMA
Gdynia2017

ZGODA (FPFF w Gdyni 2017)

Karolina Dzieniszewska

23 września 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Akcja filmu Macieja Sobieszczańskiego pozostaje w szarej strefie historii, kiedy kończą się działania wojenne, a ze wschodu nadciąga idea Polski Ludowej, obiecująca nowy ład. Jednak wszelkie podniosłe tematy niejako omijają obóz pomocniczy Auschwitz na Śląsku, w którym dzieje się akcja. Mimo że Zgodzie w festiwalowych kuluarach towarzyszy samowolny slogan o tym, iż jest to „love story w obozie koncentracyjnym”, to bardziej mylić się nie można. Owszem, oba elementy pojawiają się w filmie, ale reżyser przetwarza je na swój indywidualny sposób, znajdując kolejny wariant odpowiedzi na pytanie, czy w kwestii sztuki (po)wojennej i po zagładzie można powiedzieć jeszcze coś nowego.

Temat, który Sobieszczański wybiera sobie na swój pełnoprawny i autorski debiut (był bowiem współreżyserem i współscenarzystą Performera), nie jest politycznie poprawny i wygodny – to są polskie obozy pracy, w których ledwo co wyzwoleni lokalni ochotnicy, zrzeszeni pod wojskowym sztandarem, przetrzymują będących prawdopodobnie wrogami narodu Niemców, Ślązaków, Polaków. Wreszcie mają szansę się odegrać, zemścić za wszystkie krzywdy wyrządzane przez nazistów w czasie wojny, dając im odczuć na własnych organizmach to, co oni czy ich bliscy przechodzili w czasie wojny. Zarazem, by nie przeciążać obrazu tym tematem, reżyser decyduje się przefiltrować go przez prywatną historię dawnej przyjaźni i miłosnego trójkąta młodych ludzi. Franek zaciąga się do pracy w obozie, by zorganizować ucieczkę dla Anny, ona natomiast nie zamierza odejść bez ukochanego Erwina, służącego niegdyś w Wehrmachcie. Ich emocjonalne, wyniszczające wszystkich po kolei uwikłanie rozgrywa się w międzyczasie obozowej katorgi, a jednocześnie staje się tym bardziej aktualne, że oparte jest na niedopowiedzeniach. Sobieszczańskiemu udaje się zachować intymność relacji, podbitej dodatkowo przygaszonymi, monochromatycznymi barwami, zapewne również dzięki temu, iż nic w przeszłości postaci nie jest jasne. Są oni zarazem indywiduami na kartach historii i archetypami nieszczęśliwych kochanków, a owa wariacja na temat (nie)moralności polsko-niemieckiego romansu wybrzmiewa tym wyraźniej, że tak twardo i bezlitośnie osadzona jest w nieprzyjemnym, chropowatym świecie.

To, co w czasach wojennych było sprawnie zorganizowanym przemysłem śmierci, machiną, która przez lata ze skutkiem przyczyniała się do masowej eksterminacji ludności, tutaj nagle pobrzmiewa echem prowizoryczności. Polakami dzierżącymi władzę w obozie kierują emocje, głównie chęć odwetu i zadawania bólu, których nie potrafią ukierunkowywać i przetwarzać. Przemoc staje się jeszcze bardziej okrutna, bo oparta jest na bezsensowności oraz bezcelowości. W ich świecie nie ma miejsca na nadzieję czy odmianę; Sobieszczański kreuje poczucie absolutnej beznadziei obezwładniającej wszystkich. Takie pojęcia jak Homo Sovieticus, miłość w czasach zarazy czy syndrom sztokholmski stają się ledwie hasłami służącymi do interpretacji zachowań bohaterów – znacznie bardziej porażającym doświadczeniem jest obserwowanie, jak to skażenie złem rozprzestrzenia się i zaraża wszystkich po kolei. Bowiem Zgoda to nie tylko film wojenny w najbardziej gatunkowym znaczeniu, ale przede wszystkim znacznie szersza kontekstowo opowieść o tym, skąd bierze się i jak działa zło.

Zarazem, znając kontekst historyczny, trudno oczekiwać współczucia dla dawnych oprawców. Więźniowie zlewają się w umęczoną, brudną i wyniszczoną masę portretowaną tak, jak dotychczas miało to miejsce z przetrzymywanymi w nazistowskich obozach Polakami czy Żydami. Ta historyczna ironia losu pozwala Sobieszczańskiemu szczerze i bez litowania się  zarówno nad widzami, jak i postaciami mówić o tragicznym naznaczeniu poczuciem końca świata. II wojna światowa dla wszystkich w równym stopniu powoli stawała się duchową zagładą, po której nie było odkupienia czy reinkarnacji. Mimo że pobrzmiewa to dosyć banalnie, to Zgoda jest filmem, który wręcz nurza się w świadomości, że powojenne życie przede wszystkim jest życiem bezcelowym – zarówno dla katów, jak i ofiar, którzy wciąż wzajemnie podtrzymują zdeprawowany status quo. Hucznie świętowana informacja o kapitulacji Rzeszy staje się karnawałem (sado-)masochistycznego okrucieństwa.

Jest w filmie Sobieszczańskiego jakieś bolesne piękno. W żaden wyraźny sposób nie pretenduje on do miana bycia filmem rozliczeniowym, stawiającym kogokolwiek w stan oskarżenia; nikogo również nie zamierza oceniać czy tłumaczyć. Zarazem jest obrazem wstrząsającym, i oby budził dyskusje, na jakie zasługuje, pozostawiając otwartym pytanie, czy obecnie tak należy mówić o powojennej traumie. Sobieszczańskiemu udaje się pokazać siłę skażenia złem bez uciekania w klisze o bezpodstawnej przemocy, ale jednocześnie nie zamierza przy tym nikogo oszczędzać.

korekta: Kornelia Farynowska

https://www.youtube.com/watch?v=m9vhLH_1U0I

Avatar

Karolina Dzieniszewska

REKLAMA
Attention Required! | Cloudflare

Sorry, you have been blocked

You are unable to access mikomallkopo.com

Why have I been blocked?

This website is using a security service to protect itself from online attacks. The action you just performed triggered the security solution. There are several actions that could trigger this block including submitting a certain word or phrase, a SQL command or malformed data.

What can I do to resolve this?

You can email the site owner to let them know you were blocked. Please include what you were doing when this page came up and the Cloudflare Ray ID found at the bottom of this page.