WENECJA 2017. Złoty Guillermo i pominięta Frances, czyli podsumowujemy festiwal
Przez półtora tygodnia na łamach Film.org.pl publikowaliśmy recenzje najważniejszych tytułów tegorocznego festiwalu filmowego w Wenecji, zarówno tych wyświetlanych w konkursie, jak i w pobocznych sekcjach. W sobotę 9 września ogłoszono zwycięzców Biennale Cinema i – jak niemal co roku – nie zabrakło sporych niespodzianek.
W festiwalowych kuluarach najwyżej oceniano Trzy billboardy za Ebbing, Missouri Martina McDonagha, słodko-gorzką historię kryminalną o matce poszukującej sprawiedliwości dla brutalnie zamordowanej córki, a wysokie noty wystawiano także Foxtrotowi Samuela Maoza czy The Shape of Water Guillermo del Toro. Jak się okazało, gusta jury pokryły się z odczuciami dziennikarzy, a każdy z wymienionych tytułów wyjechał z Wenecji z nagrodą: znakomitego brytyjskiego dramaturga Martina McDonagha wyróżniono laurem za scenariusz, Foxtrot otrzymał Wielką Nagrodę Jury, zaś meksykańskiemu reżyserowi przypadło największe wyróżnienie, czyli Złoty Lew. The Shape of Water, choć wysoko oceniany przez uczestników festiwalu, nie należał do konkursowych faworytów z uwagi na fakt, że mimo fenomenalnej estetyki i widowiskowości jest filmem bardzo klasyczny narracyjnie, z wyraźnym podziałem na dobro i zło oraz jasno nakreślonym konfliktem. Jury pod przewodnictwem Annette Bening doceniło jednak baśniowy urok filmu del Toro i płynącą z niego pochwałę miłości i lojalności. I choć Trzy billboardy… to kino bardziej „mięsiste” i na wielu polach bardziej angażujące, to taką niespodziankę chyba jestem w stanie zaakceptować.
Nagroda dla dopiero drugiego (!) pełnometrażowego filmu fabularnego Samuela Maoza, który triumfował na Lido w 2009 roku, nie była natomiast żadnym zaskoczeniem. Od początku uznawałem Foxtrot za jednego z faworytów festiwalu, ponieważ niewiele było w konkursie dzieł tak eklektycznych i zaskakujących, a jednocześnie spójnych w formie i treści. Maoz, który sam doświadczył okrucieństw wojny jako żołnierz, nakręcił film opowiadający o tej traumie w nietypowy sposób, rozgrywający się gdzieś pomiędzy rzeczywistością i ułudą – nie do końca prawdziwy, ale też nie całkiem zmyślony. Nagroda jury dla Foxtrot wywołała sporą burzę w ojczyźnie reżysera – od momentu, gdy ogłoszono, że film Maoza będzie wyświetlany na festiwalach w Wenecji i Toronto, minister kultury Izraela Miri Regev prowadziła kampanię przeciwko Foxtrotowi, twierdząc, że jest to przykład „samobiczowania i współpracy z antyizraelską narracją”. Kontrowersyjna polityk odnosiła się wtedy do sposobu przedstawienia relacji palestyńsko-izraelskich w filmie Maoza, a jej komentarze były częścią realizowanego od dawna planu, mającego pozbawić tego typu produkcje finansowania ze strony rządu. Nagroda w Wenecji musiała nieźle rozjuszyć panią minister, która – zamiast wspierać sukces krajana i promować go w oscarowym wyścigu – walczy z rozliczeniowymi tendencjami w kinematografii Izraela.
Podobne wpisy
Zaskoczeniem okazały się decyzje jury w zakresie nagród aktorskich – co prawda nikt nie odmówi talentu Charlotte Rampling, której po wyróżnieniu w Wenecji za film Hannah Andrei Pallaora brakuje już tylko lauru w Cannes, by skompletować festiwalowy hat-trick (wcześniej wyróżniono ją w Berlinie za 45 lat), ani Kamelowi El Bashy, który w The Insult Ziada Doueiriego stworzył przejmującą kreację, ale brak nagrody aktorskiej dla Frances McDormand to gigantyczne przeoczenie. Muza braci Coen stworzyła w Trzech billboardach… rolę życia, co akurat w jej przypadku mówi bardzo wiele – jedna z najznakomitszych współczesnych aktorek charakterystycznych ma na koncie dziesiątki wybitnych kreacji, ale nawet na ich tle u McDonagha Frances świeci pełnym blaskiem. A przecież i wśród mężczyzn dałoby się wybrać bardziej imponujące role – o ile młodziutkiego Charliego Plummera nagrodzono za debiut w Lean On Pete Andrew Haigha, o tyle genialna kreacja Liora Ashkenaziego, który stworzył we Foxtrocie trudną do jednoznacznej oceny postać przegranego ojca, z całą pewnością także zasługiwała na wyróżnienie. Szkoda, że najważniejsze festiwale nie przyznają nagród za role drugoplanowe, bo wśród mężczyzn zarówno Christoph Waltz za Downsizing Alexandra Payne’a, jak i Michael Shannon za The Shape of Water zasługiwaliby tu na statuetkę, a panie mogłaby przyćmić Michelle Pfeiffer za drugi plan w nieszczęsnej mother! Darrena Aronofsky’ego.
Mając możliwość osobistego sprawdzenia jakości line-upów festiwali w Cannes i Wenecji, z niemałym zaskoczeniem muszę przyznać (złotą) palmę pierwszeństwa imprezie odbywającej się na uroczej wyspie Lido. Mocny konkurs i bardzo interesujące propozycje w pobocznych sekcjach, a także ukłon w stronę rozwijającej się technice VR, której poświęcono osobną kategorię w programie festiwalu, świadczą o tym, że Wenecja z jednej strony chce zawalczyć o miano najważniejszego europejskiego festiwalu, z drugiej zaś nie ma zamiaru poddawać się naciskom bardzo ambitnego, a sąsiadującego w kalendarzu festiwalu w Toronto.
PEŁNA LISTA ZWYCIĘZCÓW:
Złoty Lew
The Shape of Water, reż. Guillermo del Toro
Srebrny Lew – Wielka Nagroda Jury
Foxtrot, reż. Samuel Maoz
Srebrny Lew – nagroda dla najlepszego reżysera
Xavier Legrand, Custody
Puchar Volpi dla najlepszej aktorki
Charlotte Rampling, Hannah
Puchar Volpi dla najlepszego aktora
Kamel El Basha, The Insult
Nagroda za najlepszy scenariusz
Martin McDonagh, Trzy billboardy za Ebbing, Missouri
Nagroda Specjalna Jury
Sweet Country, reż. Warwick Thornton
Nagroda Marcello Mastroianniego dla najlepszego młodego aktora lub aktorki
Charlie Plummer, Lean On Pete
Lion Of The Future “Luigi De Laurentiis” Venice Award dla najlepszego debiutu
Custody, reż. Xavier Legrand