search
REKLAMA
Trailery filmów

VOLTA Juliusza Machulskiego. Jest zwiastun

Jacek Lubiński

27 kwietnia 2017

REKLAMA

Po czterech latach przerwy Juliusz Machulski powraca do komedii i kryminalnej intrygi, czyli do rzeczy, które lubi, a które (w większości) wychodzą mu najlepiej. Wiedzieliśmy o tym już od jakiegoś czasu, kiedy do mediów z wolna napływały wieści o rozpoczęciu zdjęć (które zakończyły się we wrześniu ubiegłego roku), bądź też atmosferę oczekiwania podkręcali leciutko poszczególni aktorzy biorący udział w tym projekcie – jak Antoni Pawlicki lub Cezary Pazura, który na swoim instagramowym profilu wrzucił słit focię prosto z planu (patrz niżej). Teraz w końcu zadebiutował zwiastun rzeczonej produkcji, o nazwie Volta.

https://www.instagram.com/p/BJQSyzCj9JQ/?taken-by=czarekpazura

Nawiązanie do Vinci – bez dwóch zdań ostatniego naprawdę udanego filmu Machulskiego – jest nadto oczywiste. Zresztą nie tylko do niego, bowiem reżyser zdaje się w regularnych odstępach czasu wypuszczać krótkie, chwytliwe tytuły zaczynające się na literę V. Od premiery Vinci mija właśnie 13 lat i dokładnie tyle samo dzieliło tamto dzieło od powstałego na początku lat 90. V.I.P.-a. No a dekadę wcześniej były oczywiście dwa Vabanki. Czy zatem jest szansa, że Volta okaże się powrotem twórcy do formy?

Rzut oka na filmografię i szybko staje się jasne, iż Machulski równie systematycznie przeplata momenty chwały z niewypałami. Na taki właśnie okres przypada wspomniany V.I.P., po którym przyszedł mocno niedoceniony Szwadron, a następnie wybitnie letnie Girl Guide. Dopiero po nich powstał kultowy Kiler. Tak samo było w ostatnim dziesięcioleciu, bowiem ani AmbaSSada, ani Ile waży koń trojański?, ani nawet Kołysanka nie porwały publiczności. Oby teraz było więc lepiej. Co prawda zwiastun pozostawia nieco do życzenia, ale bez problemu można się uśmiechnąć – a to już coś. Zresztą obejrzyjcie sami:

Podobnie jak w przypadku wyżej nadmienionego Vinci, tak i tutaj fabuła oscylować ma wokół historycznego, drogocennego przedmiotu. Film zresztą także powstawał po części w zabytkowych miejscach Polski – Kraków zamieniono tym razem na Lublin, Janowiec i Kazimierz oraz Warszawę. W obsadzie ponownie znalazł się Robert Więckiewicz, jest też i wspomniany Cezary Pazura. Poza nimi na ekranie zobaczymy Olgę Bołądź, Aleksandrę Domańską, Katarzynę Herman, Tomasza Kota, Andrzeja Zielińskiego, Jacka Braciaka, Antoniego Pawlickiego i Michała Żurawskiego, a więc niezłą śmietankę polskiego wciąż młodego aktorstwa. Za zdjęcia odpowiada Arkadiusz Tomiak (Karbala, Obława), a muzykę skomponował Bartosz Chajdecki (Bogowie, Jestem mordercą). Czyli ekipa na tak zwanym poziomie. A fabuła?

Głównym bohaterem filmu jest Bruno Volta (Zieliński) – człowiek o nazwisku równie przewrotnym, co zdolności, bowiem jest on takim trochę rodzimym Szerlokiem, czyli mistrzem rozwiązywania zagadek, czytającym ludzi niczym otwarte książki i potrafiącym czerpać z tego oczywiste zyski. Trafia jednak kosa na kamień, gdy Volta, wraz ze swoją młodszą partnerką Agnieszką, poznaje niejaką Wiki (pedię?). Dziewczyna znajduje w ścianie starej kamienicy tajemniczą, niezwykle cenną rzecz. Na tyle cenną, że Volta od razu czuje pod nosem miliony euro. Aby położyć na artefakcie swoje łapska, wchodzi w spółkę bez jakiejkolwiek odpowiedzialności z cwanym ochroniarzem Dychą. Tradycyjnie okaże się jednak, że to, co wyglądać miało na niewinną robótkę, będzie drogą przez mękę, a niewiasta Wiki to bezlitosny rywal – czy jakoś tak.

Jak więc widać jest to trochę takie typowe qui pro quo, które zapewne w pewnych elementach przewidzimy bez problemu. Kto jak kto, ale Machulski, mimo upływu lat, potrafi jednak sprawić, że miło się zaskoczymy – a jeśli nie, to przynajmniej powinniśmy się dobrze bawić. Poza tym historia ma się tu mieszać ze współczesnością, co z pewnością nada całej intrydze kryminalnej dodatkowego smaczku. Osobiście liczę na to, że w końcu szansę na wykazanie się dostanie Andrzej Zieliński – aktor o sporym potencjale, dotychczas grający jednak głównie ogony lub charakterystyczne epizody (EkstradycjaOperacja Samum czy w końcu Chłopaki nie płaczą mówią same za siebie). Patrząc na zwiastun wydaje się jednak, że show skraść mu może częściowo Jacek Braciak, którego zagubienie i pokerowa twarz są chyba najśmieszniejszymi elementami powyższej zajawki. Jak będzie naprawdę, okaże się już 7 lipca br., kiedy to film trafi do kin.

Co ciekawe, powstała już produkcja o tytule Volta – i, żeby było śmieszniej, także pochodzi z “roku Vinciego”. Tam też mamy do czynienia z silnymi postaciami kobiecymi, aż do przesady, gdyż główną bohaterką – czy też raczej superbohaterką – jest kobieta… porażona przez piorun. Oby to jednak nie z tamtej historii Machulski czerpał inspirację…

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA