MROCZNA WIEŻA doczekała się kolejnego zwiastuna. Fani podzieleni (AKTUALIZACJA 11.07.2017)
Leciał, leciał i wylądował! “W końcu!” – powiedzą fani twórczości Stephena Kinga – ale nie wpadajmy w hurraoptymizm. Filmowa adaptacja Mrocznej wieży ma przed sobą ciężkie zadanie, a ledwo chwilę po publikacji pierwszego oficjalnego trailera wielu już postawiło na produkcji krzyżyk. Czy rzeczywiście jest tak źle, a my możemy pożegnać się z marzeniami o godnym przeniesieniu na wielki ekran najważniejszej serii w dorobku króla literatury grozy?
Podobne wpisy
Przenoszenie na wielki ekran ważnych tytułów literackich zawsze wiąże się z olbrzymim ryzykiem. Czytelnicy znający materiał źródłowy zawsze znajdą i wyeksponują wszelkie niuanse, które różnią filmową wersję od tej książkowej. Problemem bywa pojedyncza książka, co więc ma powiedzieć reżyser filmu, którego fabuła wbija się gdzieś między stronice ośmioczęściowej sagi? Tym bardziej dziwił fakt, że Sony Pictures tak ciężkie zadanie powierzyło Nikolajowi Arcelowi. Nazwisko nic wam nie mówi? No właśnie! Czterdziestoczteroletni Duńczyk nie ma w CV zbyt głośnych tytułów, a do tej pory pełnił głównie rolę scenarzysty. To jednak zaledwie początek listy uwag, które wbrew pozorom wcale nie muszą zaszkodzić filmowi. Co innego jego ostateczny kształt.
Mroczna wieża już na samym początku oberwała rykoszetem podczas wojny ideologicznej. Zgodnie z obecnie obowiązującym trendem w roli głównej obsadzono aktora ciemnoskórego, czemu nie szkodzi oczywiście materiał źródłowy. Warto bowiem wiedzieć, że ośmiotomowa saga Stephena Kinga to opowieść o Rolandzie Deschainie – ostatnim przedstawicielu bractwa rewolwerowców, którego zadaniem jest walka z siłami ciemności. Postać ta wyraźnie wzorowana była na dawnych sławach westernu, pojawiały się także wzmianki o jego białym kolorze skóry, co oczywiście wśród fanów wywołało niemałe poruszenie. Obsadzony w tej roli Idris Elba nijak ma się zatem do książkowego opisu, ale ta kandydatura została zaaprobowana także przez Stephena Kinga, co nieco uspokoiło sytuację. Przejdźmy jednak do konkretów. Pierwszy trailer prezentuje się tak:
https://www.youtube.com/watch?v=EAmyr6bPPzI
Tytułowa wieża była miejscem mitycznym, skrywającym tajemnicę wszelkiego istnienia, a zadaniem Rolanda było dotarcie do niej i ochrona przed siłami ciemności. To oczywiście jedynie szybkie wprowadzenie w tematykę, jednak już na tym polu trailer zdaje się zawodzić. Historia książkowa spłaszczona zostaje do raptem kilku zdań – wystarczających na potrzeby zwiastuna, a zarazem budzących niepokój, czy aby twórcy nie za bardzo chcieli uprościć przekaz, by trafić do większej liczby widzów. Oczywiście można ich rozgrzeszać: w końcu mowa o ośmiu opasłych księgach, które posłużyć miały za kanwę około dwugodzinnego widowiska. Nieważne, jak wiele osób usiadłoby do pracy nad takim ogromem materiału – a w tym przypadku było ich cztery – to i tak niemal niemożliwe do wykonania. Wspomniane osoby to pełniący podwójną rolę reżysera i scenarzysty Nikolaj Arcel (Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Wybawienie) oraz towarzyszący mu Anders Thomas Jensen (Wybawiciel), Akiva Goldsman (Piękny umysł, Jestem legendą) i Jeff Pinkner (Niesamowity Spider-Man 2, Fringe: Na granicy światów).
Trailer przedstawia nam trzech głównych bohaterów: wspomnianego już Rolanda Deschaina (Idris Elba), młodego kompana rewolwerowca – Jake’a (Tom Tylor) oraz jego głównego oponenta – “Mężczyznę w Czerni” (Matthew McConaughey). Pojedynek zapowiada się ciekawie, a McConaughey od samego początku zachwyca się projektem, chwali wolność kreacji, którą otrzymał oraz potencjał jego szatańskiej postaci. Bez żalu zrezygnował nawet z roli w Strażnikach Galaktyki vol. 2, by w pełni skupić się na Mrocznej wieży i szczerze mówiąc… będę mu kibicować.
Jeśli miałbym ocenić potencjał filmu tylko i wyłącznie na podstawie trailera, nie wróżyłbym produkcji zbyt wielkiego sukcesu. Wszystko wygląda ładnie, a do gry Elby i McConaugheya zapewne też nie będziemy mieć zastrzeżeń, ale obawiam się wspomnianego już spłycenia fabuły. Zwiastun w najmniejszym stopniu nie buduje też mrocznego klimatu, jaki powinienem tej produkcji towarzyszyć. Zamiast tego mamy tanie efekciarstwo. Na szczęście to tylko trailer. Okazję do ostatecznej oceny otrzymamy 11 sierpnia – i obym wtedy odszczekał swoje słowa.
Jeśli nie, nadzieją pozostanie serial, który – jak zapewnia producent filmu, Ron Howard – nie jest martwym projektem i może trafić do telewizji niezależnie od wyników filmu. Oby przynajmniej jeden z nich nie zawiódł.
__________________________________________
AKTUALIZACJA 11.07.2017
Do premiery Mrocznej wieży pozostał zaledwie miesiąc, tymczasem Sony Pictures udostępniło kolejny trailer filmu. Biorąc pod uwagę, że zwiastun zaprezentowany nieco ponad dwa miesiące temu dawał nam więcej pytań niż odpowiedzi, wszyscy fani Stephena Kinga liczyli na choć kilka wskazówek – na ich nieszczęście w nowym nagraniu nie zobaczymy zbyt wielu scen, których nie widzieliśmy poprzednio, ale przynajmniej akcja nabiera tempa, za sprawą znacznie lepszego montażu. Pytaniem otwartym pozostaje, czy wytwórnia w ramach promocji pokusi się o kolejne, nieco konkretniejsze zajawki, czy pozostawi nas w niepewności aż do premiery filmu.