Kong: Skull Island – aktualizacja 17.11.16 (drugi trailer i plakaty)
Worek zwiastunów się wysypał. Choć póki co, na Comic Conie największy rozgłos wywołały zajawki nowych widowisk DC, to jednak moja uwaga skupiła się na innym projekcie. W 83 lata po premierze pierwszego filmu eksponującego jego postać, po szeregu remake’ów oraz po ugruntowaniu swojej pozycji w popkulturze, legendarny król małp w końcu powraca!
Kong: Skull Island, bo taki tytuł ma widowisko, ma być częścią tego samego uniwersum potworów, które wcześniej zapoczątkowała Godzilla. Film ma stanowić także preludium do planowanego na 2020 rok pojedynku obu gigantów. Z tego też powodu gabaryty Konga musiały zostać zwiększone. Pamiętam, że na początku całość miała stanowić prequel klasycznej fabuły, i być oparta na komiksie o podobnym tytule (Kong of Skull Island). Coś z tych pomysłów na pewno zostanie wykorzystane, ale póki co całość bardziej przypomina reboot osadzony w czasach bliższych współczesności (lata ‘60, ’70), na nowo otwierający historię wielkiej małpy. Na oficjalny opis fabuły musimy jeszcze trochę poczekać.
Ale dostępny jest już zwiastun oraz plakat i trzeba przyznać, że widowisko zapowiada się co najmniej ciekawie. Czuć klimat grozy przemieszczanej z przygodą. Po raz kolejny dane nam będzie mierzyć się z nieznanym i tajemniczym bytem, którego spokój zostaje zaburzony przez ingerencję człowieka. Cieszy zatem, że w warstwie przesłań prawdopodobnie nic nie zostanie zmienione – ponownie historia prowadzić ma do refleksji nad małością człowieka w obliczu potęgi natury (This planet doesn’t belong to us). I dobrze. Uwagę przykuwają także aspekty wizualne, na czele z wybijającą się kolorystyką, a także poszczególnymi, perfekcyjnymi ujęciami (wyłaniający się zza góry Kong, przejście helikoptera w ważkę).
Imponująco prezentuje się obsada. Na liście płac widnieją takie nazwiska jak: Tom Hiddleston, Brie Larson, Samuel L. Jackson, Tom Wilkinson, John Goodman, John C. Reilly i Toby Kebbell (nie zdziwię się, jeśli ten ostatni wcieli się w samego małpiszona, biorąc pod uwagę doświadczenie aktora w motion capture). Niepewność budzi tylko osoba reżysera. Za kamerą stanął bowiem Jordan Vogt-Roberts, którego Królowie lata – młodzieżowy dramat z 2013 – jest jedynym większym filmem, jakim może się pochwalić. Ale biorąc pod uwagę jak Colin Trevorrow poradził sobie z Jurassic World, będąc przecież w podobnej sytuacji artystycznej, o ostateczny kształt filmu raczej byłbym spokojny. To w końcu bardziej kino producenckie, niżeli reżyserskie.
Pozostaje zatem czekać na kolejne informacje i zapowiedzi. Premiera w marcu 2017. Ja jestem optymistą.
aktualizacja 17.11.16 (drugi trailer)
Nowe plakaty