search
REKLAMA
Felietony

KATEGORIE WIEKOWE jak odświeżacz powietrza w publicznych szaletach

Wyobraźmy sobie świat kina bez kategorii wiekowych.

Odys Korczyński

5 marca 2023

REKLAMA

Nasze dzieci nie żyją pod kloszem, a jeśli je tam trzymamy, to w dorosłym życiu będą społecznie niepełnosprawne. W naszym społeczno-kulturowym otoczeniu bez przerwy ktoś chce zbudować dla rodziców jakąś drabinę wartości, wedle której powinni oni pokazywać swoim pociechom, co jest dobre, a co złe. Kategorie wiekowe w filmach są jednym z takich filtrów rzeczywistości, które mają w założeniu odfiltrować nas z własnych opinii i przede wszystkim – woli. W czasach, kiedy powstawały, nasze myślenie o wychowaniu było zupełnie inne, purytańskie i naznaczone autorytarnym lękiem. Dzisiaj jest inaczej, ale czy na pewno? Kiedyś docenialiśmy rolę sztuki bardziej niż teraz, lecz teraz odwrotnie niż kiedyś, jej medialni twórcy nie doceniają nas jako widzów, skoro wydaje im się, że mogą nam wskazywać, co jest dla nas zakazane, a co dozwolone. Mało tego, robią to w stosunku do naszych dzieci, jakby chcieli nas wyręczyć, podczas gdy prawdziwe problemy tej rzeczywistości medialnej są uznawane za stan normalny i akceptowalny.

Tak więc wyobraźmy sobie świat kina bez kategorii wiekowych, nawet bez opisu zawartości, tego czysto informacyjnego wyliczania przemocy, seksu, palenia, narkotyków itp. Czy cokolwiek by to zmieniło w odbiorze produkcji albo, co najważniejsze, poszerzyłoby dostęp do takich filmów małoletnim, którzy i tak po nie sięgają, nie patrząc na klasyfikację PG? Jeśli jednak co bardziej purytańscy rodzice faktycznie zaczęliby się obawiać o los dusz swoich pociech, zawsze mogliby pierwsi zobaczyć dany tytuł. Nie tak trudno się domyślić, czy dany film będzie zawierał np. obrazy przepełnione krwią i wnętrznościami lub mocne sceny seksu. Poza tym to jeden z wielu mitów na temat dzieci, że jeśli coś będzie zakazane, to na pewno po to nie sięgną. Nastolatki tym bardziej będą ciekawe, co się kryje pod tą zakazaną dla nich kategorią. Kiedyś, gdy jeszcze nie było serwisów streamingowych, a w telewizji co bardziej kontrowersyjne filmy nadawano na dosłownie kilku programach po godzinie 23.00, jedynym faktycznym strażnikiem moralności byli pan lub pani z wypożyczalni kaset wideo. Chociaż o ile mnie pamięć nie myli, pożyczyć i tak dało się wszystko, nawet zwykłe porno, nie wspominając już o kupnie odpowiednich gazetek typu „Erotyka”. Trzeba było znać tylko odpowiedni kiosk. Na co więc zdały się te kategorie? Chyba tylko po to, żeby zwiększyć stres i poczucie winy z tego, co i tak zadziać się musiało jako nieodzowny fakt dorastania.

Świat bez takich zakazów w kinie czy poza nim byłby przecież wciąż taki sam, tyle że mniej zakłamany, naznaczony strachem. A jeśli ktoś wysuwa argument, że mniejsze dzieci uległyby zepsuciu, ten się bardzo myli albo nie zna zachowania dzieci poniżej lat 8. Oparcie dzieci mają (zwykle) w domu, przy czym mam tu na myśli zasady liberalne, bez patologicznego systemu nagród i kar, które czynią z dziecka niewolnika popędów, chociaż paradoksalnie chcą te popędy za wszelką cenę kontrolować. Rodzice autorytarni nie zdają sobie sprawy, jak nieszczęśliwych ludzi w ten sposób tworzą. W przypadku zasad wychowania liberalnego natomiast w znakomitej większości żadne mniejsze dziecko nie dąży do samodzielnego oglądania filmów dla dorosłych za wszelką cenę, bo jest to zakazane. I nie mam tu na myśli pornografii, ale np. mocniejsze horrory, filmy sensacyjne czy dramaty psychologiczne itp. To rodzic odgrywają tutaj naczelną rolę sterującą, przeprowadzającą pociechę przez wszystkie formy przemocy, jakich można w tym świecie doświadczyć, a w kinie jest jej mnóstwo – z tym że nie jest realna. Po co więc te kategorie? Zaufajmy rodzicom, że sami będą wiedzieć, co pokazać dziecku, a czego nie. A jeśli tego wiedzieć nie będą, to żaden zakaz, na czerwono zrobiony opis czy kluczyk na ekranie tego nie zmienią, nie powstrzymają dziecka od wejścia w ten świat, z tą jednak różnicą, że wejdzie ono tam samo, bez wsparcia, bez interpretacji, jak powinno się zachować.

Dokładnie taka sama sytuacja jest z seksem. Dzieci nie wchodzą nikomu same do łóżek, jak to twierdzą niektórzy przedstawiciele naczelnej organizacji, która najchętniej wprowadziłaby radykalną cenzurę filmów i generalnie wszystkiego. Dzieci potrzebują w tym świecie erotyki doświadczonych erotycznie przewodników, a nie zakazów. Wtedy ich naturalna dynamika rozwojowa nie wybuchnie nagle i dewiacyjnie, nie pozwoli się wykorzystać przez dorosłych, lecz będzie ich cieszyć całe życie bez lęków na tle seksualnym, bo seks w filmach nie jest czymś złym, lecz częścią naturalnego życia człowieka.

Wyobraźmy sobie więc świat bez kategorii wiekowych i wszelkich innych ostrzeżeń w kinie. Bez tego pudrowania medialnego trupa w postaci dezinformacji w kanałach informacyjnych, która jest dużo bardziej szkodliwa niż namiętny pocałunek nastolatków w Jeziorze marzeń. Bez tego dojmującego zapachu odświeżacza powietrza, który niezdarnie kamufluje odór fekaliów w publicznym szalecie, a wiadomo i tak, że smród pozostanie, bo jest zasilany np. zakłamanymi kampaniami medialnymi. Tak więc znaczków na filmach mamy mnóstwo. Opisów zawartej w nich przemocy, palenia, seksu, przekleństw również, a jakoś dziwnym trafem spokojnie w telewizji można bez zająknięcia reklamować stosy leków, których przyjmowanie tylko pogarsza zdrowie populacji. Można propagować branie chwilówek z lichwiarskim oprocentowaniem, a takie firmy mają jeszcze czelność sponsorowania naszych drużyn sportowych. Można wreszcie pokazywać jawnie przemoc w billboardowych kampaniach reklamowych – nakierowanych tylko ideologicznie na wzbudzanie fermentu między danymi grupami społecznymi – lub bezrefleksyjnie promować postawę akceptacji siebie, zamiast się zastanowić, że czasem akceptacja jest wynikiem bezradności z powodu braku siły na pokonanie różnych czynników. Taka akceptacja wtedy to przyzwyczajenie się do niewoli, bo innego wyjścia nie ma. I tak nasze życie w świecie mediów i filmu biegnie sobie, na pewne rzeczy przymykając oko, a kategorii wiekowych używa nie tylko do prób wpływania na świadomość rodziców, ale i kontrolowania zawartości scenariuszy filmowych. O ile Marvel byłby lepszy, gdyby nikt aż tak nie pilnował, czy ktoś kogoś całuje i ile razy to robi, z języczkiem czy bez i gdzie wtedy trzyma ręce albo czy przeklina tak, żeby nie przeklinać, a tylko udawać przeklinanie.

30373 1yalmd4l 0oes9rlmu r45q

Marzenie o świecie bez kategorii wiekowych w filmach to trochę marzenie o świecie bez nakazów i zakazów, które nic dobrego naszej społeczności nie przyniosły. Ludzie nadal cierpią i umierają z powodu tego, że ktoś złamał normy, nie patrząc na karę. Nieważne, jak będzie ona wysoka. Ludzka potrzeba łamania barier i tak zwycięży, co widać właśnie w kinie. Kategorie wiekowe jej nie powstrzymają, chociaż są nieprzyjemnym reliktem przeszłości, wpływającym na tych bardziej podatnych widzów i równocześnie rodziców.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA