search
REKLAMA
Felietony

Drugie Dno #34: Cienie ageizmu – czy powinno się zatajać wiek aktorów?

Jakub Piwoński

27 września 2016

REKLAMA

Ostatnio natrafiłem w internecie na informacje, wobec której nie potrafiłem pozostać obojętnym. Okazuje się bowiem, że w dzisiejszych czasach jednym z modniejszych i częściej rzucanych słów jest „dyskryminacja” i wymyślane są coraz bardziej oryginalne sposoby zastosowania tego terminu. Problem rasy i płci to nic – wszak w zatrudnieniu aktora przeszkadzać może także jego wiek.

California Governor Edmund G. Brown Jr. explains his budget proposal doing a press conference at the California State Capitol in Sacramento on Thursday, January 10, 2013. Gov. Jerry Brown unveiled his proposed state budget for the year that begins July 1.

Ale o czym mowa? Gubernator stanu Kalifornia, niejaki Jerry Brown, podpisał w ostatnią sobotę prawo mówiące o tym, że serwisy internetowe ujawniające datę urodzenia, a co za tym idzie, wiek aktora, powinny niezwłocznie informację tę ze swojej bazy usunąć w sytuacji, gdy życzy sobie tego sam aktor. Za przykład miał posłużyć portal filmowy IMDB, będący największym na świecie bankiem danych o filmach, a ściślej, jego wersja rozszerzona, IMDB Pro, wykorzystywana często przez pracodawców. Pomysł nie zrodził się sam z siebie, gdyż był wcześniej lobbowany przez SAG-AFTRA, czyli federację zajmującą się bronieniem praw osób występujących w mediach, w tym aktorów. Gabrielle Carteris (aktorka, pamiętana chociażby z Beverly Hills 90210), stojąca na czele organizacji, takimi oto słowami uzasadniała zasadność powołania nowego prawa:

[quote]Dyskryminacja ze względu na wiek jest podstawowym problemem w naszej branży i musi zostać w końcu odpowiednio zaadresowana. (…) SAG-AFTRA ciężko pracowała przez wiele lat, aby zatrzymać niszczenie karier, spowodowane publikacją dat urodzenia wykonawców, umieszczanych na stronach internetowych używanych podczas castingu.[/quote]

Generalnie chodzi w tym wszystkim o to, co zgodnie podkreślają zarówno twórcy ustawy, jak i przedstawiciele federacji broniącej praw aktorów, że należy stworzyć warunki do równych szans w branży, gdyż wcześniej, jak rozumiem, dochodziło w tym zakresie do przejawów tzw. ageizmu. Nie ma i nie może mieć znaczenia fakt, czy aktor jest rasy czarnej, jest płci męskiej i ma na koncie pięćdziesiąt przeżytych wiosen. Aktor to aktor, z założenia jest w stanie stworzyć każdą kreację, za czym ma przemawiać jego talent, i guzik zatrudniającego go producenta powinny obchodzić personalia.

la-et-gabrielle-carteris-has-been-elected-president-of-sag-aftra-20160409

A teraz powiem wam, jakie jest moje zdanie na ten temat. Wymyślone prawo jest po prostu absurdalne i trzeba to powiedzieć wprost. Bo tak jak jestem w stanie zrozumieć, że aktorom może nie podobać się, że świat, w tym my, użytkownicy internetu, ma dostęp do ich prywatnych danych, tak prawne dążenie do tego, by wiedza o wieku aktora była informacją tajną dla potencjalnego pracodawcy, jest już sporym nadużyciem. Dlaczego? Składają się na to dwa racjonalne powody.

Po pierwsze, każdy członek internetowej społeczności dobrze wie, że raz wykorzystana i puszczona w eter informacja tudzież zdjęcie nigdy już nie zniknie i będzie funkcjonować życiem wiecznym. Gdy na jednym portalu filmowym zakazane zostanie ujawnianie daty urodzenia konkretnego aktora, z całą pewnością pojawi się taki portal, który skrzętnie na tym skorzysta. I nawet jeśli informacja zniknie z takiego IMDB Pro i serwisów castingowych jemu podobnych, a później poczynione zostaną starania, by nie ujawniała jej podstawowa wersja portalu, to w żaden sposób nie wpłynie to na fakt, że jeżeli producent będzie chciał znać wiek aktora, znajdzie w internecie sposób na to, by go poznać. Jest Wikipedia i są Google, które problemowi zaradzą. Swoją drogą ciekawe, czy w przyszłości doczepionoby się także do rodzimego Filmwebu, który, jak wiadomo, dysponuje drugą pod względem wielkości bazą danych o filmach i twórcach.

theshunningimdbpro

Po drugie, specyfika zawodu aktora, jak już wspominałem w poprzednim felietonie, jest nieco inna niż w przypadku reszty tradycyjnych zawodów. Murarz, dostarczyciel pizzy, sekretarka – ­ wydaje się, że zarówno w ich wypadku, jak i wypadku innych zawodów, podstawowe kryteria doboru powinny być niezmiennie dwa: doświadczenie i kwalifikacje. Wygląd i wiek mogą być czasem istotne i ostatecznie zaważyć, ale najczęściej jednak pracodawca musi przede wszystkim na czymś stabilnym oprzeć pewność, że dana osoba będzie w stanie wykonać powierzoną jej pracę. Z aktorem jest jednak tak, że pracuje przede wszystkim ciałem i twarzą, które czy tego chcemy czy nie, poddają się upływowi czasu (choć aktorzy dwoją się i troją, by procesy starzenia zniwelować). Nie zmienia to jednak faktu, że producent powinien mieć prawo do brania pod uwagę kryterium wieku w przypadku decydowania o angażu danego aktora.

Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację. W ogłoszeniu zamieszczone jest, że do nowej komedii romantycznej potrzebna jest młoda, atrakcyjna dziewczyna, o blond włosach, najlepiej w wieku od dwudziestu do dwudziestu pięciu lat. Zgłaszają się dwie aktorki mieszczące się w kryterium wieku, i jedna, która się nie mieści, ale za nic nie chce tego ujawnić na castingu. Oczywiście producenci znają wiek aktorki i choć spełnia ona trzy pozostałe kryteria wyglądu, nie chcą jej angażować, gdyż boją się, że nie będzie dobrze pasować do wcześniej zatrudnionego aktora, który spełnia kryterium wieku. Podnosi się larum, ponieważ doszło do dyskryminacji ze względu na wiek. A gdyby tak jedna z aktorek była w jakiś sposób niepełnosprawna i nie dostała z tego powodu roli, to czy wówczas mówilibyśmy o dyskryminacji ze względu na sprawność fizyczną? Nie, dlatego, że żadna niepełnosprawna aktorka przy zdrowych zmysłach nie pójdzie na casting do kom-roma, gdzie wymagają ślicznotki. I dokładnie tak samo powinno wyglądać to w wypadku wieku.

1g16nqt1_nnzp7q

Zapytam w ten sposób: z jakiej więc racji aktorzy mają dyktować producentom, w jaki sposób powinni oni podejmować decyzję o ich zatrudnieniu i czym w tej decyzji powinni się kierować? Być może się mylę, ale wydaje mi się, że jedno z fundamentalnych praw kapitalizmu polega na tym, że twórca, powołujący do życia dany produkt, ma prawo do dobierania współpracowników według jego własnej, wewnętrznej oceny. To on najlepiej wie, kogo potrzebuje, to też jego pieniądze i do niego powinna należeć decyzja o sposobie ich rozdysponowania. Lobby stojące na straży praw pracowników, narzucające pracodawcy jedyny słuszny sposób myślenia, sprowadzające wszystkich pracowników do wspólnego mianownika nie powinno mieć w kwestii angażu nic do powiedzenia.

Nastały przykre czasy. Czasy, w których jakakolwiek odrębność jest piętnowana. Wzorcem, do którego nieustannie się dąży, jest zniesienie podziałów i różnic w społeczeństwie, nawet tych występujących naturalnie. Wkłada się wiele energii i pieniędzy (naszych pieniędzy) w celu wprowadzenia nowego, zunifikowanego porządku. A mnie to trochę przypomina walkę z wiatrakami. Wiem bowiem, że unikalnym prawem, na którym opiera się świat, jest różnorodność. I aktorstwo wpisuje się w nie idealnie. Są grubi, chudzi, czarni, biali, starsi, młodsi i wszyscy są na swój sposób wartościowi, gdyż scenarzysta jest w stanie wykreować rolę odpowiednią dla każdego z nich. Pewnych naturalnych barier się nie przeskoczy, a każda próba siłowania się z nimi wypada po prostu kuriozalnie. Chyba że jest taką tylko dla mnie?

korekta: Kornelia Farynowska

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA