Dlaczego zekranizowanie THE LAST OF US: PART II będzie DUŻO TRUDNIEJSZE od części pierwszej
Zaledwie kilka dni temu i już po emisji dwóch odcinków The Last of Us ogłoszono oficjalnie, że serial powróci z drugim sezonem. Zgodnie z wcześniejszą komunikacją sezon pierwszy przeniesie na mały ekran pierwszą część kultowej gry, a zatem kolejny – bo twórcy obiecali nie popełnić błędu producentów Gry o tron – zekranizuje historię opowiedzianą w The Last of Us: Part II. W mojej recepcji gry jeszcze lepszej od znakomitego pierwowzoru, ale też takiej, którą z pewnością na serialową narrację przenieść będzie dużo trudniej.
Dlaczego? O tym poniżej.
Uwaga! Tekst zawiera znaczące, kluczowe i jednoznaczne spoilery z gier The Last of Us i The Last of Us: Part II!
1. Główny bohater i obsada
Chociaż początkowo nie byłem przekonany do castingu dwójki głównych bohaterów serialu, to Pedro Pascal i Bella Ramsey kupili mnie od pierwszych minut obecności granych przez nich postaci w serialowej wersji The Last of Us. Trudno zatem będzie zostawić tych aktorów w tyle, jak i pożegnać się z Joelem, bądź co bądź głównym bohaterem sezonu pierwszego. A właśnie to czeka nas wraz z realizacją drugiego sezonu.
The Last of Us: Part II dzieje się bowiem 5 lat po wydarzeniach z części pierwszej i chociaż Bella Ramsey ma aktualnie 19 lat, podobnie jak Ellie w sequelu gry, to na ten moment trudno wyobrazić mi sobie tę aktorkę o bardzo dziecięcej urodzie w roli starszej Ellie, której wątek w Part II wymaga bezsprzecznie, by była już młodą bo młodą, ale dorosłą kobietą.
Osobiście widzę tu potrzebę recastingu, podobną do tej, na którą zdecydowali się twórcy innego serialu HBO, Rodu smoka, zastępując Milly Alcock i Emily Carey osobami o 8–10 lat starszymi. Z dużą zresztą korzyścią dla płynności narracyjnej serialu, mimo mojego ogromu sympatii do Alcock i Carey.
Zgoła inny przypadek towarzyszy postaci Joela. Mężczyzna bowiem już na początku The Last of Us: Part II zostaje… brutalnie zamordowany i cała dalsza historia przedstawiona w grze to opowieść o zemście za śmierć Joela, jak i powodach, dla których do niej doszło.
Z dużym prawdopodobieństwem założyć zatem można, że Pedro Pascal i Bella Ramsey pojawiać się będą w drugim sezonie głównie w scenach retrospekcji i chociaż tych jest w grze wiele (a w serialu może być jeszcze więcej!), to nie mam wątpliwości, że utracenie de facto całego serca pierwszego sezonu będzie dla twórców dużą żabą do przełknięcia.
2. Chronologia wydarzeń
A skoro o sercu opowieści mowa to, o ile w części pierwszej jest nią właśnie relacja Joela i Ellie, o tyle w drugiej wyniszczająca nienawiść Ellie i zupełnie nowej bohaterki: Abby, która – jak dowiadujemy się w trakcie gry – zamordowała Joela w ramach zemsty za śmierć własnego ojca (był jednym z medyków, którego zabił Joel, ratując Ellie w finale pierwszej gry i, z pewnością, pierwszego sezonu serialu).
The Last of Us: Part II jest mroczną historią o dwóch młodych kobietach, które niszczą życia swoje i innych, krocząc drogą zemsty za śmierć ojców. Mamy zatem tu do czynienia nie z dwoma osobami idącymi wspólnie z punktu A do punktu B, jak miało to miejsce w części pierwszej, ale dwoma równoległe prowadzonymi wątkami, które w trakcie gry przecinają się w dosłownie dwóch czy trzech miejscach. Gra przy tym na całe godziny zabiera nas z perspektywy jednej bohaterki i przenosi do drugiej, aby po kolejnych kilku godzinach powrócić do tej pierwotnej. Wszystko to często w ramach tych samych cyklów wydarzeń widzianych z dwóch zupełnie różnych perspektyw.
Przed scenarzystami serialu zatem i tu stoi dużo trudniejsze wyzwanie. The Last of Us było bardzo filmową opowieścią, z której de facto zabrać trzeba było tylko części typowo gameplayowe i dodać zamiast nich kilka scen. W przypadku The Last of Us: Part II mówimy o nielinearnej i wymykającej się standardom ekranowych opowieści narracji, którą po prostu trzeba będzie odpowiednio przebudować i dostosować do potrzeb serialu telewizyjnego.
3. Poziom immersji
Jak zdążyłem już poniekąd wykazać (a mam nadzieję, że skoro czytacie ten tekst, to znacie grę i wiecie to sami, a nie weszliście w kolejne akapity niczym w spoilerowe pole minowe), The Last of Us: Part II jest dużo bardziej moralnie niejednoznaczną grą od i tak chwytającej za wnętrzności (przede wszystkim finałem) części pierwszej.
Zacznijmy od tego, że Abby poznajemy tu jako postać grywalną (jesteśmy Abby!), nie znając jej przeszłości i celów. Chwilę później dowiadujemy się, że postać, którą przed chwilą kierowaliśmy, morduje Joela (J O E L A!). Przejdźmy do tego, że dopiero godziny później, które spędzimy, sterując żądną (i w naszej percepcji słusznie) krwi Ellie, znów wracamy do wcielania się w Abby i poznania jej przeszłości i motywacji, w ramach której chęć zabicia Joela wydaje się… po prostu zrozumiała. A skończymy na tym, że w finale gry jako Ellie mamy postawione przez deweloperów gry zadanie zatłuczenia Abby gołymi pięściami.
Powiem szczerze. W tym ostatnim opisanym powyżej momencie po prostu odłożyłem pad i przez dobrą chwilę nie mogłem pogodzić się z tym, co mam zrobić.
Był to też moment, w którym ostatecznie zrozumiałem, z jak wybitną grą obcuję i jak doskonale jej twórcy wykorzystali właśnie to medium, aby opowiedzieć tę niesamowitą i niezapomnianą historię o moralności, etyce, byciu człowiekiem, podejmowaniu wyborów.
Jak twórcy serialu chcą oddać jej sprawiedliwość, zabierając nam pad z dłoni? Trzymam kciuki i wierzę, że dadzą radę, ale z pewnością będzie to zadania tak trudne, jak tylko jest to możliwe.
W ramach swoistego post scriptum dodam, że o ile pierwsza część gry uznawana jest jednoznacznie za tytuł znakomity, tak druga mocno podzieliła fanów. Nie tylko ze względu na aspekty względnie racjonalne (śmierć Joela, wcielanie się w postać Abby, decyzje Ellie), ale też te zgoła absurdalne (za małe piersi bohaterek, żydowskie korzenie jednej z nich, wątki związane z orientacją i tożsamością płciową). Równie mocnego podziału spodziewam się również w kwestii sezonu drugiego. Nawet jeśli twórcy doskonale przeniosą grę na telewizyjny ekran. Ba, szczególnie wtedy.