Harris Dickinson rzuca wszystko dla roli Johna Lennona: „To jedyne, co będę robił”

Gwiazdor W trójkącie, Braci ze stali, Babygirl i Blitz działa z prędkością światła. Od czasu pierwszej roli na dużym ekranie w Beach Rats w 2017 roku, Dickinson zagrał w blisko 30 filmach i serialach, pisał scenariusze i kręcił filmy. Jego pełnometrażowy debiut reżyserski, w którym obsadził się w jednej z głównych ról, jest właśnie pokazywany w Cannes. Ale teraz mówi „stop”. Jak deklaruje, od teraz nie liczy się nic poza The Beatles.
Harris Dickinson dopiero co skończył autorski film Urchin z Frankiem Dillane’em, który jest właśnie pokazywany w Cannes, a już pakuje walizki do Liverpoolu. I tam zamierza na jakiś czas zostać, skupiając się na roli, która może być najważniejszą w jego karierze. Angielski aktor bardzo poważnie podchodzi do zadania, jakie powierzył mu Sam Mendes. Wie, że wcielanie się w Johna Lennona to coś, czemu należy oddać się bez reszty. Jak sam mówi, nie ma tu miejsca na półśrodki.
– Myślę, że będę to robił tak długo, jak będzie trzeba. I będzie to jedyne, co będę robił. Ale w przypadku takiego projektu, tak powinno być, naprawdę. Nie możesz robić kilku rzeczy naraz. Nie lubię tak pracować – powiedział w rozmowie z Deadline.
Dickinson podkreślił, że wcielanie się w jedną z największych legend i ikon popkultury, jest czymś więcej niż kolejną rolą. W tym procesie The Beatles stają się dla niego czymś więcej niż kultowym zespołem.
– Stają się mi coraz bliżsi. Im bardziej zagłębiam się w tę podróż poznawania Johna i reszty, tym bardziej są mi drodzy. Stają się dla mnie ekstremalnie ważni. Są teraz moją codziennością – wyznał gwiazdor.
Sam Mendes zapowiedział, że na projekt The Beatles złożą się cztery osobne opowieści – po jednej o każdym z członków zespołu. Obok Dickinsona w roli Lennona, w filmie wystąpią Paul Mescal jako Paul McCartney, Barry Keoghan jako Ringo Starr i Charlie Rowe jako George Harrison. Wszystkie filmy mają trafić do kin w kwietniu 2028 roku.
View this post on Instagram