HAN SOLO: GWIEZDNE WOJNY – HISTORIE. Bliska galaktyka w IMAX
Han Solo: Gwiezdne wojny – historie mimo wielu realizacyjnych zawirowań, o których mówiło się przed premierą, okazał się zaskakująco przyjemnym blockbusterem. Zazwyczaj oglądam filmy w wersji 2D, ale tym razem postanowiłem zobaczyć także całość w 3D na gigantycznym ekranie IMAX®. Czy warto obejrzeć nowy film z uniwersum Gwiezdnych wojen w tym formacie?
Nie lubicie 3D? Ja tak samo
Z reguły staram się unikać filmów w wersji 3D. Często mamy do czynienia ze słabą konwersją. Trójwymiar jest dodany na siłę, sceny w ciemnych lokacjach praktycznie nie nadają się do oglądania, a do tego wszystkiego niektóre fajerwerki zwyczajnie przeszkadzają i nie wnoszą nic do filmu. Jednak kiedy byłem na seansie filmu Han Solo: Gwiezdne wojny – historie w wersji 2D, od razu zauważyłem kilka momentów, w których zwyczajnie zabrakło mi głębi i poczucia skali.
Pierwsze wrażenie? Ciemne sceny bardzo dobrze widoczne
Pierwsze miłe zaskoczenie? Już pierwsze sceny Hana Solo rozgrywają się w bardzo ciemnych, klaustrofobicznych lokalizacjach. W wersji 2D ze względu na dynamiczny montaż miałem problem, by cokolwiek zobaczyć. Jakie było moje zdziwienie, gdy mając na nosie okulary do 3D nałożone na własne okulary, widziałem wszystko ostro i wyraźnie. A to był dopiero początek, bo szybko wraz z bohaterami wydostaliśmy się z dusznych korytarzy i zobaczyliśmy ogrom rynsztoków, w których żył Han Solo. Dopiero teraz zauważyłem dbałość, z jaką sztab specjalistów od efektów CGI przygotował tę lokalizację. A to był zaledwie czubek góry lodowej.
Dosłownie – olbrzymie wrażenie
Im dalej w kosmos, tym więcej planet. Ron Howard co rusz nam serwuje ujęcia z oddali, gdzie możemy zobaczyć, jak mali są nasi bohaterowie. Dopiero w trójwymiarze można odczuć tę skalę. O ile w wersji 2D wszystko wyglądało płasko i dość nijako, o tyle w IMAX® całość robi dosłownie olbrzymie wrażenie. Czekałem jednak na dynamiczne sceny akcji, bo tych mamy od groma. I się nie zawiodłem – to właśnie wtedy zaczyna się ostra jazda bez trzymanki. Udział w jednej z imperialnych bitew z perspektywy Hana? Jest. Skok na futurystyczny pociąg? No ba. I w końcu wisienka na torcie – pierwsze popisy z udziałem Sokoła Millenium. Dzieje się! I co najważniejsze – widzimy te wszystkie niesamowite ujęcia i sceny w wysokiej rozdzielczości bez rozmazań.
Sokół Millennium w kinie IMAX®? Nerdgasm
Jeśli należycie do osób, których nudzą przydługie i efektowne sceny, to koniecznie przełamcie się i obejrzyjcie to w wersji 3D, ale w kinach IMAX. To ten moment, kiedy wszelkie walki, wybuchy i kolejne sekwencje pościgów wywołują emocje, nawet jeśli doskonale wiemy, jak to się zakończy. Uwierzcie mi na słowo – Sokół Millenium jeszcze nigdy nie prezentował się tak dobrze na ekranie.
Dźwięk wgniecie Was w fotel
Nie zapominajmy też o dźwięku. Skok w nadprzestrzeń wgniecie Was w fotel, a odgłosy wystrzałów z blasterów z każdej strony spowodują, że odniesiecie wrażenie brania udziału w jednym ze starć. Nie ma co się oszukiwać – zwykły multipleks nie może się równać, jeśli chodzi o efekt dźwięku przestrzennego. I pal licho, że w kosmosie powinna panować cisza… Nie tym razem!
Czy warto wybrać się do kina IMAX® na Han Solo: Gwiezdne wojny – historie?
Tak, tak i jeszcze raz tak. O ile jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy widzowie nie kupują konwencji Kina Nowej Przygody, o tyle obejrzenie tych wszystkich efektownych kosmicznych pościgów i ucieczek w kinie IMAX® to jedyne sensowne rozwiązanie. W wersji 2D całość bardzo traci na detalach.