7. dzień FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy. Zagłosuj!
Przed nami 7. dzień FILM(org)OWYCH Mistrzostw Europy. Dziś swoje mecze rozegrają drużyny Ukrainy, Macedonii Północnej, Danii, Belgii, Holandii oraz Austrii. Jak poradzą sobie wasi faworyci? Pamiętajcie, że wszystko zależy wyłącznie od was! Oto link do reguł zabawy.
WYNIKI 6. DNIA FME:
FINLANDIA – ROSJA 16:31
TURCJA – WALIA 32:19
WŁOCY – SZWAJCARIA 34:20
FME Dzień 7. Mecz: Ukraina – Macedonia Północna
Po porażce z Holandią Ukraina ma przysłowiowy nóż na gardle. Czy uda im się wygrać z sensacją pierwszej kolejki FME, ekipą z Macedonii Północnej?
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
UKRAINA – Ziemia jest niebieska jak pomarańcza (2020)
Za pięknym, poetyckim tytułem kryje się słodko-gorzka opowieść o rodzinie mieszkającej nieopodal linii frontu w Donbasie. W ramach realizacji artystycznych ambicji córki bohaterowie postanawiają nakręcić krótkometrażowy film na temat własnej sytuacji – w ten sposób mogą skanalizować własne traumy, zmierzyć się z nimi na bezpiecznym terenie fikcji. Ziemia jest niebieska jak pomarańcza zyskuje tym samym dodatkową, autotematyczną warstwę – to film o powstawaniu filmu, w którym rzeczywistość nieustannie wybija się na plan pierwszy. Dokument Iryny Tsilyk został nagrodzony na festiwalu Sundance oraz ubiegłorocznym Millennium Docs Against Gravity. [Jan Brzozowski]
MACEDONIA PÓŁNOCNA – Bal-Can-Can (2005)
Drugi, bardzo ważny dla Macedonii mecz reprezentuje najbardziej dochodowy film w historii tego kraju. A to dlatego, że Bal-Can-Can to znakomity przykład czarnej jak smoła komedii, w której reżyser Darko Mitrevski umiejętnie operuje panoramą Bałkanów, nie tylko tą geograficzną. Osią historii jest trup teściowej Trendafila Karanfilova – bohatera zmuszonego do ucieczki z ogarniętej wojną Macedonii do Bułgarii. Próba pochowania denatki odsłania absurdalne formalności systemu, których nie powstydziłby się sam Miloš Forman. A to dopiero początek. Zgodnie z kryminalną formułą „zgubionej przesyłki” zawinięte w dywan ciało znika, co odpala cały ciąg groteskowych, zabarwionych polityką wypadków. Dostajemy mafiosów, dużo strzelania i, a jakże, powracającą z zaświatów teściową. Ten miszmasz nie jest jednak ukierunkowany na ciągły ubaw, bo Bal-Can-Can to całkiem inteligentne kino, momentami gorzkie, momentami zabawne, ale w zupełności satysfakcjonujące. [Tomasz Ludward]
FME Dzień 7. Mecz: Dania – Belgia
Duńska kinematografia ma w naszym kraju wielu zagorzałych fanów. Nic więc dziwnego, że w pierwszym swoim meczu wręcz zmiażdżyli rywali. Czy podobnie będzie w starciu z Belgami, którzy aby marzyć o awansie, muszą to spotkanie po prostu wygrać?
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
DANIA – Jabłka Adama (2005)
Anders Thomas Jensen to człowiek, z którym wyjście na piwo musi być prawdziwym rollercoasterem – facet zapewne na przemian dołuje i rozbawia do łez wszystkich w towarzystwie, by na koniec zostawić ich z poczuciem ogromnej satysfakcji ze wspólnie spędzonego czasu. Tak jest właśnie między innymi z Jabłkami Adama, czarną jak smoła komedią, w której neonazista Adam (genialny Ulrich Thomsen) w ramach resocjalizacji po zwolnieniu warunkowym trafia na parafię pastora Ivana (Mads Mikkelsen w nietypowej dla siebie roli), gdzie mieszka już kilku innych wykolejeńców. Jensen gromadzi w życiorysach bohaterów Jabłek Adama większość plag oraz patologii świata i bardzo długo nie zanosi się na to, by kogokolwiek doczekał się tu happy endu. Ale nie wszystko okaże się tu tak złe, jakim z początku się wydawało – Jabłka Adama to perfekcyjne feel good movie, chociaż trzeba przełknąć nieco goryczy, bo ostatecznie poczuć ogromną satysfakcję z obejrzanego dzieła. [Dawid Myśliwiec]
BELGIA – Człowiek pogryzł psa (1992)
Kultowa czarna komedia nakręcona w konwencji mockumentu to jeden z najlepszych przykładów tego, że niewielkimi środkami można zrobić kultowy film o międzynarodowej sławie. Czarno-biały film André Bonzela, Benoît Poelvoorde’a i Remy’ego Belvaux pokazuje ekipę filmową towarzyszącą tajemniczemu seryjnemu mordercy (w tej roli rewelacyjny Poelvoorde) w ramach pracy nad projektem filmowym. Oczywiście sprawy dość szybko wymykają się spod kontroli i na ekranie rozpoczyna się krwawa i pełna wisielczego humoru jatka. Dokumentalistyczna surowość, zacieranie granic między fikcją a rzeczywistością oraz brawura, z jaką Belgowie grają z sugestywną przemocą i humorem, przyniosła filmowi rzesze fanów na całym świecie, a także specjalne wyróżnienie w Cannes. I zasłużenie. [Tomasz Raczkowski]
FME Dzień 7. Mecz: Holandia – Austria
Porażka Austrii z Macedonią Północną była dla nas wszystkich niemałą sensacją. Wydawać mogłoby się, że podopieczni Mariusza Czernica powinni wygrać ten mecz w cuglach, tymczasem przegrali i w drugim swoim meczu przeciwko liderowi grupy, Holandii, będą musieli postawić wszystko na jedną kartę. Wspomożecie ich swoimi głosami?
Który z poniższych filmów jest według was lepszy? Który bardziej wam się podobał? Pamiętajcie o oddaniu głosu w formularzu pod opisami proponowanych przez trenerów tytułów.
HOLANDIA – Zniknięcie (1988)
Przed wami holenderski film, którym zafascynowany był sam Stanley Kubrick. Film George’a Sluizera powstał na motywach powieści Tima Krabbégo, współodpowiedzialnego zresztą za scenariusz Zniknięcia. To produkcja mocna, głęboko niepokojąca i gęsta od emocji. Budowaniu napięcia służy tu intrygująca, nietypowa struktura filmu, dzięki której im więcej wiemy o tytułowym zniknięciu, tym bardziej jesteśmy skonsternowani i przerażeni. Zniknięcie stawia na realizm i pozwala odbiorcom spojrzeć na zbrodnię z perspektywy kata i pośredniej ofiary. Wszystko powyższe plus znakomita gra aktorska prowadzą do jednego z najbardziej przerażających finałów w dziejach kina. Wybitna pozycja i „lektura obowiązkowa” dla każdego kinomana! [Przemysław Mudlaff]
AUSTRIA – Funny Games (1997)
Kapitan drużyny: Michael Haneke
Najważniejsi gracze: Susanne Lothar, Ulrich Mühe, Arno Frisch, Frank Giering
Do walki z mocną reprezentacją Holandii trzeba wystawić najmocniejsze działa. Dlatego do akcji wkracza Michael Haneke, wyjątkowo twardy zawodnik i jeden z najskuteczniejszych europejskich strzelców. Funny Games nie respektują zasad fair play. Zawodnicy są brutalni i wyrachowani, powiedzieć, że wychodzi z nich mroczna natura, to za mało, bo jest w nich zło w najczystszej postaci. Potrafią się sprawnie maskować, dzięki czemu unikają czerwonej kartki. Pozostają w grze, prowokując i atakując przeciwnika wszelkimi środkami, bez względu na konsekwencje. Na wiedeńskim stadionie najbardziej skutecznym napastnikiem był Arno Frisch, jego pomocnikiem Frank Giering, zaś ofiarami szczególnie brutalnych fauli – Ulrich Mühe i Susanne Lothar. W takim wykonaniu widzowie otrzymali pełną napięcia rozgrywkę. 10 lat później Michael Haneke powtórzył strategię na wyjeździe (w Nowym Jorku) i choć już niczym nie zaskoczył, to wciąż miał do dyspozycji znakomitych graczy (Naomi Watts, Tim Roth, Michael Pitt). [Mariusz Czernic]