FILMOWE CIEKAWOSTKI #3. Twórczość STANISŁAWA BAREI. „Alternatywy 4” mogło nie powstać!

Z życia wzięte
Mówi się często, że najlepsze scenariusze pisze życie. Tak było również w przypadku komedii Poszukiwany, poszukiwana – przełomowego dla kariery Barei filmu. To właśnie w tej produkcji reżyser po raz pierwszy postanowił naśmiewać się i kpić z absurdów rzeczywistości. Ale od początku: intryga kręci się tutaj wokół skradzionego z muzeum obrazu. O przestępstwo zostaje oskarżony pracownik instytucji, Stanisław Maria Rochowicz. Wykorzystując spryt, umiejętności aktorskie i drugie imię, postanawia ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości jako… kobieta. Zatrudnia się jako sprzątaczka i jednocześnie próbuje udowodnić swoją niewinność. Scenariusz Bareja napisał z Jackiem Fedorowiczem, a pomysł wziął się od dwóch rzeczywistych sytuacji. Żona reżysera, Hanna Kotkowska-Bareja, pracowała jako historyk sztuki w Muzeum Narodowym. Usłyszała tam historię zaginięcia pewnego obrazu. Jego autor, Alfons Karny, miał zabrać swoje dzieło ze sobą, ale odbyło się to bez pokwitowania dyrektora placówki. Obraz wobec tego uznano za zaginiony. Barejowie w tym czasie zatrudniali też dziewczyny do opieki nad swoimi dziećmi. Obie te sytuacje scenarzyści postanowili wykorzystać jako kanwę swojej historii. Jak widać, prawdziwego życia u Barei jest więcej, niż mogłoby się wydawać!
Co masz zrobić pojutrze, zrób dzisiaj!
Zdjęcia do serialu Alternatywy 4 miały rozpocząć się 14 grudnia 1981 roku. Coś jednak mówiło Barei, że ta data może być nieszczęśliwa. Postanowił poprosić dyrekcję TVP o przesunięcie daty rozpoczęcia na 12 grudnia. Prośbę zaakceptowano. Produkcja ruszyła zatem dzień przed… ogłoszeniem stanu wojennego. Całkiem możliwe, że gdyby stało się to zgodnie z pierwszym harmonogramem, do rozpoczęcia zdjęć w ogóle by nie doszło. A tak ekipa mogła tłumaczyć urzędnikom i wojskowym, że pracuje nad rozpoczętym już filmem. Co ciekawe, mało kto interesował się produkcją serialu komediowego, co dawało twórcom dość dużą swobodę. Ale były z tego powodu również problemy – głównie z zaopatrzeniem i rekwizytami. Stan wojenny utrudniał pozyskanie takich produktów jak papier toaletowy czy produkty spożywcze. Doszło do tego, że do scen z wędlinami i kiełbasami (a serial miał ich co najmniej kilka) własne wyroby na plan przynosili… aktorzy.
Bareizmy, Kuce i Kutze
Termin „bareizm” funkcjonuje w mowie potocznej od dawna, od tak dawna, że pewnie mało kto pamięta, od kiedy konkretnie. Wiadomo natomiast, kto jest jego autorem. A jest nim nie kto inny, jak zmarły zaledwie parę dni temu śląski reżyser Kazimierz Kutz. Autor Paciorków jednego różańca nie wyrażał się o filmach swojego kolegi po fachu z aprobatą lub aplauzem. Kutz twierdził, że komedyjki Barei odznaczają się niskim poziomem artystycznym, są po prostu kiczowate. Bareja za swojego życia nigdy nie był należycie doceniony, ale często odpłacał się swoim „przeciwnikom” w formie dyskretnych żartów w swoich scenariuszach. Nie inaczej było z Kutzem, chociaż tego żartu na ekranie nigdy nie zobaczyliśmy i nie zobaczymy. W niezrealizowanym scenariuszu Złota z nieba znalazł się taki dialog:
– Pan podał inne nazwisko w samolocie, a teraz okazuje się, że w dodatku pisze się pan przez „te”, „zet”?
– Dawniej pisaliśmy się Kloc przez „ce”, ale potem mój brat został reżyserem i zmienił pisownię na Klotz!
A Kutz, o czym nie każdy wie, urodził się jako… Kazimierz Kuc.