Wszystko, co UMKNĘŁO waszej uwadze podczas oglądania PULP FICTION
Quentin Tarantino to cieszący się największą sławą współczesny reżyser, a jego magnum opus – Pulp Fiction – jest być może najsłynniejszym filmem w dziejach kina. Nic więc dziwnego, że bliski reżyserowi pastisz, zabawy konwencją oraz eklektyzm gatunkowy, które zapewniły mu owy sukces, sprawiają, że zmysły widzów są wyczulone na ukryte smaczki i inspiracje, których, nie ukrywajmy, w jego filmach jest niemało. Dzieła Tarantino prowadzą ze sobą otwarty dialog, żonglują odniesieniami oraz żartami pełnymi analogii, co niejednokrotnie podkręca zabawę podczas sensu. Dziś jednak skupimy się na najbardziej kultowej z najbardziej kultowych produkcji Amerykanina, odrywając wszystkie easter eggi i tajemnice, które prawdopodobnie umknęły waszej uwadze podczas oglądania (przynajmniej na to liczę).
Tekst skupia się na treściach ukrytych bezpośrednio w warstwie filmowej dzieła, omijając szerokim łukiem ciekawostki z planu filmowego, które również można mnożyć w nieskończoność.
Taniec Mii i Vincenta
Mia oraz Vincent, jak można było przypuszczać, wcale nie wygrali trofeum konkursu twista Jack Rabbit Slim’s. Ukradli je, czego dowiadujemy się z komunikatu radiowego lecącego w zupełnie innej scenie filmu. Słynna, dryfująca po internecie ciekawostka okazuje się jednak zwykłym fejkiem. Scena, w której można było ponoć usłyszeć ową informację, to epizod z Butchem w roli głównej. Bohater podczas zakradania się do swojego mieszkania przechodzi obok domu, z którego przez otwarte okno słychać, jak spiker wyraźnie wymawia nazwę knajpy – Jack Rabbit Slim’s. Diabeł jednak tkwi w szczegółach – komunikat, choć niewyraźny, brzmi: “Visit Jack Rabbit Slim’s near you for a 5 dollar milkshake”. Nie ma w nim nawet wzmianki o skradzionej nagrodzie. Wracając jednak do kultowej sceny tanecznej Tarantino, jest ona uderzająco podobna do sekwencji z filmu włoskiego mistrza Felliniego, 8 ½. Nie można również wykluczyć inspiracji żywiołową sekwencją taneczną z kawiarnianej sceny Amatorskiego gangu, o której Tarantino zwykł mówić “zaraźliwa”. Podobnych nawiązań jest w Pulp Fiction o wiele więcej, co postaram się dodatkowo udowodnić w dalszej części artykułu.
O początkach Kill Bill
Pozostając przy kolacji Mii i Vincenta, podczas uroczej pogawędki pani Wallace opowiada partnerowi między innymi o swojej roli w pilocie serialu Pieszczota Pięciu Pięści (oryginalny tytuł brzmiał Fox Force Five). Tarantino, pisząc ową scenę, wpadł na pomysł innego filmu z Umą Thurman. Miało to być kino akcji o grupie zabójczyń wzorowanych na tych z opowieści Mii. Napisał pierwsze trzydzieści stron scenariusza, po czym odłożył projekt na kilka lat. Kiedy wrócił do pomysłu, zatytułował go Kill Bill. Skąd to powiązanie? Mia, zdradzając Vincentowi fabułę serialu, opowiada między innymi o czterech ostrych babeczkach do złudzenia przypominających członkinie Plutonu Śmiercionośnych Żmij. “Duża blondynka była szefową” – Elle Driver; “Japonka mistrzynią Kung fu” – podobnie jak O-Ren Ishii; “Murzynka specjalistką od demolki” – Vernita Green. Bohaterka grana przez Mię miała być najniebezpieczniejszym nożownikiem świata, co w oczywisty sposób przywodzi na myśl główną bohaterkę Tarantinowskiego filmu – Pannę Młodą ze swoją zabójczą kataną od Hattoriego Hanzō.
Cameo
To nie koniec ciekawostek z Jack Rabbit Slim’s – cameo w scenie rozgrywanej w knajpie zalicza słynny Steve Buscemi. Schowany za grubymi okularami charakterystyczny aktor gra kelnera, który przyjmuje zamówienia od Mii i Vincenta. Choć trudno rozpoznać aktora w pierwszej sekundzie, wierzę, iż dla niektórych kinowych wyjadaczy owa filmowa charakteryzacja nie stanowiła żadnej przeszkody. Co ciekawe, wcielający się w postać kelnera Buscemi dwa lata wcześniej był znany jako Pan Różowy we Wściekłych psach, otwarcie sprzeciwiający się dawaniu kelnerom napiwków. Można jednak przypuścić, że jako postać z Pulp Fiction takim by nie wzgardził, tym bardziej że obsługiwał on gości zamawiających koktajl za 5 dolców.
Problem natury fizjologicznej
Podobne wpisy
Losy Vincenta Vegi potoczyłyby się inaczej, gdyby konsekwentnie unikał toalet, które o dziwo odgrywają w filmie niemałą rolę. Wymieńmy wszystkie łazienkowe wątki w kolejności zgodnej z chronologią filmu. W łazience chowa się czwarty kumpel Bretta, który – gdyby cudem nie spudłował – niechybnie pozbawiłby życia Vincenta i Julesa. W kolejnej scenie Vincent “idzie się odlać” do toalety w domu Mii, jednak w rzeczywistości próbuje wybić sobie z głowy romans z żoną Marsellusa. W tym samym czasie znudzona Mia znajduje heroinę w płaszczu partnera, którą wciąga nosem, w skutek czego prawie żegna się z życiem. Z kolei przez wizytę w toalecie w Hawthorne Grill bohatera omija napad na restaurację zorganizowany przez Ringo i Yolandę. Wreszcie Vincent postanawia ulżyć sobie w domu Butcha, przez co niechlubnie ginie na klozecie, gdy właściciel mieszkania ładuje w niego serię z jego własnego pistoletu maszynowego. Sceny w toaletach, podobnie jak sceny w kawiarniach czy sekwencje bosych stóp, pojawiają się w niemal każdej produkcji Tarantino. Te, o których mowa, jednak w większości niosą ze sobą ponure konsekwencje, między innymi w Kill Bill, gdy Sofie Fatale wystawia się Pannie Młodej, korzystając z toalety w Domu Błękitnych Liści.