TRZY BILLBOARDY ZA KSIĘŻYCEM. 5 najlepszych ról SAMA ROCKWELLA
Sam Rockwell to taki gość, który rzadko występuje na pierwszym planie, często zdaje się grać postacie pozornie mniej istotne, ale gdy się nad tym zastanowić – każdy z filmów, w których się pojawił, byłby znacznie uboższy, gdyby nie kreacja Sama. Urodzony w Kalifornii 5 listopada 1968 roku, Rockwell jest dziś jednym z najbardziej charakterystycznych i charyzmatycznych hollywoodzkich aktorów. Ma na koncie dziesiątki znakomitych ról, ale też kilka takich, które zasługują na szczególne wyróżnienie. Oto pięć z nich.
Niebezpieczny umysł (2002), reż. George Clooney
Debiut reżyserski jednego z aktorskich ulubieńców Ameryki wypadł naprawdę okazale, a to za sprawą intrygującego scenariusza i absolutnie bezbłędnego Sama Rockwella, który wciela się tu w gwiazdora telewizji, który – rzekomo – zaczyna prowadzić podwójne życie, pracując także jako zabójca na usługach CIA. Film na podstawie scenariusza Charliego Kaufmana nosi charakterystyczne dla tego twórcy znamiona – rzeczywistość niejednokrotnie ustępuje miejsca fantazji, a granice pomiędzy prawdą a fikcją zostają skutecznie zatarte. W tym wszystkim znakomicie odnajduje się Rockwell, który brawurowo kreuje postać tak silnie przekonaną o własnej wyjątkowości i “misji”, że aż nieodróżniającą wytworów własnej wyobraźni od realiów. Świetna, wielowymiarowa rola, która na dobre rozsławiła nazwisko Sama.
Moon (2009), reż. Duncan Jones
O tym, że da się robić jednoosobowe kino kosmiczne, dowiedzieliśmy się na kilka lat przed tym, jak Alfonso Cuarón pokazał nam swoją Grawitację. W pełnometrażowym debiucie późniejszego twórcy Warcraft (kolejny debiut reżyserski, w którym występuje Rockwell – przypadek?) Sam kreuje postać astronauty, który po 3 latach spędzonych na samotnej misji na Księżycu wystawiony zostaje na bardzo ciężką próbę. W trwającym nieco ponad 90 minut filmie Rockwellowi udało się zbudować kreację wybitną, opartą na najrozmaitszych i często obezwładniających emocjach. Jeśli zastanawialiście się nad przyczynami popularności kina kosmicznego w ostatnich latach – to od Moon wszystko się zaczęło. To powinna być nominacja do Oscara…
Zielona mila (1999), reż. Frank Darabont
To sztuka zagrać postać, która swą obrzydliwością wprost rozsadza ekran. Dokładnie pamiętam moment podczas pierwszego seansu niesamowicie wzruszającej Zielonej mili, kiedy to pomyślałem sobie, że ktoś taki jak “Dziki Bill” Wharton nie powinien był kalać swą obecnością tak zacnego filmu. Byłem wówczas przekonany, że Sam Rockwell nie wyjdzie już poza kreacje psychopatycznych, skrajnie odpychających dupków – tak bardzo mnie wówczas przekonał swoją rolą. Dziś oczywiście wiem, że Wharton to postać, której zadaniem było uwypuklenie szlachetnej postawy głównych bohaterów, ale za każdym razem cieszę się z brutalnego finału, na jaki zapracowuje sobie w Zielonej mili bohater kreowany przez Sama – do tego stopnia Rockwell uwiarygodnił tę postać swoją imponującą grą.
Najlepsze najgorsze wakacje (2013), reż. Nat Faxon, Jim Rash
Jeden z najbardziej niespodziewanych filmowych hitów 2013 roku to także jedna z najbardziej pozytywnych i inspirujących kreacji Sama Rockwella. Ujmując rzecz w skrócie, w Najlepszych najgorszych wakacjach jest najlepszą ojcowską figurą roku, choć wcale nie gra tu ojca – kreuje postać menadżera parku wodnego, do którego wbrew swojej woli trafia 14-letni Duncan. Choć rola Rockwella nie niesie ze sobą żadnego objawienia i nie jest być może jego najbardziej imponującą kreacją, przemawia do widza głównie ze względu na zawarty w niej ładunek inspiracji. Najlepsze najgorsze wakacje to typowy feel-good movie, w dużej mierze właśnie ze względu na występ Sama Rockwella.
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri (2017), reż. Martin McDonagh
Podobne wpisy
Po znakomitej roli w poprzednim filmie McDonagha, Siedmiu psychopatach (byli o włos od pojawienia się w tym zestawieniu!), Sam Rockwell ponownie wystąpił u Brytyjczyka – tym razem wchodząc na poziom iście wybitny. Wszelkie nagrody i splendor, które spłynęły na aktora za rolę parszywego zastępcy szeryfa Dixona, są zasłużone i uzasadnione. Choć wielu fanów talentu Rockwella znalazłoby wiele innych ról, w których ich ulubieniec był równie dobry, Sam właśnie za ten występ otrzymał pierwszą nominację do Oscara, a potem także samą nagrodę. Doskonała, niejednoznaczna, dynamicznie rozwijająca się rola, będąca jednym z najjaśniejszych punktów perfekcyjnego arcydzieła McDonagha.
BONUS: Aniołki Charliego (2000), reż. McG
Trudno uznać filmową wersję legendarnego serialu za udane przedsięwzięcie, ale w jednym z wywiadów promujących Trzy billboardy… Sam przyznał, że rola w Aniołkach Charliego jest jedną z jego ulubionych kreacji. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko nie kwestionować tego wyboru i podziwiać wyjątkowo wczuwającego się Rockwella w tej sekwencji.