Wszystko, co trzeba wiedzieć przed TRZECIM sezonem DARK, serialu science fiction od NETFLIXA
27 czerwca wystartuje trzeci, najprawdopodobniej ostatni cykl w świecie przedstawionym Dark. Koniec stanie się początkiem, a początek końcem. Wszystkie elementy fabularne pojawią się na odpowiednich miejscach, a przed widzami objawi się cały, niezwykle złożony obraz wydarzeń, z którymi zmagali się bohaterowie produkcji Netflixa. Jak przygotować się do seansu ostatnich ośmiu odcinków i czego się po nich spodziewać?
Uwaga na spoilery!
Stwierdzenie, że Dark jest jednym z najważniejszych seriali XXI wieku, nie oddaje w pełni tego, co udało się stworzyć Baranowi bo Odarowi i Jantje Friese. Niemiecki duet rozbił bank swoim dziełem, udowadniając, że można stworzyć fabułę atrakcyjną zarówno pod kątem zagadek, jak i od strony filozoficznej. Dark jest bowiem szalenie pomysłowym amalgamatem znanych zabiegów scenariuszowych z podróżami w czasie na czele, z zaskakującymi rozwiązaniami, gdy idzie o budowę charakterów postaci. Niemiecka produkcja jest supłem, który każdy widz musi we własnym zakresie rozwiązać. Jest pętlą, w którą bardzo łatwo się wchodzi, by zapoznać się z kolejnymi szczegółami i zrozumieć, o co tam tak naprawdę chodzi. A naprawdę chodzi o rzeczy najważniejsze.
Dla porządku przypomnijmy najważniejsze elementy fabuły. Historia rozpoczyna się w 2019 roku, gdy młody Jonas stara się wrócić do normalnego funkcjonowania po tym, jak kilka miesięcy wcześniej jego ojciec popełnił samobójstwo. Ponadto w mieście Winden zaczynają ginąć ludzie. Zaczyna się od Erika Obendorfa, później znika Mikkel Nielsen, a na końcu Yasin. Jednocześnie zostaje odnalezione ciało nieznanego chłopaka, którego ubiór wskazuje na to, że pochodzi z lat 80. Jonas próbuje zrozumieć, co się wokół niego dzieje, a że największa tajemnica dotyczy ulokowanej jaskini w lesie, to udaje się do niej i przechodzi przez tunel do innego momentu na linii czasu. Okazuje się, że istnieje możliwość podróżowania w czasie, a wszystko jest ze sobą powiązane.
Na arenie pojawiają się kolejni podróżnicy – tajemniczy ksiądz Noah, starsza wersja Jonasa, a także Claudia Tiedemann, była dyrektorka elektrowni atomowej znajdującej się w Winden. Z kolei za Noahem stoi jeszcze najstarsza wersja Jonasa, Adam, który ciągle zwodzi swoją młodszą wersję, byle tylko rozpocząć trzeci cykl i doprowadzić do apokalipsy.
Koniec drugiego sezonu wygląda następująco: w 1921 roku Franziska Doppler i Magnus Nielsen stabilizują ciemną materię. W 2053 roku to samo robi Elisabeth, jednocześnie matka i córka Charlotte Doppler. W 1954 roku pojawia się Hannah Kahnwald, która pozostawia tam Ulricha w szpitalu psychiatrycznym, a sama nawiązuje relację z Egonem Tiedemannem, którego żona romansuje z Agnes Nielsen, matką Tronte Nielsena, babcią Ulricha. W 1987 roku Jonas z Claudią otwierają portal, a w 2020 roku dochodzi do apokalipsy. Zanim jednak beczki w elektrowni zostaną otwarte, co wywoła reakcję łańcuchową, starszy Jonas przy pomocy wehikułu czasu ucieknie z Bartoszem, Franziską i Magnusem, młody Noah ukryje się w bunkrze z Peterem Dopplerem, Elisabeth, Claudią Tiedemann i jej córką Reginą, a młodszy Jonas dzięki pomocy Marthy zbiegnie z alternatywnego świata. Najpierw jednak będzie trzymał w ramionach umierającą Marthę z jego świata, którą zastrzelił Adam.
Już na poziomie fabularnym Dark jest bardzo zagmatwany. Na przestrzeni dwóch sezonów wykorzystano pięć planów czasowych, a w dodatku pojawiła się sugestia istnienia alternatywnego świata. Nie dość, że pojawiła się osoba z drugiej strony, to jeszcze w pewnym momencie najstarsza wersja Claudii Tiedemann wypowiedziała do Jonasa znamienne słowa, że widziała świat bez niego, ale on nie jest taki, jaki mu się wydaje. Jednak wydaje się, że w niemieckim serialu Netflixa nie chodzi tylko o fabułę. Owszem, poznawanie kolejnych zagadek to ekscytująca przygoda, lecz podskórnie wyczuwalne jest obcowanie z czymś ważniejszym, dotykającym jądra ludzkiego istnienia, a nie tylko z błazenadą nastawioną na zysk i popularność. Owszem, w Dark pojawia się bardzo dużo ważnych twierdzeń na temat napięcia na linii wolna wola a determinizm, a przede wszystkim o koncepcji czasu.
Bez wątpienia ta druga kwestia jest w serialu najważniejsza i to jej zrozumienie determinuje, w jaki sposób postrzega się świat przedstawiony oraz działania bohaterów. W rzeczywistości Dark zachodzą niesamowite paradoksy – matki mogą być córkami swoich córek, a osoby z przyszłości wpływają na to, co dzieje się w przeszłości. Pojęcia takie jak “teraz” czy “wtedy” nie mają żadnego uzasadnienia. Baran bo Odar i Jantje Friese sięgają bowiem po szaloną, ale przez niektórych naukowców na poważnie rozważaną tezę o nieistnieniu czasu.
Spróbujmy to wyjaśnić na prostym przykładzie – dziennikarz pisze na klawiaturze. Kilka minut wcześniej zaparzył sobie herbatę. Za dziesięć minut zatelefonuje z prośbą o poradę. W koncepcji Juliana Barboura, autora książki Koniec czasu, podane powyżej oznaczenia na linii czasu są tak naprawdę iluzją. To nie jest tak, że coś sobie płynie, a to płynięcie determinuje całą rzeczywistość. To nie czas determinuje zmiany, lecz zmiany sprawiają, że pojawiają się myśli o czasie jako elemencie determinującym wszelkie przemijanie. Według tej koncepcji nie ma mowy o przechodzeniu jednych stanów w drugie poprzez odciśnięcie się na nich piętna czasu. Herbata stygnie nie dlatego, że płynie czas, tylko dlatego, że oddaje energię. Z kolei świat nie jest miejscem, w którym objawiają się rzeczy, tylko sam jest rzeczą składającą się z niezliczonych form konfiguracji, czyli przestrzennego układu obiektów. Mówiąc inaczej, świat składa się z przedmiotów i ludzi znajdujących się w różnych pozycjach, przy czym ta zmiana nie jest zdeterminowana przez upływający czas, tylko przez inne siły. Ludzka percepcja skupiona jest tylko na tym, co “teraz” i dlatego w głowie, na poziomie psychologicznym, samoistnie pojawia się strzałka sugerująca, że coś mija. Skoro jednak nic nie mija, tylko zmienia konfigurację, to nie trzeba tego odczytywać przez pryzmat mglistego stwierdzenia. Gdy przyjmie się założenie o percepcji jako aparacie fotograficznym robiącym sesję zdjęciową temu, co na zewnątrz ujawnia się w wielu konfiguracjach, znika cienka, niby-wroga błona między człowiekiem a doświadczanym światem.
Oglądanie Dark przypomina zresztą taką sesję zdjęciową dokonywaną przez indywidualny aparat poznawczy. Istnienie związku przyczynowo-skutkowego między poszczególnymi elementami fabuły jest tylko iluzoryczne. Tak jak w przypadku relacji Charlotte–Elisabeth, nie da się stwierdzić, czy pierwsza była córka swojej matki, czy matka swojej córki. Wszystko istnieje w momencie oglądania serialu. Jednocześnie zbliża się apokalipsa w 2020 roku, a w 1954 roku Doris Tiedemann ma romans z Agnes Nielsen. Twórcy tak zestawiają ze sobą kolejne sceny, że one cały czas się ze sobą rymują, wchodzą w dialog, te z przyszłości dopowiadają te dziejące się w przeszłości. Przy czym należy cały czas pamiętać, że nie ma przeszłości i przyszłości, wszystko jest zapętlone i samowarunkujące się.
To ma kapitalne znaczenie jeszcze z jednego powodu. Tak naprawdę to, co oglądamy na ekranie, dzieje się cały czas. Innymi słowy, w świecie Dark, powiedzmy w szóstym odcinku drugiego sezonu, gdy Jonas próbuje odwieść swojego ojca od samobójstwa, w tym samym momencie dzieją się wydarzenia z odcinka piątego, gdy Jonas dowiaduje się od Adama, gdzie tkwi luka w tym całym czasoprzestrzennym galimatiasie. Świat nie rozwija się linearnie w określonym kierunku. Każda konfiguracja przedmiotów w przestrzeni jest zaludniona przez tego samego bohatera, który po prostu zmienia swoje położenie. Kto oglądał serial Watchmen, powinien teraz przypomnieć sobie koncepcję stojącą za postacią Doktora Manhattana. On również istniał w każdym momencie czasu, tylko że miał tego świadomość. Ludzie w Dark nie mają tej świadomości, ale przecież namacalnie widzimy, że młody Jonas idzie dokładnie tymi samymi ścieżkami, co jego stara wersja o imieniu Adam. I tego nie widzimy, ale możemy się domyślać, że za młodym Jonasem podąża jego młodsza wersja popełniająca te same błędy i marząca dokładnie o tym samym.
Między innymi dlatego Claudia Tiedemann nie boi się śmierci, bo według tej koncepcji nigdy nie umiera. Ona zawsze żyje w jakimś momencie, w jakiejś przestrzeni, a jej odejście może nawet przysłużyć się sprawie i pomóc w uratowaniu chorej na raka Reginy, jakkolwiek by miało do tego dojść. Ponadto z tego faktu wynika konstatacja, że tak naprawdę nie ma sensu rozmawiać o tym, czy wolna wola istnieje, ponieważ to, co oglądamy, tak naprawdę się już wydarzyło. Młody Jonas nieskończoną liczbę razy przebył drogę od zwykłego chłopaka do jednego z założycieli grupy Sic Mundus Creatus Est. Trudno też rozmawiać o determinizmie, gdy podejmowane przez niego działania są podyktowane najgłębszymi, najbardziej podstawowymi potrzebami – najpierw powrotu do domu, później uratowania ukochanej Marthy. Po prostu konfiguracja rzeczy już została kiedyś spisana, teraz jest tylko odtwarzana. Innymi słowy, fakt, że w innej rzeczywistości o dziesięć minut młodsze ja napisze zdanie: “Młody Jonas nieskończoną liczbę razy przebył drogę od zwykłego chłopaka do jednego z założycieli grupy Sic Mundus Creatus Est”, wcale nie oznacza, że wtedy nie miało wolnej woli. Po prostu nie istnieje świadomość tego, że to już się wydarzyło, a my tylko mimowolnie powtarzamy te czynności.