search
REKLAMA
Artykuł

Wizja miasta przyszłości na podstawie filmu ŁOWCA ANDROIDÓW, kultowego science fiction Ridleya Scotta

„Łowca androidów” kończy 40 lat.

Tekst gościnny

25 czerwca 2022

REKLAMA

Połączenie gatunków

Kult produktu doprowadził do stworzenia towaru idealnego, który jednak wyrwał się ze swoich ram. Są nim androidy spełniające wszystkie marzenia konsumenta o wytworze inteligentnym, wymienialnym, martwym, ale posiadającym wszystkie znamiona życia. Idealny produkt powinien zostać pozbawiony własnych pragnień, seksualności i osobistych celów. Replikantów trzeba usunąć, gdy stają się zbyt ludzcy, paradoksalnie zabici za brak empatii w momencie, kiedy zaczynają rodzić się w nich uczucia. Przedmiot nie może stać się podmiotem, nawet jeśli zdaje się przewyższać wartością własnego twórcę.

W książce istnieje nie tylko miasto, ale także druga ważna przestrzeń umożliwiająca ucieczkę od niego. Za pomocą skrzynek empatycznych bohaterowie jednoczą się we współodczuwaniu i wędrówce po surowym, kamienistym krajobrazie. Jest to nie tylko ich mistyczne doznanie, ale także możliwość obcowania z przyrodą. Tak jak wszystko, wygląda ona przygnębiająco – „brunatne, nagie wzniesienie z kępkami wyschniętych na pieprz traw sterczących ukośnie w blade, pozbawione słońca niebo„. Empatyczne zespolenie polega na wspólnym doświadczaniu bólu. Wędrówce przewodzi Mercer, który jest obrzucany kamieniami, co mogą odczuć również podążający za nim. Merceryzm jest formą religii, bardzo popularną i być może jedyną możliwą. Świadczy o schizofreniczności futurystycznego świata, który prawdziwe emocje oferuje jedynie w hiperrealnej rzeczywistości. Jest też wyrazem kapitalistycznej monopolizacji, tak samo jak słuchowisko radiowe „Przyjacielski Buster” transmitowane na całą ziemię i filmowa korporacja Tyrella. To Mercer i Przyjacielski Buster kształtują opinię publiczną, pomiędzy nimi dwoma toczy się gra o władzę.

Film łączy w sobie różne gatunki: science fiction i film noir. Szczególnie ten drugi ma wpływ na mroczny, nieprzyjazny klimat, którym przepojone jest miasto. Wszędzie panuje ciemność, rozświetlona jedynie ogłupiającym światłem docierającym z neonów, reklam, budynków oraz przelatujących samochodów. Akcja filmu rozgrywa się głównie nocą, co jest powodem mroku, ale równie dobrze stan ten w najniższych warstwach miasta może być permanentny. Świat przecież pokrył radioaktywny pył, zanieczyszczenie sięgnęło ostatecznej formy. Zachód słońca widać tylko ze wznoszących się ponad wszystko inne budynków korporacji Tyrella, a i on nie sprawia do końca wrażenia prawdziwego. Wciąż padają kwaśne deszcze, które pogłębiają przygnębiającą atmosferę, ale zarazem czynią miasto jeszcze piękniejszym, trochę rozmytym i niewyraźnym w jego kroplach. Odbierają ostatnią wolną przestrzeń, nawet powietrze czyniąc bardziej materialnym. Jedynym naturalnym źródłem światła jest ogień – buchający z fabrycznych kominów, tu i ówdzie tlący się w rozpalonych ogniskach, iskrzący w tysiącach świec zapalonych w mieszkaniu Tyrella. Jest znakiem krótkotrwałości, tęsknoty za prawdziwością, to jego światło odbija się w oku ukazanym w pierwszej scenie. Czy wyraża to, że jednostka żyjąca w tym świecie jest zaledwie odbiciem prawdziwego człowieka? A może że powinna istnieć tylko przez chwilę, bo tego wymaga nowa rzeczywistość? Blask jest w stanie trwać bardzo krótko, a przecież człowiek musi lśnić… Jednak ulice w Blade Runnerze są „mroczne czymś więcej niż nocą”. To ciemność prawdziwego oblicza cywilizacji, jej złej strony, która wiedzie świat w kierunku zguby. Poszedł on złą drogą jeszcze na długo przed Ostatnią Wojną Światową, powoli doprowadzając się do autodestrukcji i degradacji człowieka, który czerpał z tego durną przyjemność. Teraz po prostu nadszedł czas, gdy stało się to w pełni widoczne. Rozpad osiągnął apogeum własnych możliwości, stoi o krok od całkowitego unicestwienia. Tu jednak się zatrzyma, aby ludzie w pełni odczuli swą klęskę, inaczej byłoby za prosto, niech taplają się w tym, co sami sobie przygotowali. Czas w Blade Runnerze stoi w miejscu, nie jest czymś, co ma nadejść, ale czeka na nas już w przyszłości. Teraźniejszość i przyszłość się wzajemnie przenikają, krzyżują gdzieś w czasoprzestrzeni. Nieruchome spojrzenie oka poraża nieskończonością. Świat kiedyś zastygnie w tej formie, a zarazem już w niej trwa.

Ta nieskończoność jest zarazem wypełniona krótkotrwałością tak typową dla konsumeryzmu i postmodernizmu. Istnienie replikantów ograniczone zostało do czterech lat, co skazuje ich na wieczne bycie w teraźniejszości. A przecież teraźniejszość, żeby nabrać wartości, powinna być częścią jakiegoś większego projektu, w przeciwnym razie staje się jałowa. Dlatego replikantów przepełnia ból istnienia, krótkotrwałość czyni ich niczym więcej, niż tylko przedmiotami. Są pustym bytem tu i teraz, który odejdzie w zapomnienie razem ze wszystkim, co przeżył i czego doświadczył. „Wszystkie te chwile znikną jak łzy w deszczu… Czas umierać.„. Wyraża się w tym system wartości współczesnego człowieka, który powinien żyć krótko i intensywnie. Nie jest to już kultura postfiguratywna dająca przewodnią rolę starszemu pokoleniu, doceniając jego nabytą w procesie życia mądrość. Świat jest zrozumiały tylko dla młodych mających umrzeć wcześnie, gdy są jeszcze piękni i idealni. „Im większy błysk, tym krótsze życie płomienia. Twój błysk był jednym z najjaśniejszych.„. Idealność implikuje krótkotrwałość.

Ludzie, stwarzając androidy, złamali ostatnie z praw życia, zabawili się w boga. Nadszedł czas, by odczuli tego gorzkie konsekwencje, dźwignęli ciężar, którego nie są w stanie unieść. Spotkanie tworu z twórcą kończy się zabiciem Tyrella, głównego konstruktora replikantów, przez Roya – jego najdoskonalsze dzieło. Roy nie chce pogodzić się z faktem, że z premedytacją został pozbawiony celowości swojego istnienia tylko dlatego, by nie przewyższyć ludzi, nie zagrozić ich przewodniej roli. Androidy są agresywne i skłonne do przemocy, ale zarazem niezwykle piękne zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Są szybsze, sprawniejsze, silniejsze, a przede wszystkim bardziej jednoznaczne i konsekwentne w swym postępowaniu niż ludzie. Jednak nikt nie chce być replikantem, podział i rozróżnianie kto jest kim staje się fobią bohaterów, czyni z nich osobowości schizofreniczne. To nie odejście od realności powoduje w tym świecie schizofrenię, ale zbliżanie się do niej. Rachel dowiaduje się, że jej wspomnienia są fałszywe, wszystko, na czym się opierała, wali się w jednej chwili, pozostawiając jedynie pustkę i ciążącą świadomość, że jest się jedynie simulakrą, sztucznym tworem imitującym wyższą formę życia. To nowa postmodernistyczna tożsamość – nicość w zamian za podmiotowość, jednostkowość zastąpiona wielością. Człowiek stoi na fałszywym dnie, które w każdej chwili może się zapaść.

Replikanci i ludzie żyją w dwóch zupełnie nieprzystających do siebie światach, noszą też w sobie odmienne doświadczenie przestrzeni. Nie mogą siebie wzajemnie zrozumieć, co z niezwykłą głębią oddaje scena, w której Roy mówi do genetycznego kreatora swoich oczu: „gdybyś tylko mógł zobaczyć swoimi oczami to, co ja nimi zobaczyłem„. Ale to świat androidów jest znacznie większy i bogatszy od ludzkiego, pozwala im postrzegać każde zjawisko z szerszej perspektywy. „Widziałem rzeczy, o których wam ludziom nawet się nie śniło. Atakujące okręty w ogniu na obrzeżach Oriona. Widziałem promienie świetlne lśniące w ciemnościach w okolicach wrót Tanchausera„. Tym, co tworzy miasto, jest wnętrze każdego człowieka, obraz przestrzeni, którą nosimy w sobie. Bladerunnerowskie L.A. 2019 roku jest przede wszystkim odbiciem ludzkiej mentalności, trwającym w nieskończoność w tysiącach subiektywnych form miastem przyszłości, zmieniającym swój obraz w zależności od tego, co chce ujrzeć utkwiony w nim wzrok.

Bibliografia
1. Clarke D. B., „The cinematic city”, London 1997.
2. Dick P. K., „Do androids dream of electric sheep?”, Warszawa 2003.
3. Donica R. „Blade Runner”, (opracowanie na stronie KMF, data dostępu 26.12.2009).
4. Macek S., „Urban Nightmares. The media, the right and the moral panic over the city”, Minneapolis 2006.
5. Szczypiński A., Filmowe miasta przyszłości, (film.org.pl).

Tekst z archiwum film.org.pl (15.05.2010).

 

REKLAMA