WIELKIE KŁAMSTEWKA 2. Co już wiadomo?
Od jakiegoś czasu wiemy już na pewno, że cieszący się ogromną popularnością serial HBO Wielkie kłamstewka będzie miał drugi sezon. Na planie zameldowały się gwiazdy produkcji, wspierane przez samą Meryl Streep. Jest szansa, że emisji doczekamy się jeszcze w tym roku. Ale czy rzeczywiście jest się z czego cieszyć?
Wielkie kłamstewka to dla mnie jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Od pierwszego odcinka zauroczył mnie przede wszystkim wyjątkowym klimatem, który chłonęło się całym sobą. Fabuła była tak naprawdę na dalszym planie, ale to nie znaczy, że scenariusz był nijaki – wręcz przeciwnie. A jeśli dodamy do tego rewelacyjne Nicole Kidman, Shailene Woodley, Reese Witherspoon i Laurę Dern, a także pokazującego nowe oblicze Alexandra Skarsgårda, składało się to wszystko na bardzo, bardzo udaną telewizyjną produkcję.
W recenzji pierwszego sezonu pisałem, że bardzo mi szkoda, że było to zaledwie siedem odcinków – Wielkie kłamstewka chciałoby się oglądać dłużej. Ale to zamknięta historia. Wszystkie wątki z książki Liane Moriarty zostały zakończone, zapowiadany od pierwszej sceny serialu finał wybrzmiał najlepiej, jak tylko mógł – co tu zrobić więcej? Wielu widzów czuło żal, że to już koniec, ale ciągnięcie tego na siłę mogłoby skończyć się małą katastrofą i zniszczyłoby to, co udało się wypracować. Przez długi czas twórcy podtrzymywali taką właśnie narrację, sugerując jedynie, że Witherspoon i Kidman zakupiły prawa do innej książki Moriarty i w tym można by upatrywać swoistej “kontynuacji” (choćby pod względem klimatu) Wielkich kłamstewek. Serial zdobywał jednak kolejne nagrody (a tak naprawdę tuziny nagród), mimo zakończenia emisji tytuł ten był wciąż szeroko komentowany, temat drugiego sezonu powracał, i nagle okazało się, że wcale nie jest to takie niemożliwe. Kilka miesięcy temu gruchnęła zaś wiadomość, że owszem, HBO planuje powrót do malowniczego Monterey i jego mieszkańców.
Drugi sezon, podobnie jak pierwszy, będzie miał jednego reżysera, ale nie będzie to już Jean-Marc Vallée (Dzika droga, Witaj w klubie). Za kamerą stanie Andrea Arnold, autorka dobrze przyjętych filmów Fish Tank oraz American Honey. Vallée, który wyreżyseruje dla HBO Ostre przedmioty z Amy Adams w głównej roli, pozostanie na stanowisku producenta wykonawczego. Odpowiedzialny za pierwszy sezon scenarzysta David E. Kelley napisze też scenariusz kontynuacji, bazując na historii wymyślonej przez samą Liane Moriarty. Spekulacji, czego mogą dotyczyć nowe odcinki, jest wiele, ale najczęściej powtarza się motyw z nieustępliwą policjantką, która nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń związaną ze śmiercią podczas balu maskowego – to niby ona miała podglądać główne bohaterki, które spędzają czas na plaży w ostatniej scenie serialu. Jeśli chodzi o fabułę, twórcy póki co nabierają wody w usta. Zdradzili jedynie, że związki będą wystawione na ciężką próbę i ktoś zostanie mocno zraniony – zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Podobne wpisy
Zdjęcia rozpoczęły się kilka tygodni temu. Na plan powróciły wszystkie największe gwiazdy produkcji, w tym Skarsgård, który prawdopodobnie pojawiać się będzie w retrospekcjach (choć on sam wcale nie byłby taki pewien – w jednym z wywiadów stwierdził: Już sam nie wiem czy jestem martwy czy nie). Dostaniemy kilka nowych postaci, między innymi rodziców Bonnie, granej przez Zoë Kravitz, oraz nową nauczycielkę w Otter Bay School, która zaprzyjaźni się z Jane. Okaże się, że ona również ma niemały sekret.
Renata nie przestanie walczyć o dobro córki i znów znajdzie sobie wroga – nauczyciela, którego lekcje o globalnym ociepleniu spowodują u małej Amabelli ataki paniki (ach, ta Amabella, zawsze coś…). Najważniejszą nową postacią będzie jednak z pewnością matka Perry’ego, przyjeżdżająca do Monterey po śmierci syna, aby “zyskać odpowiedzi na wiele pytań”. Zagra ją Meryl Streep.
Będę szczery – zanim ogłoszono, że oscarowa rekordzistka wystąpi w drugim sezonie, nie byłem zachwycony pomysłem powrotu do tej historii. Dla mnie Wielkie kłamstewka, choć to serial wybitny, skończyły się, to była zamknięta całość, siedem bardzo przemyślanych odcinków. I tyle. Z jednej strony, bardzo chciałbym, aby to trwało dłużej, z drugiej – wiem, jak takie przedłużanie zazwyczaj się kończy. Po prostu nie chciałem, aby te pozytywne emocje, jakie mam, myśląc o tym serialu, ulotniły się raz na zawsze po realizowanej pod presją widzów i pieniędzy kontynuacji. Niby to trochę inny przypadek, ale mimo wszystko – pamiętacie drugi sezon Detektywa? No właśnie… Jednak gdy ogłoszono, że w serialu pojawi się królowa Meryl, zmieniłem zdanie. Stwierdziłem, że kto jak kto, ale jeśli ona zdecydowała się na udział, widocznie znaleziono ciekawy pomysł na tę historię. Kidman i Witherspoon, które są przecież producentkami serialu, również nie podejrzewałbym zresztą o robienie czegoś na siłę. Wiem, że wśród wielu widzów Streep ma opinię aktorki przereklamowanej, ale dla mnie jest ona po prostu najlepsza w swoim fachu. Już pierwszy sezon zachwycał pod względem obsady, to co dopiero będzie teraz? Pojedynek między Celeste, a jej teściową, jest niemal pewny – ja już zacieram ręce na starcie Kidman-Streep.
Wciąż się boję, że cała ta historia może być nieco wymuszona, ale w pierwszym sezonie fabuła w sumie także nie była najważniejsza. Liczyło się coś innego – ta magiczna atmosfera otaczająca całość i liczę na to, że uda się ją odtworzyć. Boję się, a z drugiej strony chcę, cieszę się, czekam. HBO rzadko zawodzi, niech podtrzymują tę dobrą passę.
Aha, i błagam, niech nie zmieniają tej piosenki!