VIGGO MORTENSEN. Współczesny człowiek renesansu
Facet, którego imię brzmi tak, jak nazwa miasta w hiszpańskiej Galicji, z takim samym powodzeniem wciela się w kinie w role bezlitosnych gangsterów i nagrywa płyty z poezją śpiewaną. W wolnych chwilach maluje i robi zdjęcia, a o polityce (skończył politologię) możecie z nim podyskutować w języku angielskim, duńskim, hiszpańskim i francuskim, choć potrafi poprowadzić konwersację także po włosku i katalońsku, a zrozumie również Szweda i Norwega. Viggo Peter Mortensen Jr. jest współczesną inkarnacją człowieka renesansu i przykładem aktora o niewiarygodnym wręcz ekranowym magnetyzmie.
Aktorzy tacy jak Viggo zdarzają się raz na pokolenie. Chadzają własnymi ścieżkami, wybierają projekty nie według ich potencjału komercyjnego, lecz według swoich artystycznych preferencji, nie bacząc na konsekwencje. Gdy już pojawią się na ekranie, wzbudzają powszechny zachwyt, choć nie zawsze – lub prawie nigdy – przekłada się on na laury i statuetki. Jednak tacy aktorzy nie zabiegają o wyróżnienia, lecz konsekwentnie realizują własną wizję siebie i swojej sztuki – Mortensen postanowił robić to także poprzez fotografię, malarstwo i poezję, wykazując się rzadko spotykaną w Hollywood wrażliwością i odwagą. I choć wciąż postrzega się go przede wszystkim przez pryzmat atrakcyjnego fizys, uroda jest tylko jednym z wielu, nie zaś jedynym atutem mającego duńskie korzenie aktora.
Otóż przyszedł on na świat 20 października 1958 roku w Nowym Jorku, gdzie syn Amerykanki Grace i Duńczyka Viggo seniora spędził pierwsze lata dziecięctwa i okres dojrzewania, z przerwą na kilkuletni rodzinny globtroting obejmujący Wenezuelę, Danię i Argentynę, gdzie Mortensen ukończył szkołę podstawową i nabrał wprawy w operowaniu językiem hiszpańskim. Przed końcem dekady lat sześćdziesiątych Viggo powrócił do Nowego Jorku, gdzie zdobył tytuł licencjata filologii hiszpańskiej i politologii. Po ukończeniu studiów (a był to rok 1980) Mortensen – w myśl wyznawanej przez niego zasadzie „nie ma usprawiedliwienia dla nudy” – ponownie na kilka lat opuścił NY i udał się do ojczyzny ojca, gdzie zajmował się między innymi sprzedażą kwiatów, pracą w fabryce czy prowadzeniem ciężarówki.
Podobne wpisy
Viggo nie jest jednym z tych aktorów, którzy o występach w kinie czy teatrze marzyli od dziecka. Stał się nim trochę z przypadku, a trochę z braku pomysłu. W czasie pobytu w Danii zaczął tworzyć poezję, a po jakimś czasie zakochał się w pewnej dziewczynie, za którą pojechał z powrotem do Nowego Jorku. Marzył o wielkiej miłości i takiejże karierze pisarskiej, ale został z niczym – aby zarobić na utrzymanie, pracował jako kelner i barman, a po godzinach chodził na zajęcia z aktorstwa. Pomijając występ w telewizyjnej produkcji o George’u Washingtonie w 1984 roku, za właściwy debiut Viggo Mortensena należy uznać Świadka (1985) Petera Weira, w którym pochodzący z Danii aktor wcielił się w członka społeczności Amiszów, do której trafia główny bohater grany przez Harrisona Forda. Zarówno nazwisko reżysera, jak i poziom artystyczny filmu czyniły ze Świadka debiut idealny, który zresztą niemal od razu przełożył się na regularne występy Viggo, zarówno w telewizji (pojawił się nawet w Policjantach z Miami!), jak i produkcjach kinowych. Dość długo Mortensena zatrudniano do filmów jako wyrazistego przedstawiciela drugiego planu – tak było choćby w Życiu Carlita (1993) Briana De Palmy, Karmazynowym przypływie (1995) Tony’ego Scotta czy Morderstwie doskonałym (1998) Andrew Davisa. Tak naprawdę jednak musiało minąć kilkanaście lat, zanim w karierze Viggo nastąpił przełom – a stało się to dzięki literatowi o nazwisku Tolkien, za którym to podobno przepada syn aktora.