UWODZĄC TALENTEM. Biografia Warrena Beatty’ego
Do perfekcji
Trzy lata później do roli aktora, producenta i scenarzysty dołożył jeszcze jedną – reżysera. Niebiosa mogą zaczekać przyniosły mu nominacje do nagrody Akademii we wszystkich z tych kategorii, co było pierwszym takim przypadkiem w historii. Największy sukces miał jednak dopiero przyjść. W 1982 roku taki sam zestaw wyróżnień przyniósł mu film Czerwoni, ale tym razem jedna z nominacji zamieniła się w statuetkę. Beatty został nagrodzony jako najlepszy reżyser.
Film o Johnie Reedzie, komunistycznym dziennikarzu, który, zafascynowany rewolucją październikową, stara się przeprowadzić w USA podobną rewoltę, miał w głowie od dawna. Długo musiał przekonywać hollywoodzkich producentów do tego pomysłu, ale w końcu dopiął swego. Praca nad Czerwonymi była trudna – Beatty, który jest perfekcjonistą, powtarzał jedno ujęcie po kilkadziesiąt razy, chciał dopieścić każdy szczegół. Powstało dzieło epickie, pamiętne, dla wielu opus magnum w karierze Beatty’ego.
Od tamtej pory aktor pojawiał się na ekranie dość rzadko, nie zawsze też były to produkcje udane. Ishtar czy Romanssidło okazały się wręcz gigantycznymi klapami. Na szczęście zdarzały się występy wybitne, jak ten w Bugsym – przyniósł on Beatty’emu kolejne nominacje do Oscara, zarówno dla aktora, jak i producenta. Film o Benjaminie „Bugsym” Siegelu, legendarnym gangsterze, który wzbogacił się na otwieraniu kasyn w Las Vegas, był dla Beatty’ego wyjątkowy nie tylko ze względu na uznanie publiczności i krytyki. To podczas przygotowań do tej produkcji poznał Annette Bening, późniejszą żonę i matkę jego dzieci.
Usidlony
Ponoć Beatty zakochał się w Bening od pierwszego wejrzenia – wystarczyło, że zobaczył ją w filmie Valmont. To on nalegał, aby zagrała w Bugsym. Bening nie była jednak nim zainteresowana. Właśnie się rozwiodła i nie zamierzała wiązać się z 20 lat starszym Beattym, który uchodził za notorycznego podrywacza. Obiecała też kiedyś sobie, że nie będzie spotykać się z kolegami z planu. W końcu jednak nie mogła się dłużej bronić przed urokiem ekranowego partnera. W dniu premiery filmu poinformowała dziennikarzy, że spodziewa się dziecka. Kilka tygodni po narodzinach córeczki Kathlyn para wzięła ślub. Jak mówiła później Bening, po prostu poszli do urzędu stanu cywilnego, a po krótkiej ceremonii wrócili do domu. Nie było wielkiego medialnego wesela – oni chcieli być razem i tyle. Doczekali się jeszcze trójki dzieci, a po 26 latach małżeństwa wciąż uchodzą za jedną z bardziej zgodnych par Hollywood. Wieczny casanova został usidlony i bardzo mu się taki stan rzeczy podoba.
Podobne wpisy
Jak przyznawał w wywiadach Beatty, małżeństwo i rodzicielstwo odmieniły go. Stał się lepszym człowiekiem, zrozumiał, jakie powinny być jego priorytety. Do dziś żałuje, że zdecydował się na to tak późno. Na wiele lat zrezygnował z pracy – wolał spędzać czas z dziećmi. Dopiero kiedy najmłodsza córka skończyła 14 lat, postanowił wrócić do kina. Film Zasady nie obowiązują był jego marzeniem od dawna – nie tylko napisał scenariusz i wyreżyserował go, ale także zagrał jedną z głównych ról. Wcielił się w amerykańskiego miliardera Howarda Hughesa.
Choć film otrzymał nominację do Złotego Globu dla grającej główną rolę kobiecą Lily Collins, przez kina przeszedł raczej bez echa. W Polsce w ogóle nie pojawił się na wielkim ekranie. Rzeczywiście daleko tej produkcji do Czerwonych czy Niebiosa mogą zaczekać, ale z pewnością Zasady nie obowiązują zasługuje na większe uznanie. Fani Beatty’ego, którzy przez tyle lat czekali na jego powrót, nie powinni czuć się zawiedzeni.
*
Czy możemy spodziewać się kolejnego filmowego projektu? Swego czasu dużo mówiło się o sequelu Dicka Tracy’ego z 1990 roku. Ta adaptacja komiksu o niezwykle zdolnym detektywie była niemałym przebojem – to z pewnością jedna z ważniejszych pozycji w późniejszej filmografii Beatty’ego. A nie tylko grał tam główną rolę. Był też scenarzystą, reżyserem i producentem. Produkcja ma sporo fanów, którzy chcieliby jeszcze raz zobaczyć na ekranie swojego ulubionego bohatera – Beatty niby nie mówi „nie”, ale temat na razie upadł.
Aktor, który skończył w tym roku 81 lat, zdaje sobie sprawę, że nadeszła jesień jego życia. Przyznaje, że wiele razy przed snem myśli o kimś, z kim długo nie rozmawiał, postanawia następnego dnia zadzwonić, ale przypomina sobie, że ten ktoś już nie żyje. Z każdym rokiem takich osób jest więcej.
Kwestia śmierci paraliżuje go, i działo się tak już od młodych lat. Nie jest tajemnicą, że ciągłe romanse były jego sposobem na życie pełnią życia. Dziś podchodzi do tego inaczej. Jak mówi, dzięki dzieciom, nawet, gdy już umrze, jego DNA wciąż będzie żywe. To, że zostaną po nim jego filmy, w ogóle go nie interesuje.
Jedno moje dziecko jest dla mnie ważniejsze niż pięć moich filmów. Dzieci to najlepsze, co spotkało mnie w życiu.