URLOP KIEDYŚ SIĘ SKOŃCZY. Najgorsze filmowe miejsca pracy
Premiere Properties, Glengarry Glen Ross
Pracujecie sobie spokojnie od kilkudziesięciu lat w branży obrotu nieruchomościami, a tu nagle przychodzi jakiś młody japiszon o aparycji Aleca Baldwina, który naczytał się podręczników motywacji i skutecznej sprzedaży i robi wam pięciominutowy wykład o tym, jak bardzo do niczego jesteście. Szpanując złotym rolexem i najnowszym Ferrari, daje wam do zrozumienia, że to on jest górą i przyszłością, a wy – ogonem w firmie, której poświęciliście większość życia. Szef, zachwycony nowomową przystojnego sprzedawcy, zwiększa wam targety… brzmi znajomo?
Bohaterowie mistrzowskiego dramatu Jamesa Foleya, opartego na nagrodzonej Pulitzerem sztuce Davida Mameta, z minuty na minutę odczuwają coraz większą presję na wyniki, a szefostwo zdaje się mieć w głębokim poważaniu ich prywatne problemy. Na nic zdają się także ich latami wypracowane metody. W ramach tej pogoni za pieniądzem nowe techniki wypierają stare, a kto się nie przystosuje – odpada.
Telewizja UBS, Sieć
Satyra Paddy’ego Chayefsky’ego, zręcznie wyreżyserowana przez Sidneya Lumeta, to jeden z filmów, które w momencie powstania mogły wydawać się groteskowe i przerysowane, ale z biegiem czasu stają się po prostu prawdziwe. Stacja telewizyjna Universal Broadcasting System to miejsce, w którym spotykają się najbardziej bezlitośni ludzie z branży. Nikt z tego grona nie cofnie się przed niczym dla zwiększenia oglądalności. Kiedy jeden z nich odchodzi od zmysłów w wyniku zażycia wybuchowej mieszanki nadgodzin, stresu i alkoholu i w programie informacyjnym na żywo zaczyna krzyczeć, że jest “wściekły jak jasna cholera i nie ma zamiaru tego dłużej znosić!”, jego koledzy postanawiają wykorzystać sytuację i z jego furii robią… program telewizyjny. A kiedy formuła się wyczerpuje, nie mają oporów przed… wynajęciem płatnego zabójcy, który odstrzeli dziennikarza na wizji. Wszystko, aby tylko się sprzedać.
Podobno Faye Dunaway, grająca pozbawioną skrupułów wydawczynię telewizyjnego dziennika, dostała od Lumeta jasną przesłankę: reżyser miał jej powiedzieć, żeby nie doszukiwała się w scenariuszu jakichkolwiek oznak wrażliwości swojej postaci ani tym bardziej nie próbowała ich pokazać, bo i tak odpadną na stole montażowym.
Miasto, Metropolis
Miasto w obrazie Fritza Langa stanowi niemal żyjący organizm, którego siłą napędową są setki tysięcy maluczkich obywateli. W niewolniczym pędzie ludzie poświęcają się dla wyższego dobra – a miasto funkcjonuje i się rozwija. Chociaż pozytywistyczna perspektywa pracy u podstaw może wydawać się czymś szlachetnym, to spójrzmy prawdzie w oczy: obywatele Metropolis mogą być z łatwością odrzuceni, wymienieni lub zwolnieni, a w ich miejsce w końcu i tak przyjdzie wielofunkcyjny robot…
Imperium, Gwiezdne wojny
Praca na najbardziej niebezpiecznych stacjach kosmicznych w galaktyce to z jednej strony splendor, niebotyczne zarobki, znakomity wpis do CV i miejsce w alei zasłużonych dla Imperium, ale nie oszukujmy się – ma też swoje złe strony. W pierwszej części pracownikami byli szturmowcy, technicy oraz wojskowi, którzy zarządzali Gwiazdą i niszczyli pobliskie planety. Cóż, praca jak każda inna – jeśli miałbym wybierać między uprawianiem pleśni na Tatooine a pracą u Imperatora, pewnie nie zastanawiałbym się nawet przez chwilę. Jednak to, co zastałbym na miejscu, pewnie skutecznie ostudziłoby mój zapał. Za każde drobne przewinienie można zostać podduszonym przez czarnego cyborga, który w dodatku kieruje się jakąś dziwną religią, zdegradowanie i poniżenie czają się na każdym kroku. Pracy jest mnóstwo, tak jak stresu i wyrzeczeń. Imperium oferuje co prawda delegacje, podróże do ciekawych miejsc, wielokulturowe środowisko pracy i najnowsze technologie, ale za tym wszystkim kryje się też najgorsza z możliwych opcji – praca na lub przy Gwieździe Śmierci. Wystarczy się tam pojawić i można mieć pewność, że oprócz nacisków managementu co chwilę będzie pojawiać się jakaś rozhisteryzowana grupka szaleńców próbujących wysadzić cały zakład w przestrzeń kosmiczną… Zdecydowanie unikać! Zresztą wspomniani wcześniej bohaterowie Sprzedawców już jakiś czas temu zauważyli, że coś tu jest nie tak.