search
REKLAMA
Zestawienie

Twórca ANDROIDÓW. 5 najlepszych filmów RIDLEYA SCOTTA

Odys Korczyński

30 listopada 2020

REKLAMA

Królestwo niebieskie (2005)

Najbardziej niedoceniony film Scotta pośród tych najdoskonalszych, nie tylko jeśli chodzi o realizację, ale i mądrość płynącą z historii Baliana z Ibelinu (Orlando Bloom). Zapewne znajdą się tacy, którzy zarzucą Królestwu niebieskiemu zbytnio moralizatorskie zacięcie. Co by jednak była warta sztuka filmowa, gdyby nie podejmowała tematów ważkich i ponadczasowych, a fanatyczne szaleństwo krucjat jest jednym z nich. Na wiele setek lat ustawiło relacje zachodniego świata z muzułmanami, a dzisiaj zbieramy tego plony w postaci terroryzmu i nadal prowadzimy krucjaty, formalnie i technicznie inaczej, lecz z podobnym skutkiem. Tak samo przegramy. W Królestwie niebieskim Scott idealnie zrównoważył konieczny w takich opowieściach patos z elementami kina przygodowego. Wielka w tym zasługa głównego bohatera, który połączył w sobie cechy Alaina Quatermaine’a, Robin Hooda i D’Artagnana. Droga, jaką przebywa Balian z Ibelinu, wciąga. W przystępny dla każdego sposób reżyser pogłębia świadomość widza na temat świata krucjat, aż do finalnego wniosku, który nie jest standardowym przyznaniem, że chrześcijanie postępowali źle (co jest oczywiste).

Brutalne wariactwo krucjat dostało swoje uzasadnienie religijne i polityczne, lecz to wyłącznie zasłona dla czynów ludzi, którzy z własnej woli chcieli mordować „niewiernych”. Żaden Bóg nie kazał im tego robić – mówi Ridley Scott.

Obcy: Przymierze (2017)

Wiele już napisano (np. mój redakcyjny kolega Mikołaj Lewalski) o moralnej ocenie postępowania Davida – a może Waltera, kto wie. Bynajmniej nie mam tu na myśli sławnej sceny z fletami. Tak na marginesie, usilne doszukiwanie się w niej homoseksualnych znaczeń zakrawa na jakąś nieuświadomioną formę homofobii, względnie homoseksualnego niewyżycia w realnym świecie. Celnie zresztą użył jej Scott, jako narzędzia obnażającego u widzów kulturowo zaprogramowane przez religię lęki seksualne. Ci, co mieli się domyślić, załapali. Moralna ocena postępowania Davida jest jednak najciekawszym i największym osiągnięciem Obcego: Przymierza.

Pisałem już o dynamice etycznego rozwoju androida, która przejawia się w rosnącej samoświadomości, aż odtwórczość przeradza się w kreację i poczucie bycia kimś w rodzaju Boga. Owo pragnienie doskonałości i idea boskości nie wzięły się z niczego. Zostały Davidowi zaszczepione przez ludzi – organiczne byty, które od tysięcy lat zapytywały, jaki jest ich rodowód, tworząc legendy, religie i wszelkie inne teorie tłumaczące pochodzenie i niwelujące lęk przed śmiercią. Z tej problematycznej dwoistości doświadczanej przez ludzi – nieznajomości gatunkowych rodziców oraz strachu przed perspektywą radykalnego końca życia po śmierci – narodziła się postawa Davida. Istoty umieszczonej poza wszelką moralnością z tego względu, że jego twórczość dzieje się, ponieważ jest właściwą dynamiką dla natury OSOBY androida. David stworzył Ksenomorfa, bo mógł, a skoro mógł i potrafił, dlaczego by nie miał tego zrobić. Nie ma tu żadnego dobra ani zła. Jest czysta twórczość. Dobro i zło są kategoriami, które pojawiają się dopiero później, gdy Ksenomorf zaczyna działać jako niezależna i zdolna do stworzenia własnej społeczności istota. Dziecko syntetycznego Boga samo staje się wszechpotężne.

Scott rękami Michaela Fassbendera po mistrzowsku rozegrał historię dojrzewania dziecka ludzkich bogów, powtarzając sukces z Łowcy androidów i postaci Roya Batty’ego. Obydwie koncepcje i obydwa filmy nie znalazły zwolenników pośród współczesnych sobie widzów, ale z czasem Obcy: Przymierze znajdzie oddanych fanów, podobnie jak stało się to w przypadku Łowcy.

Bonus
Gladiator (2000)

To, że Gladiator znalazł się na tzw. pozycji bonusowej, nie oznacza, że jest najgorszy z tej piątki i jednocześnie wart uwagi na przykład ze względu na liczbę widzów, którzy go cenią. Bonus w przypadku Gladiatora oznacza, że jest to film wymykający się powyższej piątce – produkcja doskonała właściwie pod każdym względem i dlatego wymagająca umieszczenia w zupełnie odrębnej kategorii czy też na niewliczanym do pierwszej piątki miejscu. Gladiator jest ikoniczną epopeją z jednym z najdoskonalej skonstruowanych bohaterów kinie historyczno-przygodowym – Maximusem (Russell Crowe). Nic ponad to, co napisał o nim Maciej Niedźwiedzki w tekście na 20-lecie produkcji, nie jestem wymyślić: “Z rozsadzanego wewnętrznie gniewem żołnierza przemieni się w figurę symboliczną. Nigdy nie patrzyłem na Maximusa jak na zwykłego śmiertelnika, ale bardziej jak na postać mityczną. Podobnie jak wcześniejsi Herkules czy Achilles egzystencjalnie zawieszony jest między Teraz a Wiecznością”.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA