TONY STARK. Kiedyś ekscentryczny playboy, a dzisiaj?
Nowy Jork podnosił się z gruzu, a szum wokół Tony’ego Starka, niegdyś przecież bezustanny, jakby nieco przygasł. Zarządzanie Stark Industries spadło już wcześniej na Pepper Potts, dawniej asystentkę miliardera, a jednocześnie jego życiową partnerkę (w tym momencie para jest już po publicznych zaręczynach!). Głośniej o Starku zrobiło się znowu w 2013, kiedy jego nowoczesna rezydencja w Malibu uległa całkowitemu zniszczeniu na skutek ataku terrorystycznego. Złośliwi upatrują w tym winy samego Tony’ego, jako że – przypomnijmy – wprost podał mediom adres, pod którym można go szukać. Czy to świadectwo załamania psychicznego, jakiego doświadczył po nowojorskiej bitwie? Chęć zrewanżowania się za krzywdę wyrządzoną przez terrorystów Happy’emu Hoganowi, który przez wiele lat pełnił funkcję ochroniarza Starka, nawiązując z nim jednocześnie więzi przyjacielskie? Może mieszanka obu tych czynników?
Stark nigdy nie odpowiedział na to pytanie osobiście. W latach 2013-2015 nieszczególnie łatwo było zauważyć Iron Mana szybującego po niebie – uwaga ludzi skupiła się na poczynaniach innych superbohaterów, które wzbudzały zresztą coraz większe niezadowolenie i zaniepokojenie. Jakby tego było mało, to właśnie w tamtym czasie światło dzienne ujrzały tajne akta agencji S.H.I.E.L.D. Rosła liczba zniszczeń i ofiar, dzieląc powoli społeczeństwo na tych, którzy w działalności superbohaterów widzieli zbawienie i tych kojarzącym ją wyłącznie z destrukcją (mieszkańcy Londynu i Waszyngtonu mogliby mieć na ten temat coś do powiedzenia).
Rosły też rozterki samego Tony’ego, który być może nie powróciłby na superbohaterską scenę, gdyby nie potrzeba ponownego zjednoczenia się Avengers w 2015 roku, kolejnym przełomowym dla świata i samego Starka. Obywatele Johannesburga zapewne do teraz drżą na myśl o kilkunastominutowym pojedynku Iron Mana z rozwścieczonym do granic Hulkiem, który zaowocował zrównaniem z ziemią kolejnych kilku budynków i przede wszystkim rzucił się jeszcze większym cieniem na reputacji superbohaterów oraz, jestem pewny, głębiej podkopał morale Starka.
Eskalacja tego dramatu nastąpiła niedługo później w europejskiej Sokovii, gdzie rozegrała się słynna bitwa zakończona uniesieniem miasta w powietrze i, niestety, śmiercią kolejnych obywateli. Oczywiście, Iron Man uczestniczył w ewakuacji cywili i przyczynił się do uratowania wielu istnień, ale pytanie nasuwa się samo: czy tej sytuacji nie dało się uniknąć, nie tworząc Ultrona, sztucznej inteligencji chcącej zniszczyć ludzki gatunek? Ile razy Tony Stark myślał później, że wszystko to, co zdarzyło się w Europie, mogło nastąpić z jego winy? Czy to jest właśnie cena superbohaterstwa?
Podobne wpisy
Pytanie to Stark musiał zadać sobie niejednokrotnie dwa lata temu, gdy na skutek działań Avengers uchwalono porozumienie, wedle którego superbohaterska działalność miałaby być kontrolowana przez ONZ. Rządowy projekt poniekąd ściągnął Tony’ego z (kolejnej) emerytury i nakazał zmierzyć się z własnym sumieniem – twórca Ultrona i osoba pośrednio odpowiedzialna za zniszczenie Sokovii nie mogła przecież odmówić podpisania takiego dokumentu. Mediom nie było dane zajrzeć za kulisy negocjacji samych Avengers, ale wiadomym jest, że ideologicznym przeciwnikiem Starka stał się idol jego ojca – Steve Rogers. Dla Tony’ego konflikt ten z pewnością miał podwójne dno, bo oto nie dość, że mierzył z Rogersem własne przekonania, to dodatkowo stanął naprzeciw temu, który postawił poprzeczkę zbyt wysoko, by Howard mógł później docenić Tony’ego.
Pamiętamy tragedię w Wiedniu, która przerwała pokojową ratyfikację porozumienia i zaskutkowała śmiercią ówczesnego króla Wakandy. Nie zapominamy, że Kapitan Ameryka z narodowego bohatera stał się właściwie wrogiem publicznym. Świat superbohaterów stoi w tym momencie w bardzo trudnym punkcie – droga rozpoczęta przez Starka w 2008 roku trafiła na ślepy zaułek, a w pamięci mamy nie momenty triumfu, a porażki. Tony’ego częściej widzimy bez zbroi, choć zdarza się jeszcze, że wyruszy do akcji, by wspomóc swoich rodaków (widziano go razem ze Spider-Manem podczas katastrofy promu na Staten Island, gdzie z pewnością uratował co najmniej kilka istnień, w przeciwieństwie do niebezpiecznego pajęczaka!).
Sam Tony stroni od wypowiadania się na temat własnej kondycji psychicznej. Analizując wszystko, co wydarzyło się od 2008 roku, można jedynie przypuszczać, że niewiele zostało z ekscentrycznego, samozwańczego playboya, któremu zdarzało się przesadzać z alkoholem. Komentarza na ten temat odmówił James Rhodes, zasłużony żołnierz i przyjaciel Tony’ego Starka, w tej chwili wspomagający się technologią pozwalającą mu chodzić po odniesieniu obrażeń podczas bliżej nieokreślonej bitwy.
Czy Tony uporał się już z własną przeszłością? Dojrzał? Zrozumiał, że wraz z pierwszym wejściem w zbroję wziął na siebie ogromną odpowiedzialność? Być może jeszcze zechce uchylić Daily Bugle rąbka tajemnicy. Czas pokaże, co przyniosą nam kolejne lata ery superbohaterów. Miejmy nadzieję, że to koniec zniszczeń fizycznych i psychicznych. Przecież nikt nie przyleci na Ziemię, żeby nas całkowicie unicestwić. Zupełnie niedorzeczna myśl.
Peter David, Daily Bugle