THE OFFICE. „Christmas Party”, czyli jak pierwszy świąteczny odcinek serialu okazał się zbawienny

W poprzednim odcinku #37. THE OFFICE. „Christmas Party”, czyli jak pierwszy świąteczny odcinek serialu okazał się zbawienny
Świąteczne odcinki to standard w wielu sitcomach – nie inaczej jest w przypadku amerykańskiego Biura (które pojawiło się już w jednej z wcześniejszych odsłon naszego cyklu). Pierwszy taki okolicznościowy odcinek – zatytułowany po prostu Christmas Party – twórcy przygotowali w drugim sezonie i to jemu poświęcimy dziś uwagę.
Fabuła kręci się wokół tytułowej imprezy przygotowanej w biurze z okazji Bożego Narodzenia. Pracownicy zjawiają się na przyjęciu z prezentami dla osób, które wcześniej wylosowali. Podczas rozdawania upominków Michael dostaje ręcznie robioną rękawicę kuchenną od Phyllis i – delikatnie mówiąc – nie jest zachwycony, wobec czego wpada na pomysł, że jego podwładni będą się wymieniać prezentami lub losować nowe. Tworzy to kłopotliwą sytuację, bo większość prezentów była kupowana z myślą o konkretnej osobie. Szczególnie niezadowolony jest Jim, przygotował bowiem wyjątkowy, osobisty upominek dla Pam…
iPod, Apple i zbawienie
Napisany przez Michaela Schura odcinek stanowi bardzo sprawny przekrój relacji między pracownikami w oddziale ze Scranton i znakomicie podsumowuje postaci i ich charaktery na tym etapie serialu. Michael Scott, grany bezbłędnie przez Steve’a Carrella, w pierwszych sezonach Biura potrafił być – mówiąc wprost – okropny. Później też bywały momenty, gdy z politowaniem patrzyło się na jego poczynania, ale był już w tym jakiś urok; zanim jednak Michael przeszedł tę stopniową wewnętrzną przemianę, był człowiekiem niezwykle trudnym i toksycznym, czego dowód daje także w Christmas Party. Nawet jeśli z pozoru jego pomysł na „zabawę” z wymianą prezentów jest podyktowany chęcią uatrakcyjnienia całej sytuacji, to wynika to wyłącznie z tego, że zdenerwował go prezent od Phyllis, robiony od serca i z jak najlepszymi intencjami. Sam bohater podsumowuje to jednym z najsłynniejszych cytatów z serialu: „Wszystkiego najlepszego, Jezusie. Przykro mi, że twoja impreza jest do dupy”. W tle tej sytuacji jest fakt, że Michael jako jedyna osoba z oddziału otrzymał premię (3000 dolarów) i również jako jedyny znacznie przekroczył budżet na prezent, kupując Ryanowi iPoda firmy Apple (który staje się cennym towarem podczas późniejszej wymiany upominków).
Apple w pewnym sensie okazało się zbawienne dla twórców serialu, bo tydzień po pierwszej emisji Christmas Party pojawiło się w sklepie iTunes, co z kolei poskutkowało wzmożonym zainteresowaniem Biurem wśród młodych osób. Obsada zaczęła później więcej udzielać się w sieci, sam serial zaś w końcu doczekał się przełomu – to od tego odcinka twórcy przestali się martwić, że wkrótce Biuro zostanie anulowane, o czym opowiedzieli ostatnio Brian Baumgartner (serialowy Kevin) oraz Angela Kinsey (Angela). „Wiedzieliśmy, że znaleźliśmy swoją widownię”, stwierdziła aktorka. Serial mógł zatem dalej się rozwijać, a wraz z nim historie konkretnych postaci, ze szczególnym uwzględnieniem Jima i Pam.
Jim, Pam i czajniczek
Wątek z czajniczkiem jest jednym z najsłynniejszych należących do tej lubianej pary bohaterów – i nic dziwnego, bo ma w sobie naprawdę dużo uroku. W naczyniu, który Jim chce dać Pam, znajdują się przedmioty przewijające się przez ich relację, na przykład jego zdjęcie z liceum, które rozbawiło ją podczas wcześniejszej imprezy – stąd Halpertowi tak bardzo zależy na tym, by jego przyjaciółka rzeczywiście otrzymała prezent. Jest tam też liścik, którego jednak Pam nie ma okazji przeczytać, bo ostatecznie ukradkiem zabiera go Jim; bohaterka robi to dopiero w finałowym, dziewiątym sezonie. Wcielająca się w Pam Jenna Fischer wspominała, że przez lata fani pytali ją o treść wiadomości. W rzeczywistości był to liścik od serca, napisany dla Fischer przez Johna Krasinskiego; jego dokładnej treści nigdy zatem nie poznaliśmy. Sam czajniczek widoczny w odcinku Krasinski zachował sobie na pamiątkę (jako ciekawostkę dodajmy, że kolor naczynia wybrała Fischer, a zrobiła to na podstawie gustu jej ówczesnego męża – Jamesa Gunna). Wątek z prezentem jest przy okazji kolejną okazją do tego, by skonfrontować nastawienie Jima z tym, jak Pam traktuje jej narzeczony Roy, i wzmocnić widzów w przekonaniu, że związek bohaterki nie należy do udanych.
Chwila dla każdego
Wątki pozostałych bohaterów Biura nie są w tym odcinku rozwinięte tak bardzo, jak ten Jima i Pam, ale – co wspominałem już wyżej – nawet krótkie fragmenty w połączeniu z tym, jakie prezenty dają i otrzymują, wystarczą Michaelowi Schurowi do tego, aby doskonale oddać ich usposobienie. Przykładowo, Creed daje Jimowi swoją starą koszulę i wcale się z tym nie kryje, a Kevin wręcza prezent samemu sobie (a potem uświadamia sobie, że mógł go wymienić na iPoda). Z kolei Angela jest zrozpaczona zmianą planów ustalonych wcześniej przez imprezowy komitet, a później do wrzenia doprowadza ją pewna sytuacja z udziałem Dwighta i Kelly. Drobne rzeczy, a idealnie wpasowujące się w charakterystykę postaci – twórcy Biura byli zresztą znakomici w tego typu zabiegach, nieraz z pojedynczych scen czyniąc istne scenariuszowe perełki wykorzystujące pełny potencjał tkwiący w idealnej obsadzie.
15 butelek wódki
Po fiasku z wymianą prezentów Michael postanawia złamać odgórny przykaz ze strony zarządu i kupuje na imprezę piętnaście butelek wódki (pytając przy okazji sprzedawcę, czy uda się nimi upić dwadzieścia osób). Ten pomysł – pomimo obiekcji Toby’ego – okazuje się udany, atmosfera bowiem się rozluźnia, a pracownicy biura zaczynają się naprawdę dobrze bawić. W czasie imprezy Michael robi zdjęcia swoim cyfrowym aparatem – co ciekawe, Carrell rzeczywiście fotografował obsadę podczas odcinka, a efekty jego pracy możemy dziś obejrzeć w sieci, na przykład tutaj: KLIK. To także podczas imprezy Phyllis przedstawia innym swojego partnera Boba Vance’a, który ma tendencję do wspominania wszystkim, że reprezentuje firmę Lodówki Vance’a – jego krótka interakcja z Ryanem to komediowe złoto. Jakby postaci było za mało, pojawia się także kumpel Michaela Todd Packer. Podobnie jak resztę bohaterów, także i jego twórcy podsumowują znakomicie w kilkadziesiąt sekund czasu ekranowego.
Odcinek kończy scena, w której Meredith – chętnie korzystająca z alkoholu na imprezie – staje przed Michaelem i pokazuje mu piersi. Sytuacja ta została zainspirowana prawdziwą historią z życia ojca współtwórcy serialu – Grega Danielsa, który po jednej ze świątecznych imprez w swoim miejscu pracy trafił na plamę na kanapie i nazwał to „niewłaściwym zakończeniem” przyjęcia. Nie wiem, co dokładnie pomyślał sobie Michael Scott w scenie z Meredith, ale jego reakcja jest dokładnie taka, jakiej moglibyśmy się spodziewać po tej postaci.
Christmas Party nie tylko okazało się bardzo istotnym odcinkiem w kontekście całego serialu, ale zostało też docenione nominacjami do Emmy za montaż i scenariusz. To bardzo udana odsłona The Office, dowodząca tego, jak sprawnie scenarzyści tego serialu operują postaciami, jak doskonała jest obsada i jak niewymuszony, ale znakomity humor reprezentuje serial. Kolejne świąteczne odcinki miały zresztą pokazać, że ta okoliczność bardzo służy scenarzystom.