THE BOYS – SEZON DRUGI. Superbohaterstwo to zło
Powyższe dywagacje zostają dodatkowo (trzeba przyznać, że bardzo figlarnie) osadzone na dodatkowym fundamencie fabularnym: przeszłości Stormfront (Aya Cash). Nazistowski rodowód Związku V, substancji odpowiedzialnej za powstanie “supków”, i związane z tym powstanie pierwszej osoby posiadającej nadludzkie zdolności, można potraktować jako żart, ale także jako niegrzeczną sugestię na temat ciągłości pewnych ideologii. Wystarczy gdzieniegdzie przypudrować, część usunąć, dokonać rebrandingu i nagle okazuje się, że wyklęte idee znajdują posłuch wśród wielu członków społeczeństwa.
The Boys to tego rodzaju serial, w którym fabuła jest na pewno istotna, niemniej jednak znacznie bardziej interesujące okazują się elementy odnoszące się do współczesności. Naturalnie, można dywagować na temat perypetii miłosnych Starlight i Hughiego, Butchera i Bekki, ewentualnie Frenchiego z Kimiko, można także pisać o pokazywanej przemocy (ręce łamane w nadgarstkach!), kloacznych żartach i wulgarnych odzywkach, niemniej jednak siłą produkcji Amazon Prime jest wnikliwe filtrowanie prawdziwej rzeczywistości poprzez popkulturowy język. The Boys jest tricksterem świata serialowego. Chcecie fruwających krwawych wnętrzności? Proszę bardzo. Chcecie spiżowych puent w rodzaju “Don’t be a cunt”? Czym chata bogata. Ale jednocześnie twórcy przemycają zjadliwe komentarze na temat odbiorców, dających sobie sprzedać dosłownie wszystko.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że dostaje się każdej stronie ideologicznej barykady. Widzowie kina superbohaterskiego są zdiagnozowani jako stado bezmyślnych konsumentów, włodarze korporacji to potwory owładnięte kultem pieniądza, nawet za cenę flirtu z eksnazistami, artyści to marionetki na usługach biznesmenów, zaś kto wychyli się z głosem sprzeciwu, temu eksploduje głowa. Jeżeli nawet dostaje się polityczce przypominającej Alexandrię Ocasio-Cortez, to znak, że Kripke z wesołą kompanią nie biorą jeńców. Warto także pamiętać o – zapewne bluźnierczym dla niektórych widzów – wątku syna Homelandera, mieniącego się samozwańczym bogiem, zrodzonym a nie stworzonym, który niebawem będzie co najmniej współistotny ojcu i pokaże światu swoją moc. Zresztą, to na swój sposób ujmujące, że to właśnie Amazon, korporacja wobec której wysuwa się mnóstwo oskarżeń o wykorzystywanie pracowników, naginanie przepisów prawnych i niepłacenie podatków, odpowiada za stworzenie serialu atakującego wielkie korporacje. Chyba trudno znaleźć większą ironię od tej napisanej przez samo życie.
Podobne wpisy
Scenarzyści rozwijają The Boys w fantastyczny sposób. Początkowo stawiali na zgrywę oraz parodiowanie superbohaterszczyzny, lecz w drugim sezonie zdecydowali się już na poważnie, choć nadal ze sporym bagażem humoru, podejść do podejmowanego zagadnienia, tworząc dzięki temu kompleksowy obrazek zdegenerowanej popkultury. Co istotne, ów rozwój świata przedstawionego nadal jest bardzo konsekwentnie prowadzony. Frustracje Homelandera albo Butchera wynikają z wcześniejszych wydarzeń, co z kolei prowadzi do jeszcze większej eskalacji przemocy. Jako że jest to przestrzeń zaludniona postaciami o supermocach, wystarczy byle pretekst, by doszło do eksplozji. Fantastyczne sceny z ucieczki ze szpitala lub z sali sądowej oblanej krwią ofiar z rozwalonymi czaszkami przypominają, że nadal oglądamy miejsce pozbawione racjonalnych zahamowań. Tam nie liczy się prawo lub rozum, lecz emocje podkręcające mordercze ambicje.
Zakończenie drugiego sezonu tylko rozpaliło wyobraźnię, przez co z trudem będzie się oczekiwać na kolejną odsłonę przygód Chłopaków i spółki. Oczekiwania są ogromne, tak że warto trzymać kciuki za scenarzystów, by nie oglądali się na oczekiwania widzów oraz rynku, lecz dalej niegrzecznie żonglowali tematami wytrącającymi odbiorców z bezpiecznych przyzwyczajeń myślowych.