search
REKLAMA
Zestawienie

TEORIE, po których INACZEJ SPOJRZYSZ NA HORRORY

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

11 kwietnia 2019

REKLAMA

Teksańska masakra piłą mechaniczną

Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną

Większość fanów tego ikonicznego już dzieła doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie wydarzenia i postać stały za pomysłem stworzenia Teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Nie od dziś wiadomo, że Ed Gein był inspiracją zarówno dla postaci Normana Batesa, jak i Leatherface’a, mordującego bezbronnych nastolatków, by potem mogli trafić na stół rodziny kanibali. Niniejsza teoria mówi o tym, że pierwowzorem przerażającej rodziny była grupa śledczych, która została tak silnie straumatyzowana przez znaleziska w domu Geina (przedmioty z ludzkiej skóry, ludzkie organy itd.), że koniec końców pomogli mu zatuszować całą sprawę. Dzięki temu psychopatyczny morderca został skazany wyłącznie za dwa morderstwa kobiet, gdyż niczego więcej nie można mu było udowodnić. Ostatecznie śledczy przeistoczyli się w rodzinę, którą znamy z filmów i dlatego też nigdy ich nie złapano.

Paranormal Activity

Film już w momencie premiery nieźle namieszał, jeżeli chodzi o gatunek horroru. Widzowie byli zachwyceni formą found footage, gdzie złowieszcza cisza oraz ciekawe rozwiązania fabularne były dużo bardziej przerażające od typowych jump scare’ów. Jednak zdaniem fanów sukces produkcji nie wiązał się z talentem reżysera, ale wynikał z tego, że wszedł on w układ z demonem, by móc nakręcić film. Stwierdzenie to wysnuto na podstawie niesamowitego realizmu produkcji oraz faktu, że przy skromnym budżecie 15 tysięcy dolarów całość zarobiła zawrotną sumę 193 milionów dolarów, co daje zysk rzędu 12 tysięcy procent. Ale to nie koniec teorii. Druga część mówi o tym, że demon czy istota, która pojawia się w filmie, czerpie siłę ze strachu. Dlatego pozwoliła na filmowanie swoich poczynań, gdyż im więcej osób (w tym przypadku widzów) się jej boi, tym większą ma moc. Mogłoby to tłumaczyć fakt, dlaczego materiał z planu, przedstawiający prawdziwego demona, nie został zniszczony przez supernaturalne siły.

Ukryty wymiarHellraiser

Film Ukryty wymiar to obecnie kultowa pozycja, chociaż nie zestarzała się zbyt dobrze. Reżyser Paul W.S. Anderson, zafascynowany dziełem Clive’a Barkera, postanowił w swoim dziele niejako oddać hołd filmowi Hellraiser. Widzimy bowiem scenę, w której członkowie załogi wyglądają niczym postacie żywcem wyjęte z wymiaru, w którym rezydują Cenobity. Jednak zdaniem fanów to nie jest zwykłe mrugnięcie okiem do widza. Uważają oni bowiem, że obie produkcje egzystują w ramach tego samego uniwersum. W pierwszej kolejności zwrócili uwagę, że główni antagoniści Ukrytego wymiaru lubują się w dręczeniu swoich ofiar, co z kolei prowadziło do działań na pograniczu bólu i przyjemności; identycznie jak to miało miejsce w przypadku Cenobitów. Dodatkowo wskazują, że bohater grany przez Sama Neilla po swojej wizycie w innym wymiarze sam przeistoczył się w alfa Cenobita, którego wizerunek jest spójny z tym przedstawionym w komiksie. Ciekawe jest także to, że w filmie pojawiają się dokładnie te same dialogi, które możemy usłyszeć właśnie w Hellraiserze, co zdaniem niektórych może oznaczać, że oba filmy są ze sobą połączone.

Krzyk

Niektórzy do dzisiaj wierzą w teorię, zgodnie z którą w pierwszej części było trzech, a nie dwóch morderców. Oczywiście w kwestii tego, kto nim był, nie ma zgodności. Niektórzy uważają, że to Roman Bridger, który w trzeciej części nie tylko okazał się bratem głównej bohaterki, ale i głównym mordercą, dlatego nie wyklucza się jego udziału w pierwszej odsłonie. Niemniej wielu fanów jest zdania, że trzecim zamaskowanym zabójcą był oficer Dewey. Ich zdaniem już od samego początku miał lekką obsesję na punkcie głównej bohaterki, napędzaną nieodwzajemnionym uczuciem. Jednym z dowodów na poparcie tej teorii jest fakt, że jego siostra co prawda ginie, jednak on nie wydaje się tym zbytnio zmartwiony. Kolejny trop wskazuje na sytuację, kiedy Sydney błaga Deweya, by ten otworzył drzwi, jednak dzieje się to dopiero w momencie, gdy morderca odkłada słuchawkę. Przypadek? Nie sądzę.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA