TEN SIĘ ŚMIEJE, KTO… OGLĄDA FILM. Najlepsze komedie według American Film Institute
W niniejszym artykule przyglądamy się kolejnemu rankingowi, który sporządził American Film Institute. Tym razem w centrum zainteresowania znalazł się jeden z najpopularniejszych gatunków filmowych – komedia. W 2000 roku organizacja wybrała jego stu najlepszych przedstawicieli.
Początkowo komedia nie była utożsamiana ze sztuką. Uważano ją za gatunek masowy, zaś aktorzy występujący w filmach komediowych nie byli nagradzani. Mimo wszystko dość szybko powstały odmiany gatunku i stał się jednym z prężniej rozwijających. W kinie niemym bardzo często zatrudniano artystów cyrkowych, aby bawili widownię dzięki zdolnościom ruchowym.
Dość popularną odmianą komedii była wywodząca się z antyku farsa, w której kunszt aktorski postrzegano jako ważniejszy od samego tematu kręconego dzieła. Aktorzy kreowali typy postaci zamiast charakterów. Warto także wspomnieć o sophisticated comedy. Jej korzenie sięgają renesansu i włoskiej komedii. Odmianę tę określano jako słowną szermierkę, ponieważ największy nacisk kładziono na warstwę dialogową. Często pojawiały się wątki erotyczne, budowano wybujałe scenografie, a wiodącym tematem stała się walka płci. Za inne dobrze rozwinięte odmiany gatunku należy uznać satyrę, w dużej mierze opartą na wyśmiewaniu systemu, a także komediodramat.
Jednym z najsłynniejszych przedstawicieli gatunku komedii jest Charlie Chaplin, którego obecność na liście AFI dziwić nie powinna. Pochodzący z biednej rodziny, wychowywany wraz z bratem przez samotną matkę Brytyjczyk stanowi przykład reżysera totalnego – był reżyserem, scenarzystą, aktorem oraz (rzadziej) kompozytorem muzyki. Na 38. miejscu uplasowały się Światła wielkiego miasta (1931) ze słynnym, poruszającym wątkiem relacji Trampa z niewidomą dziewczyną. Oczko wyżej widnieje Dyktator (1940) będący śmiałym dziełem Chaplina, demonstrującym w satyrycznym tonie postać Adolfa Hitlera. 33. pozycja należy do ostatniego niemego filmu Brytyjczyka – Dzisiejszych czasów (1936). Najwyżej sklasyfikowano Gorączkę złota (1925), czyli jeden z kilku utworów (podobnie jak Dzisiejsze czasy), do których zmarły blisko 40 lat temu reżyser skomponował ścieżkę dźwiękową. Zajął on 25. miejsce. Naturalnie przy Chaplinie warto zaznaczyć, że to twórca, który znakomicie odnajdywał się także w komediodramacie, czego dowodzi np. pozbawiony zabarwienia komicznego finał Dyktatora albo pominięty przez amerykańską organizację Brzdąc (1921).
Z filmowców przynależących do epoki kina niemego nie został wyróżniony Harold Lloyd, co jest dla mnie pewnym zaskoczeniem, ale autorzy zestawienia nie zapomnieli o innym zasłużonym artyście tamtych czasów – Busterze Keatonie. Jego nazwisko pojawia się na liście trzykrotnie. Najpierw przy okazji (nr 81) Marynarza na dnie morza (1924), który wyreżyserował wspólnie z Donaldem Crispem. Następnie ze względu na pochodzącego z tego samego roku (nr 62) Młodego Sherlocka Holmesa i jest to komedia, którą polecam z całego serca. Ten krótkometrażowy utwór (będący najstarszym ze wszystkich filmów tworzących ranking) dostarcza wielu powodów do niemałego śmiechu i zdarzyło mi się do niego wrócić już kilka razy. Ostatnim wyróżnionym tytułem z twórczości Keatona okazał się (nr 18) Generał (1926), który uchodzi za jedno z najdoskonalszych osiągnięć tego reżysera. Czy tak jest, tego jeszcze nie wiem, ponieważ w czasach, gdy zapoznawałem się z filmografią Keatona, akurat ten tytuł postanowiłem odłożyć na inny dzień. Zarys fabuły jednak jest mi znany ze względu na obejrzany dokument Buster Keaton Rides Again (1965), który polecam fanom amerykańskiego komika.
W latach 60. na filmowej arenie pojawił się twórca, który nieprzerwanie kręci filmy do dziś, zachowując średnią jednego na rok. Mowa o Woodym Allenie, którego pomimo specyfiki omawianego rankingu nie chciałbym określać mianem reżysera komediowego. Twórca ten kilkakrotnie udowodnił, że potrafi wyjść poza ramy i nakręcić dzieło, które poświadczy jego zamiłowanie do szeregu twórców kina psychologicznego oraz dramatu. Dość wymienić Wnętrza (1978) przypominające twórczość Ingmara Bergmana czy Inną kobietę (1988). Wspominam o tym marginalnie, ponieważ w ramach analizy rankingu AFI i tak interesują nas przede wszystkim Allenowskie komedie. Wyróżniono ich aż pięć. Najniżej uplasował się (nr 80) Śpioch (1973) i jest to dla mnie dość zaskakujący wybór, ponieważ z pokaźnego dorobku dzieł komicznych przytoczonego reżysera akurat ten jest jednym z mniej przeze mnie lubianych. Nie jestem także zwolennikiem zajmującego 69. pozycję Bananowego czubka (1971), ale spotykana jest dość spora liczba pochwalnych komentarzy, zatem wnioskuję, że przyczyna pozbawionego satysfakcji seansu leży głównie po mojej stronie. Zgadzam się natomiast z docenieniem komedii z elementami kryminału Bierz forsę i w nogi (1971), która uplasowała się trzy oczka nad Bananowym czubkiem. Nie podważam również obecności (nr 46) Manhattanu (1979), aczkolwiek jest w tym filmie kilka nostalgicznych, przejmujących momentów i myślę, że nie stanowi on przykładu typu komedii, z którą powszechnie utożsamiany jest Allen. Najwyżej, wszak na 4. miejscu, usytuowano Annie Hall (1978). Wiele filmów Allena ma skrajne opinie, do jednych jego typ humoru trafia, innych pozostawia bez uśmiechu na twarzy, ale w przypadku zdobywcy czterech Oscarów grono zwolenników zdaje się być zdecydowanie większe.