TAJLANDIA, INDIE, PAKISTAN… Najciekawsze filmy o obcych kulturach
Archetypy, schematy opowieści mogą być takie same we wszystkich krajach świata. Zły i dobry, piękna i brzydka, mądry i głupi każdorazowo są jednak głęboko osadzeni w konkretnej kulturze – i wedle założeń w niej obowiązujących, antybohater może zostać bohaterem pozytywnym lub na odwrót. Odgrywana w odmiennym otoczeniu fabuła zyskuje na atrakcyjności. Obserwujemy rytuały, podziwiamy stroje, zatapiamy się w egzotycznym dla naszego ucha języku...
Filmowi twórcy mogą przykładać do tego aspektu dużą wagę lub nie. (Według mnie, wstyd kręcić polskie historie po angielsku!). Oto filmy, w których kultura w znaczeniu dziedzictwa odgrywa szczególną rolę.
Podobne wpisy
Która kobieta odmówiła sobie obejrzenia Białej Masajki, zwłaszcza po przeczytaniu książki opartej na historii prawdziwej? Szwajcarka Carola Lehmann zakochuje się w pochodzącym z plemienia Samburu Lemalianie – mężczyźnie rosłym, postawnym, “dziko” przystojnym. Na tyle, że decyduje się dostosować do jego kultury, urodzić mu dziecko i z rodziną mieszkać w lepionej chatce. Jak to w przypadku zderzenia tak skrajnych kultur zwykle bywa, sielanka zamienia się w piekło. Co do filmu Hermine Huntgeburth jest jednak małe “ale”. Mimo że cała ekipa filmowa świetnie wtopiła się w zwyczaje Samburu (na czas zdjęć wszyscy goszczeni byli w wiosce), a twórczyni bardzo obrazowo je ukazała, przerysowała nieco historię. Dała do zrozumienia, że mieszane małżeństwo rozpadło się w wyniku różnic kulturowych, podczas gdy morał z książki był zupełnie inny: te same problemy w związku (m.in. z nałogami, prowadzeniem wspólnego biznesu) dotyczą ludzi z całego świata.
Na akcję poprowadzoną w Kenii zdecydował się Ulrich Seidl w jednej z części swojej trylogii o cnotach, Raj: miłość. Austriaczka Teresa wyjeżdża do Afryki w poszukiwaniu wrażeń cielesnych. Doznaje spełnienia z Mungą, reżyser na jej postaci zbudował skrupulatne studium przypadku. Co o kulturze? W znakomity, realistyczny sposób Seidl ukazuje funkcjonowanie nadmorskich kurortów w krajach egzotycznych. Uderza zwłaszcza wydzielona na plaży linia, której nie mogą przekroczyć lokalni handlarze, by naprzykrzać się turystom.
Zatłoczone, ubogie, ale kolorowe i radosne Indie stały się tłem dla niezliczonych historii. Najpopularniejsze ostatnimi czasy to Slumdog. Milioner z ulicy i Lion. Droga do domu. Łącznik obydwu? Brytyjczyk o indyjskich korzeniach, Dev Patel, i ukazanie jednego z azjatyckich tygrysów bez wybielania (również dosłownie, whitewashingu w obsadzie nie było). Polowania na dzieci, surowe domy dziecka, “szkoła” żebrania, brud indyjskiej ulicy… Dobrze się sprzedają jako oscarbaity. Jako przekaźnik kultury znakomicie wypada również Umrika Prashanta Naira, a Hotelom Marigold bliżej do Indii bollywoodzkich niż prawdziwych.
Zostając na Wschodzie… Jedz i pij, mężczyzno i kobieto to wczesne dzieło Anga Lee. Historia emerytowanego szefa kuchni, który mieszka z trzema niezamężnymi córkami, rozgrywa się w tajwańskich realiach. Pełno tu smaków – w domowej kuchni Chu do przygotowywania i spożywania posiłków podchodzi się z największą celebracją. Interesują widza perypetie jego i jego skrajnie różnych córek nie tylko dlatego, że rozgrywają się na specyficznym tle kulturowym. Jedz i pij, mężczyzno i kobieto to uczta dla wielu zmysłów, a nawet pomoc naukowa dla studentów kierunków dalekowschodnich. Ciepłym, acz tajskim klimatem przyciąga również trzygodzinny Rak haeng Siam Chukiata Sakveerakula. Historia przyjaciół z dzieciństwa, którzy odnajdują się po latach, według fanów trwa jednak za krótko… Dojrzałe rozmowy Tonga, Mew i ich przyjaciół rozgrywają się w tajskiej przestrzeni publicznej: na straganach, w szkołach, sklepach. A na deser tajskie Boże Narodzenie. Kac Vegas w Bangkoku to zupełnie inna, nieprawdziwa bajka.
Wracając do pomocy naukowych, studenci kierunków bliskowschodnich oglądają natomiast filmy Nadine Labaki. Karmel tej libańskiej twórczyni rozgrywa się w jednym z bejruckich salonów piękności. Reżyserka porusza w nim problemy społeczne – chrześcijańsko-muzułmańskie współbytowanie w stolicy, pierwszą miłość a zasady islamu, kulturę męskich zalotów, wszystko z towarzyszeniem tradycyjnych upiększających zabiegów. Niemal czujemy, jak gorący jest ten karmel! Nakręcony w 2011 Dokąd teraz? to rozważania w poważniejszym, choć nie bez scen humorystycznych, tonie. Tym razem nad relacjami muzułmańsko-chrześcijańskimi na libańskiej prowincji. Stosunki obydwu grup wyznaniowych nie są zbyt dobre, sytuację chcą poprawić współpracujące ze sobą kobiety. Oglądając Dokąd teraz? miłośnicy różnych kultur zadowolą się licznymi scenami ukazującymi lokalne zwyczaje, a także zderzeniem na linii muzułmańskie kobiety – rosyjskie panie do towarzystwa. Szkoda, że Labaki od dawna nie stanęła za kamerą.
Sytuacji bardziej zagmatwanej niż w Izraelu i Palestynie nie ma chyba na całym świecie. Zrozumieć ów konflikt, osadnika i terrorystę, Żyda i Araba, konserwatystę i liberała, pomagają filmy kręcone z różnych perspektyw. Omar Hany’ego Abu-Assada to historia Palestyńczyka, aresztowanego pod zarzutem zabójstwa izraelskiego żołnierza. Bańka mydlana w reżyserii Eytana Foxa ukazuje (bez wartościowania!) historię romansu wyzwolonego Izraelczyka i zakamuflowanego Palestyńczyka. Makaronik to opowieść o stewardesie, której życie zmienia się, gdy pod opiekę bierze opuszczonego chińskiego chłopca, a Wypełnić pustkę i Sekrety przenoszą widzów w świat żydów ortodoksyjnych, który niemal codziennie musi zderzyć się z współczesnym. Wymieniać mogłabym jeszcze długo…
Zamiast tego przeniosę się na Nowy Kontynent, do Meksyku i krajów Ameryki Południowej. Jakże podróż Che Guevary w Dziennikach motocyklowych Waltera Sallesa różni się od tej, którą odbyli do granicy z USA nastolatkowie ze Złotej klatki Diego Quemada-Dieza. Młody Che (znakomity Gael Garcia Bernal) przemierza na stalowym rumaku kraje Ameryki Łacińskiej w poszukiwaniu sensu życia, potwierdzenia ideałów, wypełniania swojej misji, podczas gdy trójka znajomych – w tym dziewczyna przebrana za chłopaka – zmierza w przeciwnym kierunku, w pogoni za lepszym życiem. W drodze otoczenie zmienia się nieznacznie, podróżują w końcu przez państwa pokrewnych kultur. Widzimy jednak życie codziennie, spieszące obdarte tłumy i niezmienną radość biedaków. Kto pragnie na ekranie zaznać więcej koloru, niech obejrzy klasyczną Fridę: solidna dawka Meksyku w muzyce, architekturze i przede wszystkim w obrazach.
Niby blisko, a mentalnie wciąż daleko. Filmy o Wielkiej Brytanii zachwycają polskich fanów oryginalnym humorem i niepowtarzalną atmosferą. Nadstawiamy ucha zwłaszcza na slang (manchesterski brzmi niczym najpiękniejsza melodia), śmiejemy się, gdy bohaterom po angielsku wiatr dmucha w oczy. To właśnie Anglia – film i serial o takim tytule wprowadzają nas w świat skinheadów w latach 80., kontynuując wątek przez kilka kolejnych. Wchodzimy do domu przeciętnego Anglika z miasta przemysłowego. Znamy jego zwyczaje żywieniowe, świąteczne, codzienne nawyki, sposoby transportu do pracy i szkoły… Wgląd totalny. Przykłady filmów obyczajowych w podobnym tonie można by mnożyć. Pierwsze z brzegu: Dama w vanie, Masz talent! czy Marvellous. Brytyjskości nigdy nie dość.
Są i twórcy, którzy porywają się na manewrowanie między kulturami w jednym obrazie, i nie chodzi mi o umiejscowienie akcji w takich kotłach jak Nowy Jork czy Londyn. Mam na myśli m.in. Babel Alejandro Gonzáleza Iñárritu czy Sens8 rodzeństwa Wachowskich. Dzieła kręcone w wielu bardzo odległych plenerach, z szacunkiem i drobiazgowością odnoszące się do kultur, tworzące spójne całości. Wychodząc poza ekran, wydaje mi się, że to klucz do uporządkowania współczesnego świata. Ustawić odmienności w jednym szeregu i bacznie im się przyjrzeć. Szanować, niekoniecznie rozumieć.