search
REKLAMA
Ranking

Najbardziej WKURZAJĄCE postaci filmowe

REDAKCJA

3 kwietnia 2018

REKLAMA

Karolina Chymkowska

  1. Stanley Ipkiss/Maska – należę do tej, mniejszej w liczbie grupy widzów, która nie przepada za typem ekspresji Jima Carreya. Doceniam go w rolach dramatycznych, w wydaniu komediowym jest dla mnie niestrawny i Maska wyraża to chyba najmocniej i najbardziej dobitnie. Zgrzytam zębami przez cały film.
  2. Bella Swan (saga Zmierzch) – właściwie w parze ze swoim umiłowanym Edwardem, ale umówmy się, diamentowy Edward mimo wszystko jest łatwiejszy do zniesienia i ma kilka jaśniejszych momentów, natomiast nabzdyczona Bella, która ma wiecznie minę obrażonej na świat księżniczki wietrzącej skądś nieprzyjemny zapach… to prawdziwa próba cierpliwości nawet dla łagodnego i wyrozumiałego widza.
  3. Kate (serial Zagubieni) – wiem, że trochę naciągam, sięgając po postać serialową, ale zestawienie wkurzających bohaterów nie byłoby kompletne bez niej. Kate, wiecznie pchająca się tam, gdzie nikt jej nie prosi, z własnej inicjatywy i zazwyczaj ściągając tym samym kłopoty na siebie i na grupę, która musi ją potem ratować z opresji. Równie irytujące jest też jej ciągłe niezdecydowanie i meandrowanie między Jackiem a Sawyerem i fanatyczne, zazdrosne przywiązanie do dziecka, nad którym wisi z nadopiekuńczością matki-kwoki. A dziecko nawet nie jej.
  4. Fabienne (Pulp Fiction) – przyznajcie się, kto z was nie miał ochoty przyłożyć tej słodkogłosej kretynce w scenie z zegarkiem na kangurku? To, że Bruce Willis zachował cierpliwość, zasługuje na najwyższe uznanie.
  5. Lex Murphy (Park Jurajski) – w konkursie na apogeum irytacji wygrywa ze swoim bratem w cuglach. Przemądrzała, nieznośna, zawsze wie lepiej i ma wyraźny problem z rozumieniem prostych wskazówek. Nawet jej umiejętności hakerskie zawodzą właśnie wtedy, kiedy jest to najmniej pożądane. Lex to niemal archetyp nastolatki w najbardziej nieznośnym momencie wieku dojrzewania.

Odys Korczyński

  1. Superman (Superman) – niewątpliwy król postaci, które od dzieciństwa doprowadzają mnie do szewskiej pasji swoją alogiczną konstrukcją. Nawet Henry Cavill nie dał rady sprawić, żebym polubił ten osobliwy wytwór ze stajni DC. A dlaczego? Nie rozumiem, czemu nikt go nie rozpoznaje z chwilą, gdy ściąga te swoje belferskie okulary. Nie trafia do mnie jego pelerynka, lasery w oczach, amerykański mit zasymilowanego emigranta walczącego ku chwale świata, ani wypchane super męskością gacie. Może pozazdrościłem mu ich zawartości? Kiedy spogląda w maślane oczy Lois Lane, faktycznie musi być jej bosko i super jednocześnie.
  2. Kapitan Ameryka (Kapitan Ameryka. Zimowy Żołnierz) – w stajni Marvela też mam swojego „ulubieńca”. To taki amerykański odpowiednik żołnierza Armii Czerwonej, albo robotnika z cegłą i kielnią w rękach, który wynosi na swojej niezniszczalnej tarczy ideę patriotyzmu i dbania o los świata ponad ziemskie granice. No i jeszcze oczywiście trzeba go było przebrać w barwy USA. Jakoś mi się nasz rodzimy Kapitan Polska przypomina, jak walczy z szalonymi brzozami pod Smoleńskiem.
  3. Scarlett O’Hara (Przeminęło z wiatrem) – niewątpliwie jest specjalistką we wzdychaniu. Łączy w sobie wszystkie cechy, których nie cierpię u kobiet – odporny na racjonalne argumenty upór, dziecinność, salonowa kokieteria, brak samodzielności w myśleniu, a przy tym zdolność do kompletnego braku uczuć. Brakuje jej także empatii. Kobieta z pewnością nie dla mnie.
  4. Buzz Astral (Toy Story) – naiwność tej zabawki w sumie nie powinna dziwić, skoro jest z plastiku i nie ma „duszy”. Została jednak postawiona na tle wyjątkowo inteligentnych laleczek, więc jeszcze dobitniej jej głupota poraża. Trwa po prostu za długo. Ileż można słuchać maniakalnych wypowiedzi o walce z Zurgiem, albo mylić diodę ze śmiercionośnym laserem. Poza tym nie wybaczę mu, że tak łatwo zepchnął z piedestału Chudego.
  5. Jezus (Pasja) – ach ten Mel, taki zajadły i ortodoksyjny w tej swojej wierze, a nic mu ona w okiełznaniu miłości do domowej przemocy i alkoholu nie pomaga. Przy okazji wyżył się na Jezusie, robiąc z niego na oczach widza połeć skrwawionego mięsiwa, tworząc zadufanego w swoim boskim rodowodzie bohatera, postać banalną, pustą i patetyczną. A najbardziej irytująca jest ta pseudofilozofia dorobiona do tego pokazu ordynarnej przemocy, że to niby wszystko z boskiej miłości do człowieka. No, jeśli tak tłumaczymy od tysięcy lat w naszej kulturze przemoc, to się zupełnie nie dziwię, że w XX wieku ginie w konfliktach zbrojnych około 190 milionów ludzi (według ostrożnych szacunków).
REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA