search
REKLAMA
Ranking

SZYBKA PIĄTKA #47. Filmy, na których płaczą najtwardsi faceci

REDAKCJA

10 grudnia 2017

REKLAMA

Chłopaki nie płaczą – jak mówi uliczną mądrość, ale są filmy, przy których nie musimy się bać swoich emocji i nawet najtwardsi faceci nie powinni wstydzić się łez, nie jesteśmy wszak robotami. Przedstawiamy wam nasze subiektywne zestawienia seansów, które rekordowo łączą się z przypadkami “wpadania czegoś do oka”. I nie, nie są to tyko animacje Disneya! Uwaga! Tekst zawiera spoilery!

Filip Pęziński

  1. Toy Story 3 – będzie krótko – jeśli nie wzruszyła cię scena na wysypisku śmieci, to prawdopodobnie jesteś maszyną i powinieneś skonsultować się ze swoim lekarzem.
  2. Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy – Han Solo, idol całych pokoleń, umiera z ręki własnego syna w minucie, kiedy wyciąga do niego rękę, wybacza błędy i obiecuje pomoc. Miliony kobiet musiało pocieszać swoich partnerów.
  3. Logan. Wolverine wiecie, że przepowiednia z poprzedniej części, że Logan umrze ze swoim sercem w dłoni spełnia się w tym filmie? Bo. Laura. To. Jego. Serce. Chlip.
  4. Ona – nigdy nie startowałem w wyborach na najtwardszego faceta, ale zawsze obezwładnia mnie ta zbyt głośna samotność Theodore’a Twombly’ego. Chciałbym go przytulić, a żeby później ktoś przytulił mnie.
  5. Siedem – wybór przewrotny, bo najtwardszym, płaczącym facetem jest sam bohater filmu – Mills (Brad Pitt). Spotkałem się kiedyś z opinią, że jeśli facet ma płakać, to jak Pitt w filmie Finchera. Coś w tym jest.

Jacek Lubiński

  1. Braveheart – “Freeeeeeedoooooom!!!” – i wszystko jasne.
  2. Za wszelką cenę – “Mo Cuishle”, czyli wal się, Clint, wolałbym nie wiedzieć, co to znaczy.
  3. Zielona Mila / Tańcząc w ciemnościach – w obu przypadkach finałowe egzekucje po prostu nie chcą się skończyć (aż strach pomyśleć, co musiało się dziać na planie).
  4. Kes – moment znalezienia sokoła to najczystszy przykład życiowego skurwysyństwa niszczącego tę ostatnią nadzieję, ostatecznie zabijającego wszelką niewinność.
  5. Czas na miłość – pożegnanie z ojcem jest piękne, ale, kurwa, to w końcu pożegnanie z ojcem!

Mikołaj Lewalski

  1. Moon  historia dwójki klonów granych przez Sam Rockwella jest nieopisanie tragiczna i zarazem motywuje do refleksji. Jak my byśmy zareagowali na odkrycie, że całe nasze dotychczasowe życie jest kłamstwem? Że nawet nasze wspomnienia są tylko wszczepionymi implantami? Scena rozmowy z córką i gorzki płacz z widokiem Ziemi w tle wycisnęły ze mnie łzy.
  2. Coco – pasja młodego bohatera i jego miłość do muzyki poruszyły mnie do głębi. I o ile wątek przemijania i stopniowego popadania w zapomnienie ściskał za gardło, tak ostatnie 10 minut filmu po prostu przepłakałem, nie próbując nawet tego powstrzymać.
  3. Forrest Gump – w tym dziele nie brakuje momentów, które trafiają prosto w serce. Każdy etap życia Forresta obfituje w niezwykle emocjonalne i fenomenalnie zagrane sceny. Gdybym miał wybrać najmocniejszą, to byłby to finał filmu, kiedy to Forrest stoi nad grobem Jenny – po prostu nie da się wtedy nie płakać.
  4. Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy – dobrze pamiętam ten moment. Do samego końca łudziłem się, że najbardziej cwany przemytnik w galaktyce przeżyje spotkanie ze swoim skonfliktowanym synem. Kiedy ostrze Kylo Rena przeszyło jego ciało, opadła mi szczęka. Podniosłem ręce w zdumieniu i momentalnie poczułem łzy w oczach. Han był jedną z najbardziej ikonicznych i ukochanych postaci w uniwersum Gwiezdnych wojen – jego śmierć po prostu boli.
  5. Król Lew i Pradawny ląd – nie potrafię się zdecydować na jeden z tych dwóch tytułów, oba zresztą w wyjątkowo dojrzały sposób poruszają temat akceptacji straty. I tu i tu ginie rodzic głównego bohatera i trudno mi wskazać, która ze scen wzbudza więcej emocji. W Królu Lwie Simba nawet nie ma możliwości, żeby porozmawiać po raz ostatni ze swoim tatą, natomiast w Pradawnym lądzie możemy zapłakać słuchając pięknych słów, które umierająca matka kieruje do swojego ukochanego synka. Wiele łez zostało wylanych przy obu filmach.

Dawid Konieczka

  1. W głowie się nie mieści – arcydzieło Pixara nie tylko przekonuje, że nie wolno wstydzić się czy bać swoich emocji, nawet tych najgłębiej skrywanych, ale także pokazuje ten moment w życiu, gdy przestajemy być beztroskimi berbeciami i zaczynamy dostrzegać, że świat to nie wielki i kolorowy plac zabaw. A pizza z brokułami to tylko wierzchołek góry lodowej.
  2. Zielona mila – na scenie, w której wykonuje się egzekucję na niewinnym Johnie Coffeyu, przerażonym i zapłakanym jak małe dziecko, nie sposób nie płakać. Wtedy płacze nawet Tom Hanks. Nie ma wstydu.
  3. Gwiezdne wojny: Część VI – Powrót Jedi – trochę smutku, że magiczna trylogia dobiega końca, ale więcej radości z przeżycia tej przygody i zwyczajnych łez szczęścia.
  4. Umberto D. – poczciwy staruszek zmuszony do żebrania na ulicy, a jednocześnie niepotrafiący spojrzeć ludziom w oczy i kryjący się za filarem, to chyba najbardziej przejmujący obraz wstydu, jaki widziałem. Aż chce się zaprosić Umberto na ciepłą herbatę, pobawić z jego pieskiem i zaoferować nocleg.
  5. Marley i ja – z miłości do zwierząt, dużych i małych. Śmierć czworonoga może boleć jak śmierć członka rodziny, a na poziomie emocjonalnym jego pochówek niczym się nie różni od pochówku człowieka.
REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA