Filmy, które oceniliśmy na 10/10
Przemysław Mudlaff
Wybierając poniższą piątkę filmów – spośród tych, którym dałem osobistą dyszkę – pragnąłem wprowadzić element zaskoczenia. Nie znajdziecie tu więc produkcji uważanych powszechnie za arcydzieła, ale tytuły, które na różny sposób porządnie mną wstrząsnęły lub mnie rozbawiły, a także pozostały na długo w sercu i głowie. Za to przecież przede wszystkim kochamy kino.
1. Boogie Nights – być może brzmi to dziwnie, ale wymieniony film Paula Thomasa Andersona jest w moim odczuciu absolutnym kinematograficznym arcydziełem. Epicka opowieść o branży porno lat 70. XX wieku urzeka atmosferą i kipi od emocji. Jest tu ogromna liczba postaci, z których żadna nie zostaje potraktowana przez PTA po macoszemu. Świetnie opowiedziana i zagrana historia z imponującym chu…owym zakończeniem.
2. Między słowami – dyszka za wspaniałego Billa Murraya, za słodką Scarlett Johansson, za wyjątkowy scenariusz i reżyserię Sofii Coppoli, za uroczą historię miłosną, za humor, za wzruszenia. Słowem – za jak do tej pory najpiękniejszy film XXI wieku.
3. Zagadka Kaspara Hausera – mój ulubiony film Herzoga. Niezwykła opowieść o człowieku wykorzystującym kulturę i zdobytą wiedzę w celu pokrycia swej dzikości. Historia z filmu została oparta na faktach z wykorzystaniem naturszczyka Bruna S., którego życiorys przypominał losy Kaspara Hausera. Enigmatyczne, pełne symboli i odniesień, mądre oraz piękne kino.
4. Siódmy kontynent – żaden inny film nie wstrząsnął mną tak bardzo, jak Siódmy kontynent Michaela Hanekego. Być może zakrawa to na jakieś moje masochistyczne tendencje, ale nie umiem odmówić dyszki dziełu, które absolutnie mnie zmiażdżyło i po którym wręcz sam czułem, że skończyłem wraz z bohaterami na tytułowym Siódmym kontynencie.
5. Magical Girl – mam słabość do Magical Girl. Po pierwsze jest to film, który dzięki wspaniałym ludziom biorącym udział w projekcie Scope (w tym także mnie) wprowadzono do polskiej dystrybucji kinowej. Po drugie jest to po prostu kawał wyjątkowego arthouse’u. Dziwny, pełen paradoksów film-zagadka wypełniony trudnymi emocjami, które jego bohaterowie chowają gdzieś pod skórą.
Jacek Lubiński
To oczywiście tylko pewien procent wszystkich filmowych dyszek, z których wybrałem te mniej oczywiste, nie tak popularne tytuły.
1. Pustka – znakomita rola Bogarta oraz zjawiskowa wręcz Gloria Grahame u jego boku. Przytłaczające kino z fenomenalnym finałem. Kwintesencja amerykańskiej szkoły rzemiosła. Bezbłędny film.
2. Hudsucker Proxy – z Coenów zdecydowanie jedno z moich ulubionych dzieł. Świetne występy Paula Newmana oraz Tima Robbinsa. Wspaniała zabawa groteskowym humorem i wizualnymi sztuczkami. Dialogi, kontekst, tempo filmu oraz zwariowany styl całej opowieści. Nie potrafię nie kochać.
3. Cudowni chłopcy – film, któremu właśnie stuknęła dwudziestka, to przede wszystkim znakomity zespół aktorski oraz klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Do tego duch tworzenia i namiastka miłości do kina oraz galeria osobliwych postaci i zdarzeń. A na deser trochę życiowej refleksji, zapodanej z niezwykłą lekkością. Odnajduję się w tej produkcji, po prostu, i mógłbym spokojnie mieszkać obok filmowego profesora.
4. Pole marzeń – kameralna produkcja, która trafia do serca. Rzecz niby o marzeniach, ale jednak o czymś znacznie, znacznie większym. Emocjonalnie bezbłędny film – w zalążku niby amerykański do porzygu, ale w rzeczywistości niesamowicie uniwersalny, wspaniale ponadczasowy. Istne katharsis – jakże w duchu Franka Capry, którego przynajmniej trzy filmy również mają u mnie najwyższą notę.
5. Zaklinacz koni – romans idealny i świetna adaptacja książki. Miejscami być może ckliwy, prosty, ale zachwycający we wszystkich swoich aspektach: od cudownych zdjęć i wyjątkowej, „uduchowionej” ścieżki dźwiękowej, przez rytm tej długiej, bo trwającej blisko trzy godziny historii, aż po aktorstwo, z młodą Scarlett Johansson na czele (to wciąż jej najlepsza kreacja). Mistyczna produkcja, która uchwyciła to, co na co dzień pozostaje nieuchwytne.
Bonus: 1917 – moja najnowsza dyszka, podyktowana obcowaniem z kinem czystym w formie, wizualnie zapierającym dech w piersiach, nawet jeśli mogącym pozostawiać niedosyt fabularny i oszukiwać technicznie jedno ujęcie, z którego zasłynął.