search
REKLAMA
Ranking

Filmy, które są ZA KRÓTKIE

REDAKCJA

23 lutego 2020

REKLAMA

Tomasz Raczkowski 

  1. Kobieta, która odeszła ­– Ten film trwa prawie 230 minut, ale naprawdę jest pierwszym, o którym myślę, gdy pada hasło „za krótki”. A to dlatego, że autorem tej czarno-białej opowieści o zemście i odkupieniu kobiety zwolnionej z filipińskiego więzienia jest Lav Diaz, mistrz filmów naprawdę bardzo, bardzo długich. Kobieta, która odeszła to – jak na standardy reżysera tworzącego regularnie pięcio-, siedmiogodzinne dzieła – film krótki i bardzo skondensowany. I mam przy tym wrażenie, że zamknięcie się w takim „niewielkim” metrażu trochę podcięło Diazowi skrzydła, bo dynamizując historię, nie mógł w pełni rozwinąć hipnotycznej impresji, którą zazwyczaj są jego filmy. Dlatego w czasie seansu Kobiety… miałem wrażenie, że momentami jest to obraz zmontowany pospiesznie, przez co zgubił się urok Diazowskiej poetyki.
  2. Szklana pułapka 5 – Jak na film, na który scenarzyści nie mieli żadnego pomysłu, 97 minut to całkiem sporo. Cóż z tego, skoro fabuła piątej części przygód Johna McClane’a pędzi na łeb, na szyję i zostawia z pytaniem „to już?”. Zapewne kolejne kwadranse tego wstydliwie słabego filmu nie uratowałyby jego jakości, ale może przynajmniej pozwoliłyby na zapamiętanie, o co w nim chodziło?
  3. Co robimy w ukryciu – Niespełna półtoragodzinna komedia Taiki Waititiego i Jemaine’a Clementa to świetny przykład pomysłowej groteski, w której humor idzie w parze z sensem. Potencjał paradokumentalnej opowieści o wampirach był na tyle duży, że po zakończeniu seansu można czuć niedosyt – chciałoby się zobaczyć jeszcze mocniejsze rozwinięcie wątków i jeszcze kilka absurdalnych gagów. Półtorej godziny tego dobra to za mało.
  4. Deerskin – O ile kultowa (?) Mordercza opona Quentina Dupieux zdawała się przesadnie rozciągnięta względem szkicowej fabuły, o tyle jego nowy film o jegomościu owładniętym obsesją na punkcie skórzanej kurtki może zostawiać niedosyt po nagłym zakończeniu w 77. minucie. Trochę szkoda, że francuski filmowiec nie zdecydował się na dalsze rozwinięcie frapujących wątków, zamiast tego stawiając na montypythonowskie urwanie akcji.
  5. Warszawa – Niespełna 30-minutowy segment nowelowej Miłości dwudziestolatków Andrzeja Wajdy to wybitna miniatura, w której obyczajowy dramat przenika się z poruszającym obrazem egzystencjalnego niepokoju powojennej Polski. Zawierający jedną z najlepszych scen w filmografii Wajdy (prywatka) film z doborową obsadą pozostawia pewien niedosyt – chciałoby się, żeby to było kolejne pełnometrażowe arcydzieło Wajdy, a nie jedynie intrygujący segment w międzynarodowej składance.

Łukasz Budnik

  1. Trylogia Przed… – Już wielokrotnie pisałem na łamach tego portalu o uwielbieniu do trylogii Richarda Linklatera. Wszystkie trzy filmy są wspaniałe w takiej formie, w jakiej je dostaliśmy, jednak na tyle dużą przyjemność sprawia mi słuchanie rozmów Céline i Jesse’ego, że każdorazowo mógłbym spędzić z nimi jeszcze kolejną godzinę. Tej parze nigdy nie wyczerpują się tematy – jestem pewny, że mieliby dla nas mnóstwo innych złotych myśli.
  2. Projekt: Monster Odkąd obejrzałem film Matta Reevesa, czuję pewien niedosyt. Sporą część fabuły zajmuje sekwencja imprezy pożegnalnej głównego bohatera, przerwanej atakiem potwora – od tej pory akcja gna na złamanie karku, rzucając bohaterów od jednej lokacji do drugiej, zaś całość kończy się przed upływem 90 minut. Zawsze chciałem zobaczyć więcej materiału z części, w której monstrum pustoszy miasto – pokazanie takiego wydarzenia z poziomu ulicy jest niezwykle klimatyczne i wzbudza emocje. Szkoda, że nie było nam dane doświadczyć tego więcej.
  3. Pewnego razu…  w Hollywood – Tak, to nie pomyłka. Choć ostatnie dzieło Tarantino trwa niemal trzy godziny, nie chciałem, aby się kończyło. Podróż do Los Angeles końcówki lat 60. była piękna, a ja z czystą przyjemnością oglądałem kolejne sceny podróży wspaniałymi samochodami, ilustrowane kapitalną muzyką. Mam nadzieję, że pojawi się rozszerzona wersja serialowa.
  4. Heima – Podobna sytuacja jak powyżej. Heima to zapis trasy koncertowej grupy Sigur Rós, która zagrała swoje utwory w różnych miejscach na Islandii. Kolejne występy przeplatane są wywiadami z członkami zespołu. Piękno muzyki i krajobrazów sprawia, że żal rozstawać się z tym filmem – można patrzeć i słuchać bez końca.
  5. Podły, okrutny, zły – Przykład dość świeży, czyli historia Teda Bundy’ego w wersji fabularnej. Ogromny niedosyt. Twórcy postanowili nie skupiać się na zbrodniach Bundy’ego, lecz pokazać jego losy z perspektywy wieloletniej partnerki, ale nawet biorąc pod uwagę takie podejście, wciąż brakuje mi pełniejszego zobrazowania tych wstrząsających wydarzeń. Zawodzi zarówno strona obyczajowa, jak i kryminalna – gdyby poświęcić więcej uwagi świetnie zagranym postaciom i ukazać, dlaczego Bundy tak naprawdę był podły, okrutny i zły, mógłby to być dużo lepszy film. Tymczasem stawiam na dokumenty Netfliksa i Amazona.
REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA