REKLAMA
Ranking
Najlepsze EKRANOWE DUETY
REKLAMA
SZYBKA PIĄTKA #116.
Od dzisiaj w polskich kina oglądać można Le Mans ’66 z Christianem Bale’em i Mattem Damonem w rolach głównych. Z tej okazji prezentujemy nasze ulubione ekranowe duety.
Maciej Niedźwiedzki
- Lloyd Christmas i Harry Dune (Głupi i głupszy) – tytułowi bohaterowie Głupiego i głupszego nie do końca zdają sobie sprawę, w czym biorą udział. Za każdym razem podejmują niewłaściwe decyzje. To dwaj społeczni odszczepieńcy, których wszystkie myśli i wszystkie działania wymykają się jakimkolwiek zasadom logiki i rozsądku. Uwielbiam w nich ciągle żywą potrzebę dziecinnej rywalizacji między sobą i kuriozalnego psocenia poza granicami dobrego smaku (zawody z pikantnymi papryczkami) i przyzwoitości (żart ze ślepym chłopcem i jego papużką). To najurokliwszy, najbardziej nieznośny i najzabawniejszy filmowy duet w historii.
- Jules Winnfield i Vincent Vega (Pulp Fiction) – nie chciałbym zadrzeć z żadnym z nich, ale słuchać ich rozmów mógłbym bez końca. Jules ma w sobie ukrytą naturę filozofa, osoby głęboko zastanawiającej się na istotą i celem rzeczy. Vincent chwyta chwilę, nie przejmuje się, hedonistycznie korzysta z życia. Dwie całkowicie inne jednostki, różne postawy, podejścia do życia i postrzegania samego siebie. Łączy ich zawód egzekutora, przyjaźń i dyskusja o hamburgerach w Europie przed wykonaniem kolejnego zlecenia. Tak na naszych oczach narodziły się filmowe ikony.
- Chudy i Buzz (seria Toy Story) – w czterech częściach cyklu Pixar stworzył jeden z najbardziej dynamicznych duetów w historii kina. Relacja między nimi gwałtownie się zmienia i ewoluuje. Dochodzi do wrednych zdrad, brawurowych poświęceń, podłych podstępów, złowieszczych intryg, nienawiści i przyjaźni do końca świata. Równie ważne jak interakcja między Chudym i Buzzem jest to, co kowboj i astronauta myślą o sobie. Czy są aż czy tylko zabawkami? Czy lepiej być muzealnym eksponatem czy ulubieńcem pewnego chłopca? Wobec kogo powinni być wierni? Jaki jest cel ich egzystencji? Szmaciana zabawka i heros z plastiku – w środku obdarzeni gigantyczną charyzmą, temperamentem i determinacją, która pozwala przenosić góry.
- Thelma i Louise (Thelma i Louise) – Louise, doświadczona przez życie i odrobinę nim znudzona, dopinająca jednak wszystkie obowiązki na ostatni guzik. Thelma, roztrzepana, tłumiąca codzienną frustrację i marzycielsko wypatrująca nowych doświadczeń. Gdy tytułowe bohaterki przekroczą pewną granicę, odkryją, do jak wielu rzeczy są zdolne. Wybitne kreacje Susan Sarandon i Geeny Davis wznoszą tę relację na wyjątkowe psychologiczne i emocjonalne rejestry. Dostajemy bowiem eksces i przekonujący autentyzm. Tylko na poziomie symbolicznym chodzi o bunt, o ucieczkę, o sprzeciw i o wyzwolenie. Od tego wszystkiego ważniejsze jest czułe, przyjacielskie złapanie się za rękę w momencie spadania w przepaść.
- Carl Showalter i Gaear Grimsrud (Fargo) – obrzydliwi, żałośni i niezdarni. Jak wszyscy bohaterowie genialnego Fargo. Carl niezręcznie zapyta panią do towarzystwa, czy fajną ma pracę. Gaear w trakcie porwania skaleczy się i będzie szukał łagodzącej maści. Carl będzie starał się wykreować miłą, towarzyską atmosferę. Będzie udawał profesjonalistę w swoich fachu, choć chyba bliżej mu do zostania księdzem. Gaear będzie pamiętał, by ubrać czapkę, zanim na mrozie zatłucze siekierą swojego wspólnika. Między Carlem i Gaearem ciągle wyczuwalne jest napięcie, niechęć i podejrzliwość. Rozładowuje je wiszący w powietrzu absurd, liczne kurioza i przeróżne detale, które sprawiają że to duet naprawdę jedyny w swoim rodzaju.
Jacek Lubiński
- Riggs i Murtaugh (seria Zabójcza broń) – czarno-biały duet gliniarzy to nadal czysta definicja prawdziwej, męskiej przyjaźni wbrew wszystkiemu. To doskonały duet nawet wtedy, gdy próbowano zrobić z niego trio (sequel), a następnie rodzinę (kolejne części). Riggs i Roger nie byli pierwszym duetem przełamującym jakiekolwiek schematy, uprzedzenia i inne rzeczy, ale solidnie zapracowali sobie na bycie najlepszym tego typu dwupakiem bohaterów z krwi i kości.
- Bracia Blues (Blues Brothers) – jak na braci przystało, Bluesowie stanowią właściwie jedność w dwóch odrębnych osobach. Zbudowani trochę na modłę Flipa i Flapa, Elwood i Jake są tylko pozornie różni pod względem charakterów, które i tak spajają się, gdy rozbrzmiewa muzyka. Poza tym noszą ciemne okulary w nocy i mają misję od Boga, więc taki duet można jedynie błogosławić.
- Joey i Chandler (Przyjaciele) – wielka przyjaźń małego ekranu. Trudno o bardziej sympatyczną parę życiowych żółtodziobów, którzy wspólnie zaczęli wynajmować mieszkanie. Choć starszym przyjacielem Chandlera jest zdecydowanie Ross, to właśnie z Joeyem udaje mu się stworzyć prawdziwie zażyły związek odporny na wszelkie przeciwności losu – w tym nieudane związki z kobietami.
- Han Solo i Chewbacca (Oryginalna Trylogia Gwiezdnych wojen) – Solo mówi, Chewie ryczy. Solo mówi, Chewie robi. Solo ucieka, Chewie osłania tyły. Tak, w tym duecie można dostrzec pewną zależność pana i sługi, lecz tych dwóch przemytników wychodzi ponad to, z łatwością udowadniając, że prawdziwa przyjaźń jest większa niż niejedna galaktyka.
- Bill i Ted (Wspaniała przygoda Billa i Teda) – dwóch niezbyt ogarniętych, ale niezwykle sympatycznych ziomali z liceum może nie wie zbyt dużo o historii czy innych pierdołach, ale doskonale zdają sobie sprawę z tego, że tylko wspólnie tworzą zgraną ekipę, której żadna przeszkoda niestraszna. I to zgraną dosłownie, bo razem składają się przecież na zespół Wyld Stallyns, za co dostają dodatkowe punkty. Excellent!
Honorowa wzmianka: Jack Lemmon i Walter Matthau – za całokształt doskonałej chemii międzyludzkiej.
Agnieszka Stasiowska
- Panna Kenton i Stevens (Okruchy dnia) – kobieta i mężczyzna w jednym stali domu. Rok po roku ramię w ramię wykonywali swoje obowiązki, a napięcie pomiędzy nimi, początkowo wyłącznie na gruncie zawodowym, rosło. Ona czeka, on nie dowierza. Ona odchodzi. On zostaje. Przepiękna, choć wyjątkowo smutna historia długoletniej, niespełnionej relacji dwojga ludzi.
- Robert Angier i Alfred Borden (Prestiż) – Angier i Borden rywalizują ze sobą od pierwszego spotkania. To, co zaczęło się jako gra ambicji pomiędzy dwoma uzdolnionymi iluzjonistami, szybko przeradza się w pełną agresji obsesję, którą widz obserwuje z zapartym tchem, czekając na koniec tego narastającego konfliktu. Koniec, który – jak przeczuwamy – musi być tragiczny dla co najmniej jednej ze stron.
- Dr Richard Kimble i Samuel Gerard (Ścigany) – klasyk. Oskarżony o zabójstwo żony chirurg, który pragnie dowieść swojej niewinności, i podążający jego tropem policjant, który za wszelką cenę chce doprowadzić podejrzanego do aresztu. Wyścig z czasem i konflikt interesów tworzy między panami specyficzną więź, którą potem niejednokrotnie próbowano na ekranie powielać. Ale para Kimble–Gerard to duet nie do podrobienia.
- Shrek i Osioł (seria Shrek) – ogry mają warstwy. Osły wręcz przeciwnie. A jednak tych dwóch połączyła prawdziwa przyjaźń. Irytujące gadające zwierzę i burkliwy samotnik w obliczu kryzysu (bo jakżeby inaczej) dochodzą do wniosku, że jednak lepiej im razem niż osobno. Przez całą serię filmową.
- Aurora Greenway i Emma Horton (Czułe słówka) – jedna z najlepszych ekranowych kobiecych par. Aurora i Emma to matka i córka o skrajnie przeciwstawnych poglądach na życie. To nie tylko zwykły konflikt pokoleń – kobiety różnią się od siebie praktycznie we wszystkim. Kochają się, ale nie potrafią się porozumieć. Dopiero kiedy w obliczu większej sprawy znikną im sprzed oczu nieistotne detale, znajdą wspólny język. Lepiej późno niż wcale.
REKLAMA