Sztuczne światy – KRÓLEWNA ŚNIEŻKA i SIEDMIU KRASNOLUDKÓW
Dawno, dawno temu żyła śliczna Królewna Śnieżka – tak zaczyna się animowana adaptacja powieści braci Grimm, stworzona w 1937 roku przez Disneya. Zapoczątkowała ona przygodę studia z pełnometrażowymi animacjami. Przygodę, która trwa do dziś i mimo upływu czasu oraz rozwoju techniki tworzenia animacji wychowuje kolejne pokolenia młodych widzów.
Dziś już chyba każdy zna historię o pięknej królewnie, która skupiła na sobie nienawiść i zazdrość swojej okrutnej macochy. Uratowana przez myśliwego, który otrzymał od złej Królowej rozkaz zamordowania Śnieżki, zamieszkuje wraz z siedmioma krasnoludkami w domku w lesie. Królowa dowiaduje się jednak, że została oszukana i postanawia zabić dziewczynę. Dając jej zatrute jabłko, sprawia, że Śnieżka zapada w sen, ku rozpaczy krasnoludków i wszystkich mieszkańców lasu, którzy pokochali królewnę o białej jak śnieg skórze. Ze snu budzi ją dopiero pocałunek księcia. Razem odjeżdżają w kierunku zamku, w którym odtąd – jak już tylko możemy się domyślać – przyjdzie im żyć w szczęściu i miłości.
Podobne wpisy
Historia opowiedziana przez Disneya wiernie – za wyjątkiem tylko niektórych szczegółów – oddaje baśń spisaną przez braci Grimm. Śnieżka stworzona przez studio ma włosy czarne jak heban, a skórę białą jak śnieg. Jej policzki zostały pokryte prawdziwym różem! Tworząc ją, rysownicy wzorowali się na ruchach Marge Champion, która posłużyła im za modelkę. Natomiast te szkice, które nie weszły do animacji, stały się pomocą przy tworzeniu postaci Lady Marion do animowanego Robin Hooda z 1974 roku. Co ciekawe – dziś Śnieżka może nie wydawać nam się piękna. Jest troszkę pulchna, co jednak nie ujmuje jej uroku. Więcej – idealnie współgra z jej dobrodusznością, otwartością, a wręcz naiwnością i wiarą w to, że ludzie są dobrzy. W pierwszej scenie widzimy ją, gdy ubrana w podartą sukienkę myje schody zamku swojej macochy. Czy jest zła na swój los? Absolutnie nie. Robi to, co jej kazano, podśpiewując sobie, jakby chciała po prostu umilić sobie czas. Taka właśnie jest Śnieżka – pogodzona z każdą rolą, którą narzucą jej okoliczności. Nie ma w sobie buntu, ducha walki, chęci przeciwstawienia się. Jest delikatna, a przez tę delikatność jakby bezwolna. Trafiając do domku krasnoludków, szybko wskakuje w nową rolę – znów narzuconą przez okoliczności. Staje się dla nich opiekunką, matką, która zadba, by mieli posprzątane mieszkanie, ugotowaną kolację, która pożegna ich, dając całusa w czoło, gdy będą wychodzili do pracy. Natomiast kiedy zostaje ocalona przez księcia, przechodzi w rolę królewny – zmierzającej bez wahania do zamku swego ukochanego. Zakończenie powieści jest najbardziej bajkowe z bajkowych, by nie powiedzieć wręcz – naiwne. Po kilku miesiącach (widzimy zmieniające się pory roku) Śnieżka budzi się ze snu i o nic nie pyta, nie dziwi się, nie jest nawet zaniepokojona. Wstaje, wsiada na konia i odjeżdża, nie dziękując krasnoludkom za to, że przez tyle czasu przy niej czuwali. Oni zresztą też nie czują, jakby miała być im za cokolwiek wdzięczna. Zjawił się książę – to zrozumiałe, że sytuacja się zmieniła i teraz Śnieżka z nim odchodzi.