STRANGER THINGS. „Drogi Billy”, czyli serial staje się popkulturowym fenomenem
W poprzednim odcinku #28. STRANGER THINGS. „Drogi Billy”, czyli serial staje się popkulturowym fenomenem
Bez względu na to, czy lubicie przygody nastolatków z Hawkins, czy nie, nie można przejść obok Stranger Things obojętnie. Byłoby to wyrazem skrajnej ignorancji, bowiem format stworzony przez braci Duffer szybko zaczął aspirować do miana popkulturowego fenomenu. I to fenomenu na skalę pokoleniową, którą porównać można chyba tylko do Gwiezdnych wojen, Harry’ego Pottera czy produkcji Marvel Studios.
Sprawne połączenie teen dramy, kina nowej przygody z motywami rodem z klasyków horroru i science fiction sprawiło, że Stranger Things zawładnęło wyobraźnią widzów na całym świecie, okazjonalnie doprowadzając nawet do przeciążenia serwerów Netflixa, na którym oglądać można serial.
W tym roku premierę miało Stranger Things 4, jak sama nazwa wskazuje, czwarta odsłona serialu, a w moim odczuciu także przełomowa. Poprzedni sezon zakończył się zgrabnym domknięciem wątków i pozornym zakończeniem losów paczki przyjaciół z Hawkins. Wielu fanów z niechęcią podchodziło zatem do kolejnej odsłony ich przygód, czując, że obcować im przyjdzie z niesmacznie odgrzanym kotletem. Bracia Duffer przyszli jednak do stołu z konkretnym pomysłem: Stranger Things 4 będzie przedostatnim sezonem formatu, a Stranger Things 5 finałową rozgrywką z siłami zła.
I plan ten na ekranie po prostu widać. Wątki wybrzmiewają z odpowiednią mocą, pozornie przypadkowe elementy zaczęły stanowić część skrupulatnie zaplanowanej układanki, a ryzykowne pomysły twórców, jak np. liczące 90 czy nawet 150 minut odcinki, zagrały perfekcyjnie.
Nazwałem sezon przełomowym, bo rzeczywiście mam poczucie, że czwarta odsłona cyklu uczyniła serial już na zawsze częścią światowej popkultury. A najdobitniej potwierdza to odbiór czwartego odcinka Stranger Things 4, tj. Drogi Billy.
„Drogi Billy”
Reżyserem odcinka był Shawn Levy, najbardziej zaufany współpracownik braci Duffer, który od samego początku produkował serial, a dla którego Drogi Billy był ósmym osobiście wyreżyserowanym rozdziałem serii.
Niemal każdy odcinek czwartego sezonu dzielił czas ekranowy między cztery grupy bohaterów (ekipę z Hawkins, ekipę z Kalifornii, Joyce i Hoppera oraz Eleven) zgodnie z charakterystycznym plakatem tegorocznej odsłony marki. Jednym z wyjątków był właśnie Drogi Billy, który okazał się jedynym w historii serialu odcinkiem bez jej głównej (?) bohaterki, Eleven. W analizie, którą czytacie, nie będę też skupiał się na wydarzeniach z wątków: kalifornijskiego i radzieckiego. Sercem odcinka bez wątpienia są wydarzenia z Hawkins.
Klątwa Vecny
Głównym zagrożeniem czwartego sezonu serialu jest Vecna, zamieszkująca Upside Down kreatura, która zabija mierzących się z problemami nastolatków, wykorzystując przeciw nim ich własne demony i otwierając dzięki swoim zbrodniom przejścia między wymiarami.
Pod koniec trzeciego odcinku sezonu widzowie orientują się, że na swoją kolejną ofiarę Vecna wybrał Max, która od miesięcy mierzy się ze stratą przyrodniego brata, Billy’ego. Wydarzenia związane z ekipą z Hawkins w czwartym odcinku ograniczają się zatem do dwóch aspektów: Max próbującej pożegnać się z bliskimi, zanim dojdzie do jej zbliżającej się śmierci oraz jej przyjaciół, którzy liczą, że Vecnę uda się powstrzymać.
Koszmar z Hawkins
Max pisze listy do wszystkich swoich bliskich przyjaciół i rodziny, prosząc ich przy tym, aby otworzyli je dopiero, gdy jej tu już nie będzie. Ostatni list skierowany jest do nieżyjącego brata, stąd tytuł odcinka: Drogi Billy. Dziewczyna udaje się wraz ze Stevem, Lucasem i Dustinem na cmentarz, by odczytać go bratu.
W tym czasie scenarzyści serialu ugruntowują kolejny niecodzienny duet, z którego znane jest już Stranger Things i wysyłają Nancy i Robin do domu opieki nad osobami chorymi psychicznie, by używając podstępu, mogły porozmawiać z Victorem Creelem, jedyną osobą, która miała przeżyć spotkanie z Vecną.
Victor opowiada dziewczynom swoją historię. O tym, jak przybył do Hawkins w latach 50. i o tym, jak Vecna nawiedzał jego rodzinę, niszczył ją, w końcu zabił najbliższych. Mężczyźnie udało się przetrwać tylko dzięki dźwiękom muzyki, które wskazały mu drogę ze świata koszmaru do rzeczywistego.
Cała opowieść Victora wprowadza do serialu narrację żywcem wyjętą z horrorów i opowieści o nawiedzonych domach. Smaku całości nadaje to, że współczesny dla naszych bohaterów Victor zagrany został przez Roberta Englunda, tj. samego Freddy’ego Kruegera z Koszmaru z ulicy Wiązów.
Aktor od dawna był fanem serialu i zabiegał o udział w nim. Cieszy, że z angażem poczekano do najbardziej przerażającego sezonu i to takiego, który poprzez morderstwa Vecny z pogranicza świata realnego i koszmaru budził w widzach natychmiastowe skojarzenia właśnie z kultowym Koszmarem z ulicy Wiązów.
„Running Up That Hill”
W tym czasie Max, siedząc przy grobie brata, odczytuje wzruszający list. Kiedy kończy, Vecna przechodzi do swojego ataku. Dziewczyna wpada w trans i zaczyna swoją walkę z potworem. Zauważają to towarzyszący jej przyjaciele. Dustin łączy się przez krótkofalówkę z Robin i Nancy, którym udało się zrozumieć, że kluczem do pokonania Vecny jest usłyszenie ukochanej muzyki.
Lucas bez chwili zastanowienia wybiera na walkmanie dziewczyny utwór Running Up That Hill z repertuaru Kate Bush. Dziewczyna, słysząc pierwsze dźwięki piosenki, zaczyna przypominać sobie najpiękniejsze chwile swojego życia, te spędzone z Lucasem, Eleven, resztą przyjaciół. W niezwykle emocjonującej, wzruszającej, ale i efektownej sekwencji ucieka przed Vecną ze świata koszmaru i wraca do przyjaciół.
„Wciąż tu jestem” – szepcze Max do Lucasa. Cała grupa przytula dziewczynę w scenie nawiązującej do klasycznego momentu z pierwszego Stranger Things, a widzowie przy ostatnich dźwiękach hitu Kate Bush kończą seans najbardziej emocjonującego odcinka w historii serialu.
Odbiór
Po obejrzeniu odcinka fani na całym świecie oszaleli na punkcie wieńczącej go sekwencji. Powstawały kolejne memy, tiktoki, nagrania. Za pomocą serwisu Spotify znaleźć można było piosenkę, która uratowałaby właśnie ciebie przed Vecną. Running Up That Hill autorstwa Kate Bush po prawie czterech dekadach wróciło na szczyty popularności, list przebojów i emisji w stacjach radiowych na całym świecie. Artystka w samym okresie między emisją odcinka Drogi Billy a udostępnieniem przez Netflix drugiej części sezonu zarobiła na prawach do piosenki ponad 2 miliony dolarów.
W mediach społecznościowych Kate Bush napisała w czerwcu 2022 roku:
Winszuję braciom Duffer ich odwagi. Zdecydowali się pójść w dojrzalszym i mroczniejszym kierunku. Chcę im podziękować za włączenie tej piosenki w życia tak wielu ludzi. Jestem onieśmielona skalą wsparcia, jakie otrzymuje ten utwór. To wszystko dzieje się bardzo szybko, jakby gnane żywiołem. Muszę przyznać, że jestem tym bardzo poruszona. Dziękuję wam za sprawienie, że ta piosenka znów jest numerem jeden.
Znaczenie
Wielu odbiorców zwróciło też uwagę na inny, dużo ważniejszy aspekt historii Max i jej finału w odcinku Drogi Billy. Zauważono w nim swoistą alegorię osoby o myślach samobójczych. Max przytłoczona stratą brata widzi przed sobą tylko śmierć. Pisze nawet listy pożegnalne, jak wiele osób, które naprawdę chcą lub targnęły się na swoje życie. Jednak dzięki temu, że jej bliscy w porę dostrzegli sytuację Max, wsparli ją, zapewnili o tym, że są dla niej w tej trudnej sytuacji, Max mogła przeżyć.
W końcu Max uciekła przed Vecną nie dzięki utworowi Kate Bush, ale dlatego, że Lucas wiedział, że Running Up That Hill jest jej ukochaną piosenką.